powiat olsztyński

Zawadzka Karolina

Tomek w Świętej Lipce

Pewnego dnia, wieczorem wpada z uśmiechem do pokoju Tomka, Tadeusz Nowicki i powiada:

- Tomek, jedziemy na Mazury!

Lecz Tomek nie wierząc własnym uszom pyta:

Gdzie?

Na to Tadeusz:

- Na Mazury!

- Na Mazury? Ale kiedy i w jakie miejsce pojedziemy– ze zdziwieniem spytał Tomek

- Nie wiem dokładnie gdzie pojedziemy, ale wiem kiedy. Już jutro. -mówi Tadeusz

Na to Tomek ucieszony od ucha do ucha:

- Zawsze marzyłem, aby pojechać na Mazury i zwiedzać zabytki. Zaraz będę się pakował a potem zejdę na kolację.

- Dobrze. Czekam na dole z kolacją.

Po spakowaniu się Tomek zszedł na kolację, zjadł ją i poszedł spać...

Gdy jeszcze smacznie spał, wchodzi do jego pokoju Tadeusz i go budzi.

Mówi żeby przyszedł na śniadanie a po śniadaniu pojadą. Po chwili Tomek zerwał się z łóżka i zbiegł na śniadanie. Zjadł szybko a potem przyjaciele wyjechali na Mazury...

Po chwili Tomek mówi do Tadeusza:

- A ty chociaż trochę wiesz coś o tym miejscu, gdzie jedziemy?

- Tak. Tylko trochę. Mogę ci opowiedzieć, chcesz?

- Pewnie, opowiadaj.

- To miejsce gdzie jedziemy to Święta Lipka. Święta Lipka to sławne sanktuarium maryjne już od średniowiecza przyciągające pielgrzymów nie tylko z Prus i Warmii, ale nawet z dalekich stron Polski. Święta Lipka to także obiekt zabytkowy niezwykłej wartości, zaliczany do najwspanialszych okazów późnego baroku w Polsce. Zespół architektoniczny złożony z kościoła, krużganku i klasztoru, posiada zachowaną w stanie prawie niezmienionym bogatą i różnorodną dekorację, którą wkrótce zobaczymy.

Po trzech godzinach jazdy, wreszcie dotarli na miejsce...

- Już jesteśmy! -mówi Tadeusz

- Super! –krzyczy ucieszony Tomek.

- A teraz pójdziemy do biura i tam spotkamy się z naszym przewodnikiem

- Dobrze. –odpowiada Tomek.

Gdy już doszli do biura, zastali tam kobietę, Annę Kowalską, która okazała się ich przewodnikiem. Ustalili plan wycieczki i umówili się tego samego dnia, ale za godzinę.

Tomek z Tadeuszem wyruszyli więc na poszukiwanie hotelu, gdzie mogliby się zatrzymać, po czym wrócili na umówione miejsce.

Gdy zajechali, przewodniczka już na nich czekała wraz i od razu powiedziała:

Skoro jesteśmy już wszyscy, to w drogę!

I wyruszyli do Świętej Lipki...

Czy chcecie najpierw pozwiedzać czy najpierw Wam opowiedzieć legendę dotyczącą tego miejsca? –pyta się Anna

- Najpierw niech pani nam opowie –mówi Tomek

- Kościół ten- zaczęła opowiadać Anna- stanął na miejscu świętej lipy, która dała nazwę miejscowości. Miejsce to w średniowieczu wyglądało inaczej niż teraz. Nie było wioski, nie było szosy, nie było żadnych zabudowań. Zbocza doliny porastał las, a środkiem płynął kręty strumyk przez bagnistą łąkę. Droga idąca od Reszla przekraczała tutaj strumyk i bagno – zapewne w najwęższym miejscu – i po wschodniej stronie strumyka skręcała na północ w kierunku Kętrzyna. Właśnie przy tym zakręcie, między lasem i bagnem stała lipa, a na niej drewniana figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Z czasem figurka zasłynęła cudami i wtedy zbudowano przy niej kaplicę. Niestety, nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące najwcześniejszej historii tego miejsca. Początki Świętej Lipki znamy tylko z opowiadań ludowych przekazywanych ustnie przez kilka wieków. Spisano je i wydrukowano po raz pierwszy dopiero w XVII w.

- A kto wyrzeźbił figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem? Pewnie jakiś zdolny i sławny rzeźbiarz. Tak?- pyta Tomek

- Nie. Właśnie, że się mylisz. Według podań w zamku kętrzyńskim jakiś skazaniec oczekiwał na śmierć. W nocy przed wykonaniem wyroku objawiła mu się Matka Boska i poleciła wystrugać figurkę z drewna. Skazaniec, choć nie umiał rzeźbić, zebrał się do strugania. Rano znaleziono przy nim piękną figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

- Trochę dziwne, ale ciekawe... Jak człowiek, który nie miał doświadczenia w rzeźbiarstwie mógł wykonać piękną figurkę? –stwierdza Tomek.

- No tak, nie tylko Ty, zastanawiałeś się nad tym. Ale wiecie co, ruszajmy zwiedzać, bo zabraknie nam dnia – odpowiada przewodniczka.

Wycieczkę rozpoczęli od kościoła, gdzie zobaczyli piękne i stare zabytki.

Chodzili po całym kościele, robili zdjęcia... Lecz w pewnej chwili zadzwonił do Tadeusza telefon i musiał wyjść na zewnątrz, a Anna też musiała zgłosić się do biura.. I Tomek został sam... Ponieważ Anna i Tadeusz długo nie wracali, Tomek postanowił nie czekać i wyruszył sam na zwiedzanie. Chodził po całym kościele i obserwował zabytki. Gdy przechodził obok ołtarza głównego, usłyszał dziwne jęki. Przestraszył się. Wsłuchał się w głos i usłyszał własnego ojca! Dziwił się i strasznie się bał. Słyszał jak głos mówił: ‘’ Synu, zwiedzaj dalej... Tak jak ja to robiłem. Módl się za mnie i nie zapominaj o mnie! ‘’ Po tych słowach, nagle weszła przewodniczka. Tomek był bardzo zdziwiony, dlaczego właśnie po tych słowach i po usłyszeniu głosu nagle weszła Anna? Anna spytała się, dlaczego jest taki przestraszony, lecz on zaczął krzyczeć:

- Co zrobiłaś Tadeuszowi?!

Kobieta patrzyła się na chłopca i nie mogła zrozumieć o co mu chodzi.

Po paru minutach przyszedł Tadeusz. Tomek płakał i histeryzował. Kobieta nie wiedziała co ma robić... Pobiegła do Tadeusza i powiedziała, żeby uspokoił Tomka. Ten podszedł do niego i zaczął wypytywać: ‘’ Co się stało? ‘’ Tomek krzyczał : ‘’ Ona jest zła! Wszystko niszczy!’’ i płakał. Lecz Tadeusz dalej nie wiedział o kogo i o co chodzi. Więc zapytał Tomka o kogo chodzi. Tomek ze łzami w oczach mówił: ‘’ Anna Kowalska jest zła! ’’. Lecz Tadeusz popatrzył na Annę i podszedł do niej. Zapytał ją co się stało. Kobieta mówiła, że kiedy się pojawiła to Tomek zaczął krzyczeć i płakać. Lecz sama nawet nie wie, o co mu chodzi. Tadeusz zabrał Tomka do hotelu i powiedział Annie, że przyjadą za godzinę.

W hotelu Tomek w końcu powiedział o wszystkim Tadeuszowi. Przyjaciel słuchał wszystkiego, lecz nie rozumiał dwóch rzeczy: Jaki związek ma to z Anną i jak można słyszeć głosy zmarłych osób? Lecz w końcu po przekonaniach Tomka, uwierzył mu. Tadeusz stwierdził, że ta sprawa nie ma nic wspólnego z Anną. Tomek też to zrozumiał i chciał już jechać dalej zwiedzać Świętą Lipkę.

Gdy dojechali na miejsce, Tomek podszedł do Anny i ją przeprosił... Anna mu wybaczyła. Postanowili wszyscy razem zapomnieć o tej sprawie i poszli dalej zwiedzać.

Lecz pewnego dnia, gdy Tomek, Anna i Tadeusz zwiedzali kaplicę, Tomek znów pozostał sam.. Zwiedzał każdy kątek kaplicy bo był bardzo ciekawy. Gdy zobaczył mały kącik za murem zobaczył siedzącego mężczyznę. Tomek przyglądał się mu. Miał wrażenie, że go już gdzieś widział. Ale nie mógł przypomnieć. Po chwili mężczyzna mówi do Tomka:

- I jak synku, podoba ci się na tych przepięknych Mazurach?

Tomek otworzył usta ze zdziwienia i właśnie już sobie przypomniał tą twarz. Był to jego ojciec. Tomek zapytał mężczyznę:

- Tata?

- Tak to ja, synku.

- Przecież...przecież...

- Tak wiem ja już dawno umarłem.

- Więc jak to możliwe że cię widzę?

- Przybyłem do tego świętego miejsca aby cię spotkać. I chciałem ci powiedzieć, że kiedy byłem młody też podróżowałem po Mazurach. Pierwszym miejscem w którym się znajdowałem była właśnie Święta Lipka.

- To tak jak ja. –stwierdził Tomek

- Tak. I właśnie przydarzyła mi się taka sama przygoda tak jak ci.

- Jaka?

- To że spotkałem bliską mi osobę, już zmarłą.

- Kogo spotkałeś?

- Twojego pradziadka. Też objawił mi się w tym samym miejscu, co ci.

- Ja dalej nie mogę uwierzyć, że z tobą rozmawiam.

- Ja też, synu.

- Tak bardzo mi cię brakuje...

- Mi ciebie też... Będę musiał już iść, ponieważ zaraz przyjdzie Tadeusz. Idę synku. Do widzenia!

- Ale tato, zaczekaj!

Kiedy Tomek się obejrzał, jego ojca już nie było... Po chwili jak mówił ojciec Tomka, przyszedł Tadeusz. Zobaczył łzy kapiące z oczu Tomka i zapytał:

- Co się stało?

- Spotkałem się z tatą. Jaka wielka szkoda, że już poszedł...

Lecz Tadeusz pokręcił tylko głową i powiedział, że już muszą iść do hotelu. Tomek zgodził się i poszli.

W hotelu Tadeusz mówi Tomkowi:

- Mam dla ciebie przykrą wiadomość.

- O co chodzi?

- Dzisiaj wieczorem będziemy musieli już jechać do domu.

- Ale ja nie chcę! Chcę dalej spotykać się z tatą.

- Tomek, przestań wymyślać i spakuj się już lepiej.

- Ale ty nic nie rozumiesz!

Tomek pobiegł do swojego pokoju i zaczął płakać. Tadeusz już nie wiedział co ma robić. Nie wierzył Tomkowi. Nie chciał kłamać, że mu wierzy. Poszedł do jego pokoju, przytulił go i zaczął mówić:

- Ja nie będę kłamał. Ja ci nie wierzę. Ale zachowaj to dla siebie. Dobrze?

- Dobrze. Jednak cię rozumiem. Ja też ledwo co uwierzyłem jak zobaczyłem tatę.

- No właśnie. –Tadeusz uśmiechnął się i usiadł na fotelu

- Ale mam do ciebie tylko jedną prośbę.

- Oczywiście. Jaką?

- Chcę pójść ostatni raz przed wyjazdem do domu, do Świętej Lipki.

- Dobrze. To kiedy idziemy?

- Ja pójdę sam, bo chcę porozmawiać z tatą. Dobrze?

- Dobrze?

- To idę.

Tomek szedł i doszedł do kaplicy, gdzie wcześniej spotkał ojca. Czekał bardzo długo, lecz ojciec się nie pojawił... Tomek zasmucony wrócił do hotelu. Po powrocie Tadeusz go pyta:

- I co, spotkałeś się z ojcem?

- Nie. Nie przyszedł...

- Bardzo mi przykro...

- Ale cóż. To kiedy jedziemy?

- Za... 10 minut!

- Dobrze.

Tomek szedł z Tadeuszem na dworzec i pojechali pociągiem do domu. Tadeusz zaczął prowadzić rozmowę:

- No i jak wspominasz Świętą Lipkę?

- Bardzo dobrze. A ty?

- Ja też. Poznaliśmy dużo zabytków i informacji o Świętej Lipce.

- No tak. Lecz najbardziej będę wspominał Świętą Lipkę, że tam właśnie spotkałem się z moją najbliższą osobą- z moim ojcem. I wychodzi na to, że Święta Lipka to naprawdę święte miejsce...

I tak skończyła się miło wspominana podróż Tomka i Tadeusza na Mazurach.

◄cofnij    ▲do góry