Kim jest cz³owiek, ¿e o nim pamiêtasz? - grafiki Anny Per³owskiej-Weiser
2 pa¼dziernika 2009 r.

Wystawa grafik Anny Per³owskiej-Weiser w Galerii Stary Ratusz WBP by³a imprez± towarzysz±c± III DNIOM KULTURY ¯YDOWSKIEJ organizowanym przez Stowarzyszenie na rzecz Kultury ¯ydowskiej B'JACHAD oraz Fundacjê Wspólnota Kulturowa "Borussia". Artystka zaprezentowa³a w Galerii grafiki z kilku cykli, których g³ównym tematem jest cz³owiek.

Anna Per³owska-Weiser, doktor sztuk piêknych. Zajmuje siê g³ównie portretem. Prace wykonuje w technice akwaforty. Dyplom doktorski obroni³a pod kierunkiem prof. zw. Grzegorza D. Mazurka w Zak³adzie Grafiki Projektowej. Pracuje na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie w Zak³adzie Grafiki Warsztatowej II. Prowadzi zajêcia z druku wklês³ego i grafiki projektowej.

Autorka wystaw indywidualnych, ostatnio w Starej Prochowni (Warszawa), Galerii Rogatka (Radom) oraz wielu zbiorowych. Wielokrotnie nagradzana, m. in. na III Triennale Plastyki W³oc³awskiej (W³oc³awek 2001); II Ogólnopolskim Biennale Grafiki Studenckiej, (Galeria Miejska Arsena³, Poznañ 2001); IV Triennale Tczewskie (Muzeum Wis³y, Tczew 2004); Grafice i Rysunku Roku (Zamek Lubelski, Lublin 2002).

Kim jest cz³owiek, ¿e o nim pamiêtasz?
Trudno o bardziej narzucaj±c± siê inspiracjê ni¿ twarz
cz³owieka. Wspó³czesn± poezjê i filozofiê przenika fascynacja twarz±
ju¿ nie jako metafor± cz³owieka, ale jako perspektyw± konkretnego
spotkania. Twarz nie pozwala poznaæ cz³owieka, pozwala jednak
zrozumieæ jego potrzebê zbli¿enia. Sk³ania tak¿e do porzucenia
w³asnej i trwa³ej pokusy egoizmu. Twarz nie otwiera duszy jej
w³a¶ciciela, pozostaje ona ukryta zbyt g³êboko, otwiera tymczasem
duszê widza. W jej oczach widzi on siebie, nabieraj±c w³a¶nie
¶wiadomo¶ci, ¿e nie jest sam.
Jest to odkrycie prawdziwie rewolucyjne. Kszta³tuje ono
postawê cz³owieka moralnego, wyrzekaj±cego siê naturalnego
egoizmu. Nie tylko jednak. Kszta³tuje tak¿e postawê ¶wiadka,
pragn±cego zachowaæ pamiêæ o twarzy. Zachowaæ j± w my¶li albo
utrwaliæ na kartce. To w³a¶nie ta ¶wiadomo¶æ spotkanie stwarza
potrzebê tworzenia wizerunku. Zapewne tak rodzi siê portret.
Czy nie jest to jednak inicjatywa ¶wiadcz±ca o pysze
¶wiadka? Je¿eli rzeczywi¶cie twarz dana jest jako jaka¶ surowa
pierwotno¶æ, ostateczne cz³owieczeñstwo, czy w ogóle jest ono do
otworzenia? Czy mówi±c o swoim romantycznym portrecie, "taki by³
Chopin", zamiast "tak wygl±da³", Delacroix nie pope³ni³ grzechu
pychy, m±c±cej czysto¶æ ich spotkania?

powrót