Laudacja
Zawsze mi się zdawało, że jest coś niestosownego w mówieniu o poezji, w omawianiu jej, zamianie tych słów, które poeta w sposób kategoryczny, celowy i nieuchronny w wierszu umieścił, na słowa inne – naukowego opracowania, językowej analizy czy recenzenckiej oceny. Poezja mówi sama za siebie, tak przynajmniej być powinno, sama dla siebie jest ostateczną instancją. W streszczeniu czy omówieniu jest tylko swoim cieniem. Poezja mówi sama za siebie, a gdy mówić sama za siebie nie może lub nie ma siły, to znaczy, że dotyka krańca – to kraniec języka, tam gdzie słowa zamieniają się w bolesne bezsłowie, takie z pytań Adorno o sens poezji po Auschwitz. To także kraniec człowieka – tam gdzie on się kończy, bo umiera lub zamienia się w bestię. O takiej poezji dziś mówimy, przepraszam więc Państwa, ale przede wszystkim autorkę, jeśli moje słowa będą nieudolne i banalne. Nie będą także słowami specjalisty od poezji, fachowca, ale czytelniczki, która po raz pierwszy usłyszała nowe wiersze Alicji Bykowskiej–Salczyńskiej tu, w siedzibie Wojewódzkiej Biblioteki Wojewódzkiej w Olsztynie kilka miesięcy temu. Po dziesięciu latach olsztyńska poetka wydała swoje nowe wiersze – to samo w sobie było wydarzeniem. Ale dużo większym wydarzeniem stały się same wiersze, które zabrzmiały wtedy głosem autorki, przez nią samą czytane. Jej postać wydała mi się wtedy postacią matriarchini, która zebrała swoje plemię, żeby obwieścić mu coś ważnego i bolesnego, by podzielić się z nim wiedzą i uczuciem w nieprzyjemnym, ale koniecznym rytuale.
Kobiety, lejcie wrzątek do opowieści – tak brzmi jeden z moich ulubionych cytatów, z wiersza pod zwodniczo słodkim tytułem „Malinka”. Poetka ten wrzątek leje. To nie jest poezja miła, choć dobrze układa w uchu, wypowiedziana głosem Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej, która swoich wierszy jest najlepszą interpretatorką. To nie jest gładkie i miękkie, otulające słowami zachwycenie światem czy słowem czy samym sobą. Jeśli pojawiają się kwiaty, to w wierszu o dziewczynie przywiązanej w lesie do drzewa i tak zostawionej, z moczem spływającym po nogach. To nie jest głaskanie czytelnika po główce, choć główka w wierszu także się pojawia – odcięta główka Leonki i dwanaście innych głów zawiniętych w płachtę. Ta poezja to nie jest zabawa dla dzieci, choć i o zabawach jest sporo – na przykład gdy chłopcy źle się bawili w wierszu Ciocia wspomina. Chłopcy bawili się naprawdę nieładnie : (…) rozwalili płoty, ścieli wszystko jak leci, wszystko co żywe i wystaje z ziemi, i domy, i róże, i ludzi. I to, czego nie widać też (…). Ta poezja to wrzątek, kto się boi oparzyć, niech nie czyta.
Poezja mówi sama za siebie, ale kiedy sama za siebie nie ma siły mówić, posiłkuje się opowieścią. I tak poezja staje się poetyckim reportażem. To reporterski raport poetki z wyprawy na Wołyń, zapis peregrynacji po ukraińskich wioskach, ale także zaglądania w głąb historii, tej rodzinnej, opowiedzianej lub przemilczanej. Raport rzeczowy, nie ckliwy i nie patetyczny, nie zapamiętały w opisie rzezi. Mówiący prostymi słowami o tych zagubionych wioskach, które straciły nie tylko mieszkańców, ale nazwy. Pewnie można by to przyozdobić girlandami metafor i autorce przyszłoby to z łatwością, ale wypowiedziane najprościej, czasem ubrane w sukienkę prostej piosenki, rymowanki, modlitwy czy litanii, robi wrażenie największe.
Proszę sobie wyobrazić ten gest, który każdy z nas wykonuje niemal codziennie – gest powiększania obrazu w urządzeniu elektronicznym. Proszę sobie także wyobrazić pokusę, by tak właśnie przyjrzeć się historii – zobaczyć ją w molekułach zdarzeń, w detalach, przyjrzeć się materiałom, z których są uszyte sukienki, czerwieniejącym policzkom Leonii-Piwonii, płaskiej jak deska Teresce. Poetka czasem tak właśnie wgłęb historii zerka, dając umarłym głos, dając im język, pozwalając na chwile zaistnieć światu, który się skończył. Ale też zatrzymuje się tam, gdzie zaczyna się nadinterpretacja, gdzie pojawiają się cienie ewentualnych zdarzeń. Wtedy wyłącza poetycki skaner i pozwala historii pozostać w fotografiach, w upozowanej rodzinnej sielance, tak jak w wierszu Ładny widok.
Ten tomik otwiera i zamyka Warmia. Najpierw jako wyśniona idylliczna kraina, w której wszystkie narody od wieków żyją w zgodzie i nikt nikogo nie krzywdzi i nikt nie emigruje. Kraina ze snu, który nigdy i nigdzie się nie sprawdził, ale który warto śnić. Potem, jak klamra spinająca cały tom, Warmia objawia się jako finał podróży, miejsce docelowe. Tu bliscy i dalecy przywożą z Wołynia swój metaforyczny majątek – wspomnienia. Całe worki dobrych uczynków, które jednak mogły się zdarzyć i zdarzały w najpodlejszych czasach. I całe walizy tego, co litościwie warto przemilczeć, co było koniecznością, by przetrwać. Ten wiesz zatytułowany Cały ten majątek przynosi otuchę, jakoś nas ratuje. Poetka kończy go słowami : Pamięć i Niepamięć, cały ten majątek. Mój spadek, piękny i straszny skarb. A pomiędzy jest współczesna podróż na Wołyń i podróż na Wołyń w czasie. W wierszu Uroczysko BRAK tak to jest ujęte:
Nie było po co wracać, umarli milczeli, nikt nie wołał
Nie przykuli mnie do umarłych
Ani gdy byłam dzieckiem, ani później
Mimo to pojechałam na Wołyń
W widzialne i niewidzialne nie do pojęcia Tam
Pojechałam na Wołyń, dotąd nie wróciłam
Jestem pod dużym wrażeniem tej poezji, chociaż mój ogląd nadal wydaje mi się powierzchowny. To, co w niej widzę, to przed wszystkim żeńska wersja historii. Kobiety młode i dojrzałe, małe dziewczynki i staruszki – wszystkie one są w tej książce zawieszone w przedziwnej i mętnej magmie historii, żywe i umarłe są nią zbrukane. Wstyd, upokorzenie, wymuszona dzielność, śmierć, gwałt, strata wszystko to łączy się w dojmującym uczuciu krzywdy. To także pamięć lub niepamięć o krzywdach, dziedziczenie kobiecych traum, cisza jak makiem zasiał nad nimi lub nagły odruch niechęci i krzyk. To wszystko przebija przez rodzinne story, rekonstrukcję zdarzeń. Kobiety rosochate – tak mówi autorka o tych, dla których chce mówić. To nawiązanie do kantowskiej metafory człowieka urobionego z drzewa rosochatego. Pełne sęków i zadr kobiety rosochate nie chcą jeść ekologicznego hipsterskiego chleba z czarnuszką, bo za bardzo przypomina chleb z pluskwami, którym je kiedyś karmiono. Widzę też to miejsce zatrzymania, kiedy pojawia się zło, którego – jak mówi autorka – nie można przetłumaczyć na nasze, na ludzkie. Ten wielki znak zapytania i niemożność znalezienia odpowiedzi na pytanie dlaczego? Albo też – dlaczego tak łatwo? Tak dzieje się w
Grzech czaił się wszędzie Zło zamieszkiwało
W słoneczku letniej świątecznej niedzieli
Wśród przyjaznych sąsiadów, pod opieką mamy
W stuletnich dębach, w jaśminach i w niebie
Dobra poezja mierzy się z tym, czego żadną miarą zmierzyć się nie da. Wołyń, Auschwitz, Jugosławia czy Syria może się zdarzyć w każdym momencie i zdarza się cały czas. To się dzieje bardzo łatwo. Próba zmierzenia się z tym słowami jest heroiczna. Na koniec zamiast analizy tytułu jeszcze fragmet:
Tylko jeden cios,
Jeden dziecka jęk i ze słowa cnota
Pozostanie cno
Głuchy i pusty brzęk
Joanna Wilengowska
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2016 nagroda czytelników
|
JAX, Joanna
Saga von Becków Chorzów : Wydawnictwo Videograf, 2016
|
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2016 Wyróżnienie honorowe za szczególne walory edytorskie i poznawcze:
„Porcelana dalekowschodnia: z badań archeologicznych na Starym Mieście w Elblągu”
Wydawca - Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu, Dyrektor dr Maria Kasprzycka
|
WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2016 nominacje
|
BYKOWSKA-SALCZYŃSKA, Alicja
Cno Olsztyn : Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Oddział, 2016
Najnowszy tom poetki to cykl utworów mierzących się z ciężarem pamięci o tragicznej przeszłości kobiet na Wołyniu. Wiersze odkrywają ich dramatyczne przeżycia, które do tej pory, wyparte ze świadomości, skrywane były w zakamarkach pamięci. Doznane krzywdy i brak możliwości wyjawienia prawdy stały się piętnem na życiu kolejnych pokoleń. Chęć przebaczenia miesza się tu z potrzebą zakwestionowania porządku opartego na przemocy i niesprawiedliwości.
|
|
JAX, Joanna
Saga von Becków Chorzów : Wydawnictwo Videograf, 2016
Saga von Becków to dwutomowe dzieło opowiadające losy niemieckiego rodu, na którą składają się powieści: Dziedzictwo oraz Piętno. Pierwszy tom to rozgrywająca się na przestrzeni niemal 80 lat wzruszająca opowieść o miłości i zawiłych losach polskiej nauczycielki i niemieckiego oficera SS oraz ich potomków. Bohaterką Piętna jest natomiast prawnuczka Wernera von Becka, która postanawia prześledzić dzieje swoich przodków. Odkrywając historię swojej rodziny, Julia rozpoczyna niebezpieczną grę, która może zakończyć się dla niej tragicznie.
|
|
KOZŁOWSKA, Ewa
Krótkie historie Olecko : wydanie własne Ewa Kozłowska, 2016
Krótkie historie to cykl miniatur powstałych w latach 2014-2016, w których Olecko oraz Paryż (między którymi krąży autorka) przedstawione zostały z różnorodnej perspektywy. Dzięki informacjom archiwalnym pisarce udało się połączyć przeszłość z teraźniejszością, tworząc także przestrzeń do refleksji na temat przyszłości. To, co najważniejsze w opowiadaniach, ukryte zostało jednak pod powierzchnią, niewypowiedziane, pozostawione interpretacji czytelników.
|
|
MATWIEJCZUK, Katarzyna
Jura Olsztyn : Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Oddział, 2016
Poetycka powieść młodej pisarki uznana przez Stowarzyszenie Pisarzy Polskich w Olsztynie za Debiut Roku 2016. Jura składa się z 22 obrazów z życia bohaterki Kiri: od mistycznego okresu dzieciństwa, przez decyzję o opuszczeniu rodzinnej Doliny i poszukiwaniu tajemniczego ukochanego o imieniu Jura, po wydarzenia będące konsekwencją dążenia do szczęścia. Tekst jest także poetyckim nawiązaniem do okresu jury, w którym wpłytkim ciepłym morzu tworzyła się Wyżyna Krakowsko-Częstochowska stanowiąca tło opowieści.
|
|
RADZIWINOWICZ, Wacław
Crème de la Kreml : 172 opowieści o Rosji Warszawa : Akces, 2015
W 172 opowieściach o Rosji wieloletni korespondent „Gazety Wyborczej” pokazuje wschodnie mocarstwo w całej okazałości. Z poczuciem humoru i wnikliwością przybliża współczesne społeczeństwo, kulturę oraz obyczaje, które intrygują i fascynują także Polaków. W felietonach znajduje się także wiele ciekawostek z życia dzisiejszych Rosjan. Autor opowiada m.in. o dziewczynach z Pussy Riot, nadmiernym spożyciu alkoholu, kulcie Stalina czy specyficznej kulturze jazdy samochodem.
|
|
Patronat honorowy nagrody: Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Sponsor nagrody:
Patroni medialni:
|
|
|