WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2012

Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory

Zbigniew Waszkielewicz

Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory

Gdynia : Novae Res - Wydawnictwo Innowacyjne, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]

 

Zdjęcia z ceremonii wręczenia nominacji i nagród

Laudacja

Z gustami literackimi jest trochę tak jak z miłością. Zdumiewa nas to, co wybierają inni...

Tak 5 lat temu rozpocząłem swoją mowę pochwalną przy okazji wręczenia Wawrzynu ówczesnemu laureatowi Włodzimierzowi Kowalewskiemu. Tę myśl Andre Maurois’a zadedykowałem tym wszystkim, którzy zechcieli wtedy nasz wybór roztrząsać, rozważać i podważać.

Dziś czuję się podobnie. Przeczuwam, że przyznanie Wawrzynu w tak prześwietnym gronie kandydatów osobie właściwie nieznanej może budzić pytania i emocje.

W przypadku Zbigniewa Waszkielewicza mamy bowiem do czynienia z późnym, a nawet bardzo późnym debiutem literackim. Autor jest moim rówieśnikiem, a obaj doczekaliśmy chwili, kiedy możemy powiedzieć, że słynna piosenka Beatlesów „Kiedy będę miał 64 lata” jest już i o nas.

Młodzieńcze pisanie bywa często jak wino młode. Nie rzadko więcej w nim gazu i kwasu aniżeli smaku i aromatu.

Inni czekają długo nim coś napiszą, a jeszcze dłużej nim zdecydują się na druk. Dojrzewają. Szlachetnieją. Książki przenoszone, przemyślane wielokrotnie, powstające niekiedy przez dziesięciolecia, są inne od tych młodzieńczych. Nawet jeśli nie olśniewają nowatorstwem, to są trochę jak stare wino. Jest w nich smak, zapach, kolor i to, co daje wieloletnie leżakowanie – pewność, że człowiek ma do czynienia z czymś bardziej przemyślanym aniżeli wydumanym.

Książka „Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory” w sposób oczywisty należy do literatury autobiograficznej. Liczy sobie niespełna trzysta stron. I zawiera wyjaśnienie Autora, skąd ta opowieść o mazurskiej wsi Sentki, w której Waszkielewicz dorastał. Wyjaśnienie o tyle ciekawe, że wiąże się z jego amerykańską przygodą, z dużą liczbą książek w tle. Waszkielewicz, jak wielu, wspierał przez czas jakiś ekonomiczną potęgę USA. Jako doorman, czyli odźwierny. Mieszkał w Queens, mając za sąsiadów głównie Azjatów. W piwnicy znalazł kiedyś olbrzymią bibliotekę, należącą niegdyś do radiologa, wietnamskiego emigranta. Polsko-inteligenckie skrupuły kazały Waszkielewiczowi ocalić księgozbiór od zagłady. Co mógł, rozdał. Co się dało, sprzedał. Trochę książek przywiózł do kraju. I w ten sposób poczuł się krewniakiem Wietnamczyka, którego nawet na oczy nie widział.

Ja, który wierzę w pokrewieństwo, a nawet w braterstwo księgozbiorów, ten sposób myślenia odczuwam jako wyjątkowo mi bliski.

Jest przecież jakaś niewidzialna więź między tymi, którzy mają w swoich bibliotekach te same książki. Waszkielewicz dostrzegł pokrewieństwo w dziedziczeniu książek po kimś.

Wahałem się czy mówić w swojej laudacji o książce, wszak lepiej jeśli tu obecni sami zdecydują się na lekturę „Wujka Ziuńka”, choćby po to, by ocenić, na ile trafny był nasz tegoroczny wybór. I jaka jest rzeczywiście ilość literatury w tej książce, jeśli mierzyć ją akademickim szkiełkiem i okiem.

„Wujek Ziuniek” to opowieść o Sentkach, wsi pod Ełkiem. Mieszkają tu przesiedleńcy spod Grodna, ludzie stąd, czyli ostańce, Niemcy lub jak kto woli Mazurzy, no i przybysze gdzieś z Polski. Tych pierwszych nazywano repatriantami, drugich autochtonami, a przybysze z Polski czuli się tu czasem jak kolonizatorzy. W świecie tym osobą, która zdobywa sobie autorytet jest tytułowy wujek Ziuniek, cieśla spod z Grodna, z przeszłością partyzancką i ze skłonnością do filozofowania.

Kilkanaście rozdziałów, różne historie o przeróżnych postaciach. Historie, barwne, dramatyczne, czasem śmieszne, nierzadko tragiczne, opatrzone przy tym porzekadłem lub sentencją.

Mam gorzką świadomość, że książka Waszkielewicza powinna była powstać 30, 40 lat temu. Byłaby wówczas dziełem aktualnym i zrozumiałym powszechnie. Dziś młodszym czytelnikom potrzebny jest apendix, dodatek wyjaśniający powojenne realia na Mazurach.

I jeszcze, pozwólcie, opowiem trochę o Waszkielu.

Poznaliśmy się w latach 70. Trafił do olsztyńskiego teatru w czasach pierwszej dyrektoriatu Krzysztofa Rościszewskiego (za pierwszego Rościszewskiego, jak to się mawiało) jako absolwent krakowskiej PWST. Wystąpił w kilku głośnych spektaklach, m.in. w Zamku Kafki, zrobił jakiś monodram.

W czasach słusznie minionych miejscem spotkań olsztyńskiej bohemy był Dom Środowisk Twórczych, czyli deeśte. Taki miejscowy spatif, jeśli ktoś wie, co to znaczy. Tańszy alkohol, trochę uszatków. Wiadomo: kontakty ważne, ale wtyczki ważniejsze. No i rozmowy po świt. Nie jedną noc z Waszkielem przegadaliśmy. O planach, marzeniach. Ale o tym, że Waszkiel pochodzi z Mazur, dowiedziałem się teraz, z jego książki. A może wtedy nie zwróciłem na to uwagi? W tamtych czasach nie przywiązywaliśmy do tego większej wagi. Każdy przecież skądś pochodził. W Olsztynie przeważnie skądinąd.

Potem Waszkiel wyjechał do Katowic, razem z Rościszewskim. Straciłem go z oczu. Coś tam tylko czasem dochodziło o jego pomysłach teatralnych. Kiedyś dużo mówił o autorskim teatrze pantomimicznym. Swoje marzenia zrealizował po powrocie na Mazury, w Radziach pod Ełkiem, gdzie założył i prowadzi Teatr IOTA.

Spotkaliśmy się przypadkiem kilka lat temu. Przyjechał na coroczne Olsztyńskie Forum Kultury. Po nagrodę, którą dostał jako twórca Teatru IOTA z Radzi. Wiadomo jak jest podczas takich spotkań. „Wiesz Stary, zdzwońmy się, zmejlujmy. A poza tym wpadnij, pogadamy…”. Zapowiedział też książkę.

Książką tą jest „Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory”. Wtedy, kilka lat temu, przez myśli mi nie przeszło, że przyjdzie mi głosić mowę pochwalną poświęconą jej Autorowi.

Jeden z rozdziałów „Wujka Ziuńka” opatrzony jest porzekadłem: „Po to są ciernie, żeby nam serce pierzem nie zarosło”. Myślę, że to Ziuńkowe przesłanie jest w tym miejscu dobra pointą. Jeśli rzecz jasna zdolni jeszcze jesteśmy do odczuwania i rozumienia emocji i dramatów, które pół wieku temu w mazurskich Sentkach były udziałem kresowiaków, ostańców i kolonizatorów.

Wojciech Ogrodziński



WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2012
nagroda czytelników

Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory

Zbigniew Waszkielewicz

Wujek Ziuniek. Na długie zimowe wieczory

Gdynia : Novae Res - Wydawnictwo Innowacyjne, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]

 



WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2012
wyróżnienie honorowe

Elbląg. Życie codzienne w porcie hanzeatyckim

Joanna Fonferek
Mirosław Marcinkowski
Urszula Sieńkowska

Elbląg. Życie codzienne w porcie hanzeatyckim

Wydawca: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu

Edytor: Wydawnictwo Naukowe Instytutu Technologii Eksploatacji – Państwowy Instytut Badawczy

[zobacz opis bibliograficzny]

 


WAWRZYN - Literacka Nagroda Warmii i Mazur za rok 2012
nominacje

Chiazma

Kazimierz Brakoniecki
Chiazma
Sopot : Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]
Ludzie moralni

Włodzimierz Kowalewski
Ludzie moralni
Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]
Dom pod Lutnią

Kazimierz Orłoś
Dom pod Lutnią
Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]
Spowiedź Śpiącej Królewny

Mariusz Sieniewicz
Spowiedź Śpiącej Królewny
Kraków : Znak, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]
Wujek Ziuniek : na długie zimowe wieczory

Zbigniew Waszkielewicz
Wujek Ziuniek : na długie zimowe wieczory
Gdynia : Novae Res - Wydawnictwo Innowacyjne, 2012

[zobacz opis bibliograficzny]