Roman Ławrynowicz: Uświadomiłem sobie, że znajomość nasza i naszych bibliotek trwa już długie lata, a nasza wiedza o Panu ma znaczne braki. Proszę się przedstawić.
Wolfgang Kessler: Urodziłem się w roku 1946 w Hamm (Westfalia). W Düsseldorfie zdałem egzamin dojrzałości, a w roku 1973 egzamin magisterski z historii wschodnioeuropejskiej i slawistyki na uniwersytecie w Bochum. W roku 1978 obroniłem pracę doktorską na temat historii Chorwacji w pierwszej połowie XIX wieku na uniwersytecie w Düsseldorfie. W latach 1979-1989 pracowałem jako asystent na uniwersytetach w Düsseldorfie i Marburgu. Od założenia Fundacji "Biblioteka im. Marcina Opitza" (Stiftung Martin-Opitz-Bibliothek) w roku 1989 jestem jej dyrektorem.
RŁ: Znam Pana ogromne przywiązanie do książki i umiłowanie pracy bibliotekarskiej. Skąd się to wzięło ?
WK: Trudno powiedzieć. Od najmłodszych lat dużo czytałem i interesowałem się książkami i bibliotekami. Być może dlatego, że mój dziadek posiadał - robiący duże wrażenie - zbiór książek. Jako historyk zajmowałem się wielokrotnie zagadnieniami historii książki i m.in. napisałem podstawową pracę na temat historii książki w Chorwacji. Z jakichś powodów jestem maniackim zbieraczem książek, a od kiedy brakuje miejsca w domu, uprawiam tę namiętność profesjonalnie.
RŁ: Proszę dokładniej powiedzieć o swojej karierze bibliotekarskiej.
WK: Nie posiadam bibliotekarskiego wykształcenia zawodowego, ponieważ w Niemczech istnieje niewiele instytutów kształcących bibliotekarzy naukowych, a pewnych specjalnych kierunków, jak np. dziejów wschodnioeuropejskich przez wiele lat w ogóle nie brano pod uwagę. W latach 1976 do 1979 pracowałem w Herne w "Bibliotece niemieckiego wschodu" (Bücherei des deutschen Ostens) jako bibliotekarz i poprzez praktykę nabyłem podstawową wiedzę. W czasie mojej pracy w charakterze asystenta na uniwersytecie w Marburgu kierowałem - ściśle współpracując z tamtejszą biblioteką uniwersytecką - biblioteką instytutu i praktycznie nauczyłem się wszystkiego, co było istotne, o bibliotece naukowej. Kierownictwo specjalnych bibliotek jest w Niemczech często powierzane naukowcom będącym fachowcami w danej dyscyplinie. Praca w Herne była więc wielką szansą podjęcia pracy bibliotekarskiej. Redaguję także skromny kwartalnik dla bibliotekarzy zajmujących się zagadnieniami Europy Wschodniej pt. "Mitteilungen der Arbeitsgemeinschaften der Bibliotheken und Sammlungen der Ost-, Ostmittel- und Südosteuropaforschung".
RŁ: Zdążyłem zorientować się, jak wiele wnosi Pan w rozwój Martin-Opitz-Bibliothek. Proszę przybliżyć czytelnikom swoją bibliotekę. Interesuje nas także jej perspektywa dalszego działania.
WK: Biblioteka im. M. Opitza jest centralną niemiecką naukową biblioteką specjalną gromadzącą literaturę na temat niemieckiej i niemieckojęzycznej historii i kultury we wschodniej części Europy Środkowej. Finansowana jest ona z budżetu miasta Herne, Republiki Federalnej Niemiec i kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia. Biblioteka dysponuje - łącznie z dyrektorem - ośmioma etatami.
Geograficznym punktem ciężkości zbiorów Biblioteki im. M. Opitza są dzisiejsze ziemie zachodnie Polski, tj. historyczny wschód Prus i Niemiec. Biblioteka gromadzi wszystkie druki dotyczące dziejów i geografii tych regionów oraz literaturę na temat wypędzonych i wysiedlonych pochodzących z tych terenów. Ponad 150 tysięcy woluminów druków zwartych i ciągłych czeka w Herne na czytelników. Są one dostępne w wypożyczalni i czytelni na miejscu oraz poprzez krajowy i międzynarodowy system wypożyczeń międzybibliotecznych. Na temat Województwa Warmińsko-Mazurskiego posiadamy ok. 3 - 4 tys. woluminów. Zbiór ten staramy się - w miarę możliwości - uzupełniać niemieckimi i polskimi wydawnictwami, przy czym mamy często problemy z nabyciem wydawnictw, które wydawane są poza takimi centrami jak Olsztyn przez regionalne towarzystwa miłośników historii lub muzea.
Nowa koncepcja finansowa Republiki Federalnej wzmocniła w ubiegłym roku pozycję Biblioteki im. M. Opitza, która otrzymała nowe, ponadregionalne zadania.
Ważnym zadaniem jest umożliwienie dostępu do zbiorów bibliotecznych za pomocą katalogów elektronicznych. Od kilku tygodni katalog naszej biblioteki dostępny jest w Internecie pod adresem www.herne.de/mob. Innym stojącym przed nami zadaniem jest polepszenie świadczonych przez nas usług. Biblioteki w Niemczech stają się w coraz większym stopniu instytucjami usługowymi, które mają za zadanie udostępnianie informacji w formie tradycyjnej oraz umożliwienie dostępu do informacji elektronicznej. Ważnym zadaniem będzie także udostępnianie niemieckim czytelnikom informacji elektronicznej dostępnej w Polsce.
RŁ: Bardzo cenimy współpracę z Panem i Pana Biblioteką. Jak Pan widzi perspektywy naszej współpracy ?
WK: Podstawowym założeniem działalności Biblioteki im. M. Opitza jest współpraca z bibliotekami regionalnymi w regionach, na temat których gromadzimy literaturę. Funkcjonuje ona właściwie - ze względu na brak kadr - tylko w Polsce. Tutaj jednak - dobrze. Współpracujemy ze wszystkimi ważnymi bibliotekami regionalnymi w zachodniej części Polski. Z Bibliotekami Uniwersyteckimi w Poznaniu i we Wrocławiu zawarliśmy - dobrze funkcjonujące - umowy o współpracy. Oprócz tego intensywne kontakty utrzymujemy przede wszystkim z Państwa Biblioteką. Oprócz osobistej sympatii, która ma duże znaczenie przy każdej współpracy, bardzo ważna jest dla nas możliwość poznania bazy bibliotekarskiej, możliwość zobaczenia, jak funkcjonują biblioteki poza centrami naukowymi. Myślę, że wojewódzkie biblioteki publiczne - typ biblioteki, którego w Niemczech nie znamy - mogą spełniać bardzo ważne zadania, polegające na zaspokajaniu potrzeb bibliotek terenowych oraz na funkcjonowaniu jako biblioteki regionalne, gromadzące literaturę na temat regionu. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie - jako biblioteka regionalna - może pomóc nam w pozyskaniu literatury z terenu Państwa województwa. Z drugiej strony my możemy postarać się dla Państwa o niemieckojęzyczną literaturę na temat Warmii, Mazur i Powiśla, która - dla czytelników młodego miasta uniwersyteckiego, jakim jest Olsztyn - może okazać się interesująca, a także niemiecką literaturę rozrywkową i popularnonaukową, która w regionie zamieszkałym także przez mniejszość niemiecką, mogłaby okazać się interesującą propozycją czytelniczą.
Fachowa wymiana informacji oraz wymiana wydawnictw są ważnym elementem każdej kooperacji bibliotek. Być może powinniśmy - w interesie naszych czytelników - zająć się nimi systematyczniej. Dla nas ważne jest nabycie osobistych wrażeń dotyczących rozwoju regionów, na temat których gromadzimy literaturę. Wprowadzenie technologii informacyjnych stwarza szereg nowych możliwości, np. biblioteka nasza mogłaby dostarczać danych do bibliografii regionalnej z publikacji niemieckich.
RŁ: Poznał Pan Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Olsztynie oraz niektóre mniejsze biblioteki w województwie. Jakie ma Pan uwagi i refleksje na temat dotychczasowych kontaktów z nami ?
WK: Myślę, że Wojewódzka Biblioteka Publiczna - przy środkach finansowych, którymi dysponuje - wykonuje wspaniałą pracę. Bardzo duże wrażenie wywarła na mnie praca bibliotek w województwie. Mam nadzieję, że przeniesienie kompetencji na organy samorządowe nie odbędzie się kosztem bibliotek, które najwyraźniej wszędzie w Europie, a nawet na świecie, mają coraz więcej problemów finansowych. Jestem zdania, że przebudowa Starego Ratusza w Olsztynie na cele Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej jest bardzo funkcjonalna, że jest po gospodarsku i sensownie zaplanowana. Olsztyn otrzyma, a nawet już teraz ma, mimo że to jeszcze plac budowy, atrakcyjną bibliotekę w atrakcyjnym miejscu. Dzięki kontaktom z bibliotekami uniwersyteckimi oraz z Wojewódzką Biblioteką Publiczną nauczyłem się wiele o polskim bibliotekarstwie, które w niektórych dziedzinach lepsze jest od niemieckiego, w innych, np. zakresie katalogów centralnych czy systemu wypożyczeń międzybibliotecznych, ma - w porównaniu z Niemcami - inne tradycje i struktury, a nawet braki.
Nasze kontakty przynoszą Bibliotece im. M. Opitza nie tylko korzyści w postaci książek. Ja sam miałem okazję poznać i nauczyć się cenić ludzi Warmii i Mazur, a także Dyrektora Biblioteki Wojewódzkiej, który w sposób profesjonalny prowadzi swą Bibliotekę ku przyszłości. Chętnie bywam w Olsztynie i byłoby lepiej, gdybym miał trochę więcej czasu. Z radością oczekuję gości z Olsztyna w Herne.
RŁ: W jaki sposób zdobył Pan umiejętność porozumiewania się w języku polskim ?
WK: W czasie moich studiów slawistycznych nauczyłem się trochę polskiego. Był to mój trzeci język, a wtedy koncentrowałem się przede wszystkim na języku chorwackim. Czytam bardzo wiele historycznej literatury fachowej w języku polskim i dobrze rozumiem teksty naukowe: Przetłumaczyłem też już historyczne teksty fachowe z języka polskiego. Aktywnej zdolności posługiwania się językiem polskim nauczyłem się przy okazji moich krótkich pobytów w Polsce. Życzyłbym sobie, aby była ona lepsza - i z każdymi odwiedzinami staję się ona lepsza. Nawet jeśli utrudnia to komunikowanie się, uważam że to dobrze, że Pan Dyrektor nie zna niemieckiego. Mojej znajomości języka polskiego przynosi korzyści każdy pobyt w Olsztynie. To, że lepiej się rozumie, niż mówi w obcym języku, jest zawodową chorobą historyka.
RŁ: Proszę zdradzić kilka tajemnic osobistych: o rodzinie, zainteresowaniach, pasjach i planach na przyszłość.
WK: Tajemnic nie ma. Jestem żonaty, żona jest nauczycielką w gimnazjum - uczy niemieckiego i historii. Niestety, co jest w przypadku jej i młodszych grup wiekowych nauczycieli tych przedmiotów w Niemczech normalne - nie ma stałej pracy a jedynie, w ostatnim czasie regularne - zastępstwa. Nasz syn ma 17 lat, a córka 15. Oboje chodzą do gimnazjum. Oprócz pracy zawodowej, jestem przewodniczącym Komisji d/s Historii Niemców w Polsce, której praca koncentruje się na obszarze II Rzeczypospolitej. Niewiele wolnego czasu, który mi pozostaje, spędzam z rodziną. Moja rodzina lubi - z różnymi akcentami - książki i historię. Chodzimy do teatru i zwiedzamy, przede wszystkim historyczne, muzea i wystawy. Urlop spędzamy przeważnie nad Morzem Północnym. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mniej zajęty i będę miał więcej czasu dla siebie i dla rodziny, i że wreszcie będę mógł na dłużej odwiedzić Warmię i Mazury.
Przetłumaczył Bernhard Kwoka