Laudacja
„Niektórych książek wystarczy skosztować, inne się połyka, a tylko nieliczne trzeba przeżuć i strawić do końca” – jeśli zgodzimy się z kwestią, którą zaczerpnąłem z powieści niemieckiej pisarki Cornelii Funke, to niewątpliwie książka Jakuba Żulczyka, „Wzgórze psów”, jest książką z kategorii „nieliczna”, innymi słowy – niech to dumnie zabrzmi – szczególna. Szczególna chyba także dla autora, który przyznał, że pisał ją przez dwa lata CODZIENNIE! Pisał i redagował, poprawiał, zmieniał, by znaleźć siłę opowieści, która poruszy czytelnika. Sam próbował zatem nie tylko stworzyć, ale i „przeżuć i strawić do końca”. Autor przyznał też, że to jego pierwsza powieść ( a ma ich w swoim dorobku już siedem), z którą trudno było mu się rozstać po napisaniu. Z powieścią, czy może ze światem przedstawionym, z bohaterami, z nastrojem, który stworzył? Bo we „Wzgórzu psów” wszystko to jest ważne, bo w książce tej udało mu się stworzyć nastrój, który wciąga czytelnika w świat, w którym pewnie nie chciałby żyć, ale wciąga i każe mu śledzić splatające i zaplatające się niczym węzeł losy bohaterów.
Niewybaczalnym błędem uproszczenia byłoby stwierdzenie, że to kryminał, którego bohater powraca do rodzinnego miasta, by tam ( wbrew swoim zamiarom) zmierzyć się z tajemnicą, której początek miał miejsce w młodzieńczych latach. Błędem, bo tu nic nie jest proste, jednoznaczne. Nawet „hitchcockowskie” trzęsienie ziemi, którym rozpoczyna się książka, to wydawałoby się bredzenie w malignie. Ale potem – istotnie, zgodnie z teorią wyrażoną przez brytyjskiego reżysera – napięcie rośnie. Co warte podkreślenia, pomimo przesunięć czasowych i zmian narracyjnych, pomimo kolejnych postaci, pomimo następujących po sobie, ważnych wydawałoby się wątków – czytelnik nie traci cierpliwości, czujności. Jakub Żulczyk sobie tylko znanymi metodami zmusza go, by podążał ulicami Zyborka ( tu drobne wyjaśnienie – Zybork, to przedwojenna nazwa Jezioran. Autor w żaden sposób nie portretował jednak tego miasta. Nazwa pasowała mu jedynie ze względu na pamięć o słuchowisku radiowym, którego akcja, nawiasem mówiąc, dzieje się w fikcyjnej wsi w... województwie lubelskim). Żulczyk skłania czytelnika, by brnął w błocie wspomnień małomiasteczkowego brudu, bezwzględnych zasad, które w Zyborku obowiązują, bowiem – jak mówi, gasząc papierosa na swojej dłoni najczarniejszy z charakterów powieści - „Świat rzeźbić trzeba. Bo cię przygniecie”. Michał, główny bohater, istotnie jest przygniatany przez świat, zresztą, nie on jeden. To, prócz wspomnianego wątku kryminalnego, ważny motyw – obraz pokolenia młodych dorosłych, którzy muszą sobie radzić z pracą, kredytem, codziennym pędem i swoimi słabościami. W Zyborku obowiązują jeszcze inne zasady. Jak z tragedii greckiej – konflikt tragiczny, porażka i nieświadome, ale nieuchronne zbliżanie się bohatera do zbrodni. Zbrodni, która jest konsekwencją morderstwa sprzed lat – „jądra ciemności”, praprzyczyny wszystkiego, co dramatyczne w powieści, organizującej całą książkę.
Czy o takim świecie, o takich wydarzeniach można napisać językiem jak ze słownika poprawnej polszczyzny? Pewnie można, ale wtedy nie byłaby to książka na miarę dzisiejszego spotkania. Jakub Żulczyk to wie i czuje – może bardziej czuje, wszak to wykładnia jego talentu. Nieprzypadkowo przez dwa lata szukał sposobów, by „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Jego literacki język to język jego bohaterów. Dlatego jest wiarygodny. Gdy trzeba konkretny, gdy trzeba zagubiony, skołowany, pijany. Jak myśli plączące się w skołatanej głowie, próbujące zrozumieć chaos zdarzeń dzisiejszych i tych sprzed lat, i związek między nimi. To język, którym mówimy, którym często myślimy, więc – zrozumiały. Czytelnik, nawet gdy nie akceptuje bohaterów, to ich rozumie, a może po prostu czuje, że jest w ich świecie. Musi zatem poddać się emocjom, które rządzą tym światem.
Mroczna, dramatyczna, wulgarna, ciężka – różnie książkę określają czytelnicy (a i krytycy podobnie, szukając jedynie bardziej wyszukanych określeń). Co zatem sprawia, prócz wspomnianego talentu autora, że pomimo takich opinii „Wzgórze psów” jest czytane? Wszak to, co często jest podkreślane (jakby miało jakieś szczególne znaczenie!), aż 860 stron. I tu pozwolę sięgnąć ponownie po cudze słowa – tym razem francuskiego prozaika i eseisty Daniela Pennaca, który stwierdził, że „… gdy czyta się z pasją, cegła staje się obłokiem i ulatuje wysoko, unosząc nas ze sobą”. Ten nieco poetycki wydźwięk może nie pasuje do ponurej prozy Jakuba Żulczyka, ale nie można zaprzeczyć, że powieść warta tegorocznego „Wawrzynu” jest w stanie porwać i unieść czytelnika. A czyż nie o to w literaturze chodzi?!
Robert Lesiński Polskie Radio Olsztyn
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2017 nagroda czytelników
|
ŻULCZYK, Jakub
Wzgórze psów Świat Książki, 2017
|
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2017 Wyróżnienie honorowe za szczególne walory edytorskie i poznawcze:
„Słynne płyty, słynne okładki” – Jerzy Kurowski
Wydawca – wydanie własne Jerzy Kurowski, Olsztyn
|
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2017 nominacje
|
AMER, Aida
Kroniki z życia ptaków i ludzi Warszawa : Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, 2017
Kroniki z życia ptaków i ludzi to emocjonująca opowieść o ziemi, która w niespokojnym okresie międzywojennym stała się świadkiem wielkiej niegodziwości i poruszającego heroizmu. Stanowiła tło dla życia ludzi i ptaków, ich wędrówek, cierpienia, walki i poszukiwania swojego miejsca. Aida Amer opowiada historię dwóch rodzin, polskiej i niemieckiej, które nigdy się nie spotkały, ale ich losy splotły się w niezwykły sposób w wyniku wielkich wydarzeń historycznych.
|
|
BORKOWSKI, Przemysław
Zakładnik Poznań : Czwarta Strona - Grupa Wydawnictwa Poznańskiego, cop. 2017
Zakładnik to pierwsza część z planowanej serii kryminałów Przemysława Borkowskiego, na co dzień bardziej znanego jako twórca kabaretowy, występujący w Kabarecie Moralnego Niepokoju. Powieść zaczyna się istnym „trzęsieniem ziemi”, niczym u mistrza horroru – podczas porannego programu na żywo do studia telewizyjnego wkracza uzbrojony mężczyzna. Bierze zakładników, zabija jednego z nich, a następnie odczytuje bezsensowne oświadczenie i popełnia samobójstwo. Co dalej? Trop prowadzi do Olsztyna...
|
|
BRAKONIECKI, Kazimierz
Notes kurlandzki Warszawa : „Convivo” Anna Matysiak, 2017
Notes kurlandzki, który został opublikowany w serii Jeden Esej, jest „gestem otwarcia”, zaciekawieniem drugim człowiekiem i gotowością na spotkanie z nim. To relacja z podróży do innego kraju, w tym przypadku Łotwy, ale również w głąb człowieka. Dziennik Kazimierza Brakonieckiego zawiera refleksje dotyczące zarówno historii Kurlandii, jak i codzienności jej mieszkańców, a wszystko to przeplecione rozmyślaniami o miejscu Człowieka w Całości.
|
|
SIENIEWICZ, Mariusz
Plankton Kraków : Znak, 2017
Mariusz Sieniewicz Planktonem przenosi nas do roku 2092, do stolicy Polacji – Olsztyna. Powieść jest obserwacją i sumą lęków i obaw, które dotykają nas współcześnie. W książce znajdziemy więc narastające tendencje ksenofobiczne, przybierający na sile Kościół Polacji, który odcina się od Stolicy Apostolskiej, czy wizję świata bez kobiet, które zostały usunięte z życia publicznego. Autor prowokuje i stawia pytanie: „Kim jest człowiek w obliczu religii i władzy?”.
|
|
ŻULCZYK, Jakub
Wzgórze psów Warszawa : Świat Książki, 2017
„Wzgórze psów” to mroczny thriller, którego akcja toczy się w niewielkim mieście, gdzieś na warmińsko-mazurskiej prowincji. Polska B jawi się jako miejsce, gdzie schowana jest pewna metafizyczna prawda o polskim losie. Zagadkowe zaginięcia ludzi, potworne odkrycia związane z ich odnalezieniem, dramat rodzinny głównego bohatera to pretekst do nakreślenia portretu lokalnej społeczności oraz uwikłanej w miejscowe układy rodziny. Co kryje się pod powierzchnią?
|
|
Patronat honorowy nagrody: Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Sponsor nagrody:
Patroni medialni:
|
|
|