W Galerii Stary Ratusz odbył się wernisaż wystawy Jerzego Juczkowicza pt. „Pokaz latania”.
Artysta pochodzi z Opola, gdzie ukończył Liceum Plastyczne. W 1981 roku uzyskał dyplom z wyróżnieniem na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Do jego najbardziej znanych dokonań należą: trzy pięciometrowe posągi: Wiary, Nadziei i Miłości, z brązu, stojące przy Sądzie Najwyższym w Warszawie oraz drewniany ołtarz w Kościele p.w. Brata Alberta w Wesołej koło Warszawy. Za swe osiągnięcia artysta otrzymał medal na Biennale Małych Form Rzeźbiarskich w Poznaniu i Grand Prix Salonu Zimowego w Warszawie.
Jak wiadomo morfologia ludzkiej twarzy nie jest istnością statyczną, której adekwatną ilustracją mógłby być gipsowy odlew. Twarz przypomina raczej słynny płomień Heraklita – logos nieuchwytny i zmienny, wyrażony
w mimice, w grze grymasów, w gestach. Ażurowe konstrukcje w pracach Juczkowicza cechuje lekkość; światło przenika do wnętrza, podkreślając żywy charakter zaaranżowanej przestrzeni. (...)
Te wizerunki twarzy mają coś z karykatury poprzez doprowadzone do ekstremum charakterystyczne rysy. Kształt elementów, z których wykonana jest ich usiatkowana forma czasem przypomina płaskie łuski jak rycerska zbroja, niekiedy zawiłą sieć drobnych nitek tworzących gęstą i skomplikowaną tkankę – niczym pajęczyna (są takie ludzkie charaktery). Jest motyw okularów, jest głowa „prosta”, jak rybacka sieć z dużymi okami, pogodna, zdająca się odpowiadać: Tak? – Tak., Nie? - Nie. Jedna z ażurowych form przypomina zagęszczoną narośl; pozieleniała faktura przybiera kształt kory, inne znowu są ostre jak gdyby przemysłowe odpryski i spawy...
W ten sposób artysta oddaje bogactwo ludzkich typów, z których każdy zapewne ma (bądź miał) swego rzeczywistego modela. Czy są to wizerunki osób, które artysta spotkał kiedyś w swoim życiu? Na to pytanie próżno szukać odpowiedzi, może nie ma potrzeby. Być może w przypadku twórczości Juczkowicza klucz biograficzny jest sprawą prywatną. Nam pozostaje zaduma nad naturą ludzką, nad zagadką tożsamości, która przejawia się w ekspresji twarzy w sieciach grymasów niepowtarzalnych, niczym linie papilarne dłoni.
Paweł Nowicki
|
|