powiat działdowski

Żmijewska Aleksandra

Opowieści o nidzickim zamku

Nadeszły wakacje. Jednak mimo, że można było robić to, co się chce i można też spać, jak długo ma się ochotę, to niestety, było strasznie nudno. Właśnie wtedy, kiedy sobie Tomek tak siedział i dumał, co by mógł wykonać, do domu wpadł wujek.

-Jedziemy na wakacje! I to dokąd!- mówił przepełniony radością

-No powiedz, dokąd, tato!!- pytały dzieci.

-Na Mazury.

-Huraaa!- wykrzyknęły dzieci.

-A konkretnie do jakiego miasta?- zaciekawił się Tomek.

-Do Nidzicy. Na pewno będzie dużo zwiedzania.

-Słyszałem wiele niezwykłych opowieści o nidzickim zamku!

-A czym jedziemy?- spytała ciocia.

-Pociągiem. Mam już bilety.

-Kiedy wyruszamy?- wciąż dopytywała się ciocia.

-Już jutro. Tylko wtedy mogłem wziąć urlop. A więc pakujcie się!

Po dotarciu na stację usiedli w wygodnych fotelach. Podróż nie trwała długo, a więc nikt się nie nudził. Kiedy wyszli z pociągu dzieci natychmiast pobiegły do sklepu ze słodyczami, a Tomek zaczął się rozglądać.

-Idziemy teraz do naszego pokoju, tak?

-Tak, zgadłeś-odparł wujek-niedaleko naszej kwatery jest park więc jeśli się pospieszymy, to jeszcze się tam przejdziemy.

-Eee…ale gdzie jest ta kwatera?- zmartwiła się ciocia-przecież nie znamy tego miasta!

-Spokojnie, mam mapę i adres.

Na szczęście dotarcie do hotelu nie trwało długo, od razu się rozpakowali, a Tomek wyszedł na podwórko, gdzie jedno rodzeństwo grało w piłkę.

-Cześć, jak się nazywasz?- pierwsza odezwała się dziewczyna

-Jestem Tomek Wilmowski, a wy?

-Ja jestem Ania Ostrowska, a to jest Piotrek, mój brat bliźniak, który znów oszukiwał w grze!!

-Ile macie lat?

-Ja 11, on też, ale nie wiem dlaczego Piotrek jest o 2 minuty ode mnie starszy! Ale wierzę, że to pomyłka!

-Ja też mam 11 lat!- ucieszył się Tomek- w końcu znalazłem osoby w moim wieku poza terenem szkoły!

-Od kiedy tu mieszkacie ?

-Od dziś, tylko przyjechaliśmy trochę wcześniej niż wy.

-Dobrze, to my idziemy, cześć!- i ruszyli w kierunku furtki.

-Dokąd idziecie?- zapytał zdziwiony Tomek.

-Do miasta. A co?

-Nie poprosicie rodziców o zgodę?

-Eee… no tak, zapomniałam, chodź Piotrek. Chcesz iść z nami, Tomek?

-Chętnie, ale nie wiem, czy wujkowie się na to zgodzą.

Po chwili:

-Zgodzili się, chodźmy!

Szli przez park, miasto, aż dotarli do wspaniałego nidzickiego zamku.

-Myślisz, że można tam wejść?- zwątpił Piotrek.

-Na pewno można! A gdyby nawet nie, to co? Są przecież inne wejścia. Może o czymś pogadamy? Usiądźmy na tamtej ławce. Na przykład o tym, jak powstał sam zamek.

-W porządku. Kto zaczyna?- zapytał Tomek

-Może ja.-odważył się Piotrek.

-Powstał w samym sercu Puszczy Galindzkiej, jako osada pruska Sasinów, po zajęciu i skolonizowaniu przez zaborcze Państwo Krzyżackie stanowiła od połowy XIII stulecia mocno wysunięty na południe ośrodek nadgraniczny sąsiadujący z Mazowszem i zasadniczy punkt tranzytowy na szlaku prowadzącym z ziemi mazowieckiej w kierunku Ostródy i Olsztyna.

-Teraz ja, dobrze? Za dużo mówisz braciszku, zostaw coś dla nas. Przypuszczalnie w latach 1266-68 zbudowano w tym miejscu drewniano- ziemną fortalicję, która pełniła funkcję siedziby komornika, podległego najpierw komturii dzierzgońskiej, a po 1341 komturowi w Ostródzie.

-Moja kolej.-powiedział Tomek.- Budowla owa otrzymała nazwę Neidenberg- Zamek nad Nidą i zajmowała teren późniejszego, położonego od wschodu przedzamcza, choć jej pierwotny układ pozostaje nieznany.

Zapadła cisza.

-Ale się zagadaliśmy-pierwsza odezwała się Anka- a przecież chcemy iść do zamku. Chociaż pomówiłabym jeszcze o tym srogim prokuratorze.

-Hej, ja chciałem o tym opowiedzieć!!- zdenerwował się Piotrek.

-No, dobrze, niech ci będzie. Mów.

-Kiedy a 1444 Nidzica wstąpiła do Związku Pruskiego. Żył wtedy pewien prokurator z Niborka, a nazywał się Kynsberger. Był on tak srogi, że kazał jednemu biednemu chłopcu uciąć ręce, ponieważ on kogoś lekko skaleczył, albo kazał powiesić kucharza, który miał przy sobie trochę pieniędzy, chociaż ten chciał dawać dowody, że tego nie ukradł, jak posądził go prokurator.

-Dobrze, chodźmy do tego zamku! Nie wiedziałam, że chłopcy są aż tak gadatliwi!

Kiedy tak spacerowali po zamku, podziwiając zabytki, na ścianie ujrzeli cień, który przypominał rycerza…

-Eee…chłopaki, czy któryś z was zna jakąś legendę o jakimś rycerzu?- powiedziała Ania patrząc na ścianę.

-To chyba jest jakiś duch!!!!!- wystraszył się Piotrek-i razem z Anią zaczęli krzyczeć.

Ku zdziwieniu Tomka, Ani i Piotrka, ,,duch rycerza” okazał się być kustoszem. Kiedy opowiedzieli mu co zdawało im się widzieć, pan kustosz opowiedział im jego zamkową przygodę.

-Kiedy byłem mniej więcej w waszym wieku, miałem podobną przygodę. Kiedy spacerowałem sobie po budynku, akurat w tym samym czasie, kiedy ja zwiedzałem zamek, pewien zmęczony pracownik tej budowli zasnął. Oczywiście zaczął chrapać, a wydawany dźwięk odbijał się o ściany budowli i usłyszałem dziwne stukanie. Tak, jak wy pomyślałem, że podąża tu duch rycerza, a to tylko był pracownik zamku.

Wszyscy zanosili się ze śmiechu, ale co mogli na to poradzić, po prostu wtedy poniosła ich dziecięca wyobraźnia…

Wyjazd do Nidzicy okazał się dla Tomka strzałem w dziesiątkę. Pozostałe dni pobytu spędził na dalszym zwiedzaniu nidzickich zabytków oraz zabawie z Piotrkiem i Anią. To był naprawdę udany wyjazd.

◄cofnij    ▲do góry