powiat nowomiejski

Szymańska Anna

Spotkanie z Tomkiem Wilmowskim

Prowadzę w małej miejscowości Łąkorz ,,agroturystykę”. Nazywam się Karolina Snopkowska. Prowadzę ją już od sześciu lat. Przyjeżdżają do mnie różni ciekawi i pełni emocji ludzie. Mój dom jest bardzo duży, przestrzenny i bardzo ciepły. Miło się spędza tam czas. Pewnego dnia wszystko się zmieniło, gdy do mojej ,,agroturystyki” przyjechał Tomek Wilmowski. Krótko wam opowiem o tym wydarzeniu.

Był ciepły letni dzień a tak dokładnie było to rankiem. Gdy na górze rozkładałam pościel i dokładałam ręczniki, ujrzałam w oknie samochód oliwkowego koloru opel vectra. Wysiadł z niego przystojny chłopak. Wyglądał tak: beżowe krótkie spodenki i koszula w kratkę a na oczach czarne okulary. Zeszłam z góry, poprawiłam się w lustrze i wyszłam. Pierwszy moment był najgorszy.

-Dzień dobry!

-Dzień dobry!

-Nazywam się Karolina Snopkowska.

-A ja Tomek Wilmowski.

-Miło mi.

-Mnie również.

-Zapraszam do środka.

-Dziękuję.

Gdy weszliśmy do środka, okazało się, że zapomniał z samochodu wziąć bagaże. Ja się bardzo zarumieniłam, że nie wpadłam na pomysł, żeby wziąć bagaże od razu. Po południu zjedliśmy obiad i zaproponowałam wycieczkę do Nowego Miasta Lubawskiego. Bardzo był zadowolony. Wyjechałam z garażu samochodem. Gdy jechaliśmy do miasta opowiadał mi różne śmieszne kawały. Było bardzo fajnie. Byliśmy już w mieście. Na początku wybraliśmy się na zakupy, każdy w swoją stronę. Za godzinę mieliśmy się spotkać koło salonu fryzjerskiego ,,Perełka”. Minęła już godzina. Tomka trudno było rozpoznać. Kupił sobie kapelusz, lornetkę, wędkę i kalosze. Zaczęłam się śmiać. Nie wiedział o co mi chodzi, ale za chwilę sam się śmiał z siebie. Zapakowaliśmy wszystkie torby do bagażnika. Potem pojechaliśmy na zakupy do „Biedronki”. Tomek zrobił duże zakupy – pakował do koszyka wszystko na co miał ochotę. Rachunek za zakupy wyniósł 320 zł. Po powrocie do domu postanowiliśmy odpocząć na balkonie. Potem Tomek chciał gdzieś iść, więc postanowiłam oprowadzić go po Łąkorzu. Wszyscy, którzy nas mijali myśleli, że to mój chłopak. Poszliśmy pod zabytkowy wiatrak i tam zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Potem zwiedziliśmy Muzeum Regionalne. Tomek był zachwycony tym co dzisiaj zobaczył. W drodze powrotnej do domu mijaliśmy boisko, na którym kilku chłopców grało w piłkę. Tomek dołączył do nich. Dobrze grał w piłkę nożną – wpuścił tylko dwa gole. Wreszcie dotarliśmy do domu. Można sobie odpocząć. Poszliśmy spać.

Rankiem zjedliśmy śniadanie. Gdy zmywałam naczynia, zobaczyłam ćwiczącego Tomka. Bardzo mnie to zdziwiło i zaskoczyło. Był bardzo wysportowany. Postanowiliśmy trochę razem pobiegać. Zrobiliśmy bieg wkoło Łąkorza a potem pobiegliśmy aż do Kurzętnika. Zwiedziliśmy tu ruiny zamku. Wracając do Łąkorza dotarliśmy do małej miejscowości Gaj. Jest tam ładne jezioro i plaża. Tomek wykąpał się i ruszyliśmy do domu.

Następnego dnia wybraliśmy się do Olsztyna, który jest stolica województwa warmińsko-mazurskiego. Zwiedziliśmy starówkę a potem poszliśmy do Planetarium. Tomek był zachwycony tą wycieczką. Potem pojechaliśmy do Świętej Lipki. Usiedliśmy na ławce i opowiedziałam mu o tym miejscu. Nazwa pochodzi od rozłożystej lipy, na której już w początkach chrześcijaństwa zawisła figury Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

- Wiesz co Tomku? Wejdziemy do środka to ci jeszcze trochę opowiem. Popatrz na słynne organy z ruchomymi figurami aniołów grających na trąbach. A tam jest fasada bazyliki z replikami z lipy i figurkami Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

- I co podobało ci się w Świętej Lipce?

- Tak. Jestem zaskoczony, że w województwie warmińsko-mazurskim są takie fajne miejsca. Może pojedziemy już do domu? Jestem bardzo zmęczony.

- Zgoda. Ale najpierw zapraszam cię na kolację przy świecach. Dasz się namówić?

Tomek zgodził się. Było bardzo romantycznie. Pod koniec kolacji wylałam wino na jego ulubione spodnie. Było mi bardzo głupio z tego powodu. Zaczęłam go przepraszać. Wziął mnie za rękę i powiedział, że nic się nie stało. Do domu wróciliśmy bardzo późno. Po całym dniu kręciło mi się w głowie.

Spałam długo. Po wczorajszym wieczorze bardzo bolała mnie głowa. Tomek nie miał dzisiaj nastroju do podróżowania. Postanowiłam więc urządzić ognisko na powitanie Tomka.. Zaprosiliśmy moich przyjaciół. Przyjęcie rozpoczęło się w ogrodzie, w pięknym miejscu. Tomek opowiadał swoje przygody. Ognisko było bardzo udane. Tomek z nadmiaru wrażeń nie mógł zasnąć. Podgrzałam mu mleka, bo po ciepłym mleku łatwiej zasnąć. Kiedy je wypił powiedział:

- To mi dobrze zrobiło. Idę spać. Dobranoc.

Noc zapowiadała się spokojnie. Nagle do pokoju Tomka wdrapał się perski kot. Miał na imię Filomen. Zrzucił wszystkie kwiaty z parapetu. Zrobił się wielki huk. Wszystko pospadało na podłogę. Myślałam, że coś gorszego stało się na górze. Posprzątałam bałagan, który zrobił Filomen i położyłam się spać.

Tomek obudził się niewyspany. Przeprosiłam go za nocne zamieszanie. Powiedział, że nic się nie stało. Po pysznym obiedzie zabrałam go na wycieczkę do Iławy. Płynęliśmy łódką po Jeziorku. Potem zobaczyliśmy stadion „Jezioraka”. To było ostatnie miejsce, które zwiedziliśmy na Warmii i Mazurach.

Następnego dnia, gdy siedziałam na huśtawce, Tomek ukląkł na kolanach i poprosił mnie o rękę. Byłam bardzo zszokowana tą propozycją, ale po chwili namysłu powiedziałam „tak”. Pocałowaliśmy się trzymając się za ręce. Poznaliśmy się przypadkiem, a tak naprawdę o początku mi się podobał. Czas pokaże jak będzie dalej.

Wszystko jakoś się ułożyło. Jesteśmy mężem i żona. Nadal prowadzimy „agroturystykę”. Mamy szczęśliwą rodzinę. W każdą niedzielę jesteśmy na jakiejś wycieczce.

Mówię wam, to nie było niewinne spotkanie. To było przeznaczenie i tak widocznie miało być.

◄cofnij    ▲do góry