Gabor Lörinczy urodził się 17 lipca 1941 roku w Siedmiogrodzie (Węgry). Od 1950 roku mieszka w Łomży. Z pierwszych lat pobytu najchętniej wspomina przejażdżki z przyjacielem – Janem Dobkowskim – kolejką wąskotorową po Puszczy Kurpiowskiej i spotkania z Adamem Chętnikiem – założycielem Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie. To wtedy narodziła się jego, trwająca do dziś, miłość do Kurpiowszczyzny. Gabor Lörinczy od 40 lat fotografuje przyrodę i mieszkańców tej niezwykłej krainy. Na niezliczonych kadrach utrwala zmieniające się, wraz z porami roku, obrazy. Znajduje je w puszczy i nad rzeką, na łąkach i wśród pól, na kościelnych uroczystościach i w czasie ludowych obrzędów, przy kapliczkach przydrożnych, we wsiach i miasteczkach, w skansenie. Fotografie na wystawę zostały wybrane spośród blisko 400 zdjęć umieszczonych w albumie „Kurpie. Puszcza Zielona w fotografii”, wydanym w 2007 roku. Inne pozycje albumowe autorstwa Gabora Lörinczego to: „Kurpiowska Puszcza Zielona „(1998), „Bociany. Ziemia, którą kocham” (2002), „Łomża w fotografii”(2006), w przygotowaniu jest: „Łomża i okolice”. Zdjęcia wykonane przez łomżyńskiego fotografika znajdują się także w zbiorowych wydawnictwach albumowych oraz na łamach lokalnych pism. „Na Kurpie zacząłem przyjeżdżać z Łomży w latach 50. kolejką wąskotorową, sapiącą przez Puszczę do Myszyńca. Po drodze w nowogrodzkim skansenie spotykałem się z założycielem tego muzeum Adamem Chętnikiem, z którego synem Jerzym się przyjaźniłem. Z opowiadań Pana Adama dowiadywałem się o codziennym życiu i historii dumnego i dzielnego puszczańskiego ludu, którego Chętnik był wybitnym znawcą. Kurpie to pobratymcy górali - mówił - bo Kurpie i górale, to, w większości, potomkowie zbiegów, zbuntowanych przeciwko pańszczyźnie, mścicieli krzywd rodowych i społecznych. A że we mnie, po ojcu Garfaszu, płynie krew górali karpackich, poczułem się jak w stronach ojczystych i zacząłem uważać się za Kurpia. Choć tylko “krzoka” - przybysza, który zapuścił korzenie. Połączyło nas zamiłowanie do pierwotności natury, surowe warunki bytowe, oporność wobec wszelkich nowinek cywilizacyjnych. A nade wszystko umiłowanie swobody i wolności. Powodowany tym ostatnim, w stanie wojennym przeniosłem się z żoną Jadwigą do Dobregolasu nad Pisą. Zbudowaliśmy chatę ze smolnych chojaków. Z izbą główną, gdzie stoi szlaban (rozkładane, drewniane łóżko), piec z kominem murowanym i zydlami. Na ścianach wisi pełno obrazów i krzyże. Pod podłogą - piwnica na kartofle i nie tylko. Obok alkierz czysty, gdzie - jak mawia Jadzia - wiszą szmaty. I tak Bogu “dzianki”, stałem się jednym z nich. Do cna ich pokochałem, jestem im “bracny” (potrzebny), zresztą tak, jak oni mnie.” Gabor Lörinczy Współorganizator wystawy: |
|