powiat olsztyński

Wiercińska Magdalena

Tomek na Mazurach

Pewnego dnia Tomek obudził się bardzo wesoły. Śniło mu się spotkanie z Sally. Leżąc, myślał o tym, lecz musiał wstać, ponieważ wraz z panem Wilmowskim mieli wyjść na spacer. Chłopiec przyszedł do kuchni, na stole czekało już śniadanie. Kiedy zjadł, zauważył małą karteczkę adresowaną do niego. Było na niej napisane „Mam dla Ciebie niespodziankę”. Młody wędrowiec był bardzo zaskoczony. Z niecierpliwością czekał na ojca. W tym czasie postanowił napisać list do swojej przyjaciółki z Australii.

Około godziny 14.30 do domu wrócił pan Wilmowski. Na jego twarzy gościł uśmiech. Tomek nie zauważył, kiedy wszedł, ponieważ był bardzo zajęty pisaniem listu.

- Tomku, co robisz? – zapytał ojciec.

- Właśnie skończyłem pisać list do Sally. Tatusiu a co to za niespodzianka?

- Spakuj się. O nic nie pytaj. Po drodze się wszystkiego dowiesz. Zabierz ze sobą niezbędne rzeczy przydatne na wyprawę. Spotkamy się przed domem. – odpowiedział pan Andrzej

i wyszedł z pokoju.

Po krótkim pakowaniu, młody podróżnik wyszedł przed budynek. Czekał już tam samochód, którym pojechali na dworzec. Po 10 minutach oczekiwaniu przyjechał pociąg. Obaj mężczyźni zajęli miejsca w wagonie.

- To powiesz mi teraz, co to za niespodzianka? – zapytał zniecierpliwiony chłopiec.

- Poczekaj do następnej stacji. – odpowiedział pan Wilmowski.

- Dobrze.

Tomek przez cały czas zastanawiał się, cóż to za niespodziankę szykuje dla niego ojciec, aż w końcu zasnął. Kiedy się obudził, koło jego taty siedział Smuga.

- Dzień dobry! – krzyknął z radością chłopiec.

- Witaj, mój drogi przyjacielu! – odpowiedział.

- Tatusiu, to ta niespodzianka? – zapytał szczęśliwy chłopiec.

- Nie. Ale Smuga ci powie, gdzie zabieramy cię w podróż. – odpowiedział ojciec i uśmiechnął się, widząc radość syna.

- Czyli tata nic ci jeszcze nie powiedział? – rzekł Smuga. - A więc tak. Nadeszły kolejne wakacje i czas na przygodę. Tym razem przeżyjemy ją w Polsce.

- Naprawdę?! – krzyknął chłopiec.

- Tak. A dokładnie rozpoczniemy ją na Mazurach w Krainie Tysiąca Jezior.

- W Krainie Tysiąca Jezior? Skąd taka nazwa? – zapytał podniecony, młody podróżnik.

- Dlatego, że tam jest najwięcej jezior w całym kraju. Reszty dowiesz się na miejscu. Zwiedzimy wiele ciekawych miejsc, a teraz połóż się już spać, bo wyglądasz na zmęczonego i jest już bardzo późno. Dobranoc!

- Dobranoc!

Tomek położył się na siedzeniu, a pan Wilmowski i Smuga ustalali, gdzie rozpocznie się ich wyprawa. Po długiej i męczącej podróży, rano dojechali do Kętrzyna. Młody podróżnik czuł się bardzo wypoczęty i gotowy do zwiedzania nowych miejsc. Do centrum miasta dotarli około godziny 19-tej tu, na placu Piłsudskiego spotkali się z bosmanem Nowickim. Razem udali się do schroniska, gdzie dla wszystkich był przygotowany nocleg. Chłopiec długo nie mógł zasnąć, ciągle myślał, co go tutaj może spotkać, jakie przeżyje przygody. Był bardzo tego ciekaw. Strasznie się wiercił.

- Tomku, czemu nie śpisz? – zapytał się ojciec.

- Nie mogę zasnąć! – odpowiedział.

- Spróbuj zasnąć, bo jutro będziesz zmęczony i będziesz opóźniał wyprawę.

- Dobrze tato! Dobranoc!

- Dobranoc.

Jak powiedział pan Wilmowski, tak też Tomek uczynił, położył się na drugi bok i zasnął.

Następnego dnia o 7 rano wszyscy udali się do miasta. W pewnej chwili bosman przemówił do chłopca.

- Tomku, ta przygoda będzie troszkę inaczej wyglądać niż wszystkie do tej pory.

- Co to znaczy? – zapytał szybko, zaniepokojony chłopiec.

- Będziesz uczył się samodzielności. Jesteś już prawie dorosły. Dostaniesz od nas mapę trasy do pokonania oraz zadania, które będziesz musiał wykonać samodzielnie – wyjaśnił pan Nowicki. W tej chwili pan Wilmowski dał Tomkowi plecak oraz mapkę.

- Pilnuj tej mapki i nie zgub jej. Uważaj na siebie i dołącz do nas jak najszybciej – dawał dobre rady ojciec.

- Ale co ja mam zrobić? Ja nic nie wiem! Nie zostawicie mnie tutaj samego, prawda?! – spanikował chłopiec.

- Tomku, uspokój się! Za pomocą tej mapki dołączysz do naszego obozu. Na niej wszystko jest napisane. – odpowiedział odchodząc Smuga. – Do zobaczenia nad wielką wodą w … - Nie dokończył, tylko uśmiechnął się.

- Panie Janie, bo się spóźnimy! – krzyknął z oddali bosman i wszyscy trzej pospiesznie oddalili się zostawiając chłopca na środku placu.

Tomek został sam na placu. Rozłożył kartkę i przejrzał całą swoją trasę. Zauważył, że na odwrotnej stronie są zapisane polecania i zadania do wykonania. Przeczytał pierwszą.

- Przy Kościele św. Jerzego spotkasz staruszkę, ona da ci kolejne wskazówki – przeczytał głośno młody podróżnik. – Tylko gdzie on jest? – powiedział do siebie półgłosem.

Chłopiec rozpoczął poszukiwania. Rozejrzał się dookoła, lecz nikogo nie widział. Zauważył wieże kościelne i udał się w ich kierunku. Gdy już dotarł pod kościół, postanowił wejść do środka. W przedsionku zostawił swój bagaż i wszedł do wnętrza. W środku było cicho

i spokojnie, wszędzie panował półmrok i przyjemny chłód. Rozglądając się, zauważył starszą kobietę, która siedziała w ostatniej ławce i modliła się. Postanowił do niej podejść. Stanął obok niej.

- Usiądź obok mnie, młodzieńcze – powiedziała kobieta.

Tomek posłusznie przysiadł w ławce.

- Widzisz ten medalik? – spytała staruszka.

- Tak. – odpowiedział cicho Tomek.

- Należał on do bardzo ważnej dla mnie osoby. Do mojego męża. Był żołnierzem walczącym o wyzwolenie tego miasta. Daję ci go, ale obiecaj, że nigdy go nie zgubisz! Trzymaj go zawsze przy sercu, a przyniesie ci szczęście. Kiedy będzie ci on towarzyszył, nigdy się nie śpiesz. Jeśli będziesz robić coś w pośpiechu, nie wyjdzie ci to na dobre.

- Obiecuję, proszę pani! – powiedział z przejęciem chłopiec.

- Dziękuję ci za tę rozmowę – powiedziała starsza pani. Wstając dodała – A teraz ruszaj, bo przed tobą bardzo długa trasa. Do widzenia i powodzenia. - Odchodząc dała chłopcu małą karteczkę.

- Do widzenia – odpowiedział chłopiec, oglądając srebrny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Zanim się odwrócił i podniósł wzrok, staruszki już nie było.

-Dziwne spotkanie – pomyślał. Wyszedł z kościoła, zabierając ze sobą bagaż. - No więc teraz muszę wykonać następne polecenie – pomyślał i zaczął szukać kartki – O nie gdzie ona jest?! – krzyknął. – Tylko spokojnie. Mam się nie śpieszyć, szukać rozwiązania powoli. Przystanął, pomyślał chwilę i w końcu odnalazł kartkę w kieszeni spodni. – „Uff całe szczęście, że się znalazła. Jakie jest następne zadanie?” – Pomyślał i zaczął czytać – Odnajdź na mapie Sanktuarium w pobliżu miasta i przeprowadź rozmowę z zakonnikiem.

Szybko odnalazł na mapie miejscowość Święta Lipka i udał się w kierunku drogi prowadzącej do Reszla. Zdawał sobie sprawę z faktu, że ma do przebycia sporo kilometrów. Postanowił dojechać na miejsce autostopem, jednak żaden samochód nie chciał się zatrzymać i zabrać turysty. Po godzinie oczekiwań, znienacka przed chłopcem zatrzymał się samochód terenowy. Był to Land Rover ze Straży Granicznej, która niedaleko od Świętej Lipki ma swoją bazę szkoleniową. Podróż minęła bardzo szybko dzięki żartom i rozmowom ze strażnikami, którzy dowieźli chłopca pod samo Sanktuarium. Przez chwilę stał jak wryty, widząc przepiękny kościół. Zauroczyła go kolorystyka i piękne figury dookoła kościoła. Zbliżało się południe. Z odrętwienia wyrwało Tomka bicie dzwonów. Nadeszła godzina mszy. Wewnątrz zabrzmiały stare organy. Podobnego dźwięku nigdy dotąd jeszcze nie słyszał. Po mszy wyszedł na dziedziniec przy bramie, dostrzegł samotnego zakonnika, który bacznie się przyglądał turyście. Tomek z niepewnością podszedł do niego. Po krótkim przywitaniu nawiązał rozmowę. Okazało się w trakcie, że to przeor zakonu. Opowiedział on Tomkowi całą historię powstania Sanktuarium oraz zabytkowych organów. Nawet nie zauważyli, kiedy na zegarze wybiła godzina 17-ta. Zrobiło się pochmurnie i zaczął wiać silniejszy wiatr. Ksiądz zaproponował chłopcu, aby przenocował w Domu Pielgrzyma. Tomek z chęcią przystał na jego propozycję. Księża zaprosili chłopca na kolację, którą spożywali w ciszy

i milczeniu. Znużony zasnął bardzo szybko w pokoju gościnnym.

Rano obudziło chłopca bicie kościelnych dzwonów. Była godzina szósta. Tomek szybko spakował swoje rzeczy i był gotów na spotkanie kolejnej przygody. W drzwiach przywitał go młody ksiądz. Zaprosił go na posiłek i oddalił się w pośpiechu. Podróżnik bardzo chętnie skorzystał z zaproszenia. Po śniadaniu młodzieniec spotkał przy bramie przeora klasztoru, który wręczył mu kartkę z następnym zadaniem od ojca. Pożegnali się i za bramą Sanktuarium, Tomek odczytał polecenie. Kolejnym zadaniem było dotarcie do miejsca o ciekawej nazwie „Wilczy Szaniec”. Chłopcu wydawało się, że nazwę tę już gdzieś słyszał. Po obejrzeniu okolicznych straganów z pamiątkami chłopiec wsiadł do autobusu i dotarł z powrotem do Kętrzyna. Na dworcu autobusowym odczytał z wielkiej planszy gdzie znajduje się Wilczy Szaniec. Pieszo dotarł na obrzeża miasta i skierował się w stronę Gierłoży. Była piękna, słoneczna pogoda, więc Tomek postanowił trasę pokonać pieszo. Po dwugodzinnej wędrówce dotarł do wyznaczonego punktu. Na bramie zatrzymał go pracownik ochrony. Gdy Tomek opowiedział mu, że ma się tu z kimś spotkać, pracownik wręczył chłopcu folder o Wilczym Szańcu z zaznaczoną trasa dojścia do jednego z bunkrów. Z folderu wynikało, że była to wojenna siedziba Adolfa Hitlera i od tamtych czasów pochodzi dzisiejsza nazwa. Po chwili Tomek dotarł do wyznaczonego punktu. Oczekiwał tam na niego starszy człowiek z plakietką przewodnika turystycznego. Razem z nim Tomek zwiedził całą siedzibę, dowiedział się, które bunkry kryją do dziś tajemnice, w którym dokonano zamachu na życie Hitlera i całą masę innych ciekawostek o tym wspaniałym miejscu. Podczas oglądania makiety Wilczego Szańca chłopiec poczuł głód. Przewodnik zaprosił go do pobliskiej leśniczówki, gdzie właśnie zakończyło się polowanie. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli leżące, upolowane dziki. W wielkim kotle parował pachnący bigos. Po wspólnym posiłku z myśliwymi, młody podróżnik był bardzo zmęczony. Dzień obfitował w wiele wrażeń. Młody podróżnik zrobił pieszo wiele kilometrów.

- Teraz musisz znaleźć sobie dobre miejsc, gdzie będziesz mógł przenocować. Jutro otrzymasz następne polecenia. – powiedział jeden z myśliwych.

Po chwili leśniczy prowadził Tomka do leśniczówki. Okazało się, że oni wszyscy również są wtajemniczeni w plan pana Wilmowskiego. Na ścianach leśniczówki wisiały piękne poroża jeleni, łosi i danieli. Tomek zasnął natychmiast.

Ranek był piękny, rześki i słoneczny. Za oknem wesoło ćwierkały ptaki. Tomek zaczął rozmyślać o spotkaniu z ojcem. Przy śniadaniu leśniczy poinformował chłopca, że za pół godziny musi pilnie wyjechać do Giżycka. Te słowa nie wiadomo czemu skojarzyły się chłopcu z jeziorami.

- Czy mogę się z panem zabrać? – spytał nieśmiało.

- Oczywiście – odparł leśniczy, który uśmiechnął się pod wąsem i schował do kieszeni jakąś kartkę.

Po przyjeździe do Giżycka, ujrzeli przed sobą wielki napis PORT YELLOW. Przed nimi rozpościerało się wielkie jezioro. Na nabrzeżu stał olbrzymi korab. Tomek podszedł bliżej. Z daleka dostrzegł statek turystyczny, a na nim kilku mężczyzn. Zainteresował się jednak repliką starego galeonu i wystającymi z niego działami.

Po pewnej chwili usłyszał, że ktoś z oddali wykrzykuje jego imię. Odwrócił się i ujrzał na statku znajomą postać. W pierwszej chwili nie rozpoznał jej, ale gdy zbliżył się nieco, ujrzał bosmana Nowickiego. Za nim stali Smuga i ojciec. Tomek rzucił się biegiem na spotkanie z mężczyznami. Po krótkim powitaniu, młody podróżnik zaczął opowiadać swoje przeżycia z pobytu w Kętrzynie i okolicach. Był bardzo podniecony. Mówił szybko

i nieskładnie, chcąc jak najszybciej opowiedzieć wszystkie przygody. W końcu zamilkł

i usiadł na molo. Wszyscy mężczyźni przyglądali się mu z zaciekawieniem. Nagle bosman Nowicki przerwał milczenie.

- Wszystkie historie opowiesz nam po drodze. Już teraz będziemy razem spędzać kolejne dni. Wyruszamy jachtem w rejs po jeziorach mazurskich. Sądzę jednak, że nie zapewnimy ci, Tomku już tak wielu wrażeń, jakie przeżyłeś podczas tych trzech dni sam.

Chłopiec, nie wiedząc, co powiedzieć, rzucił się w objęcia ojca i mocno go uściskał. Był szczęśliwy, że już są razem i wyruszają na podbój nowych przygód. Pobyt na kętrzyńskiej ziemi, na długo utkwi mu pamięci.

◄cofnij    ▲do góry