powiat węgorzewski

Stanecki Jakub

Tomek i „Mazurskie opowieści”

Pewnego ranka Tomek wstał, ubrał się, zwinął namiot i postanowił, że przed wyjazdem z biwaku, przejdzie się jeszcze po okolicy. Zarzucił plecak na ramię i wyruszył w drogę. Szedł długo, aż dotarł do małego wzniesienia. Wszedł na nie. Zainteresował go stojący tam, duży kamień. Chłopiec dokładnie mu się przyjrzał. Głaz miał wgłębienie, które przypominało odcisk dłoni. Ciekawe zjawisko, pomyślał Tomek, schodząc ze wzniesienia. Powoli poszedł w kierunku najbliższej wioski. Postanowił spytać kogoś o historię tego głazu. Zaczepił stojącą przed jednym z domów starszą kobietę:

- Przepraszam, czy wie coś pani o dziwnym kamieniu, który leży na skraju lasu? - zapytał Tomek.

- Tak, nawet sporo. Znam jego historię – odpowiedziała kobieta. Opowiedziała mu legendę z nim związaną. Chłop Lipka grał z diabłem w karty i wygrał. Rozwścieczony przegraną diabeł, trzasnął potężną łapą w głaz, tak mocno, że został w nim ślad, który przetrwał do tej pory.

- Ciekawa opowieść – powiedział Tomek. Czy są jakieś inne legendy związane z okolicą?

- Bardzo dużo. Spisała je i wydała mieszkająca w Kutach bibliotekarka. Zaczekaj, to zaraz pokażę ci jej książkę pt. „Mazurskie opowieści”.

Tomek przejrzał spis legend, zobaczył tytuł „Ślad diabelskiej łapy” – była to legenda opowiedziana przez kobietę. Spodobał mu się też tytuł „Wyspa Pożeracza Serc”. Przeczytał opowieść, a następnie zapytał nieznajomą, gdzie leży ta wyspa.

- Najpierw idź prosto, potem skręć w prawo, i później w lewo, aż zobaczysz jezioro - powiedziała.

Staruszka, widząc jak podoba mu się książka, powiedziała, że może ją wziąć w prezencie. Chłopiec podziękował i poszedł we wskazanym przez kobietę kierunku. Niebawem ujrzał ciemną toń jeziora Krzywa Kuta, a w oddali wyspę. Na myśl, że zamieszkiwał tam potwór, pożeracz ludzkich serc, przeszły go dreszcze. Wyjął notatnik z plecaka i naszkicował wyspę.

Po krótkim czasie poszedł dalej. Po drodze do Kut, usiadł na chwilę, by odpocząć i przeczytać kolejną legendę. Wybrał „Historię zatopionego dzwonu”. Doszedł do Kut, gdzie spytał przechodzącego niedaleko księdza, o opisany w legendzie dzwon.

- Czy wie ksiądz coś o historii zatopionego dzwonu?

- Owszem, słyszałem o nim. Nieopodal jest jezioro Czarna Kuta, w którym jest on prawdopodobnie zatopiony.

Proboszcz wskazał mu to miejsce. Tomek znowu wyjął szkicownik i zaczął rysować jezioro. Po skończeniu, postanowił zajść do malutkiej, wiejskiej biblioteki. Tam sporo dowiedział się o Jadwidze Tressenberg, autorce „Mazurskich opowieści”. Interesowały ją opowiadane przez ludzi historie i legendy związane z okolicą, spisała je, a potem opublikowała.

Tomek następnie udał się przez las do Przytuł. Po drodze zobaczył dużą polanę. Stwierdził, że tu na pewno zbierała lecznicze rośliny Anna Zielarka, bohaterka kolejnej legendy. Chłopiec wiedział, że mieszkańcy wsi i okolic, do dzisiaj zbierają zioła i suszą je pod strzechami.

Z kolejnej opowieści, dowiedział się, że na początku XVIII w. w Przytułach panowała straszna choroba - dżuma. Zmarli prawie wszyscy mieszkańcy wsi, z wyjątkiem jednej gęsiarki. Tomek postanowił przejść się drogą, na której ponoć jeszcze czasami można usłyszeć tajemnicze kroki.

Tomek zwiedził jeszcze inne miejscowości, opisane przez panią Jadwigę. Odwiedził mnóstwo wspaniałych miejsc, zrobił wiele szkiców, dowiedział się dużo o historii Kut, Gębałki, Jakunówki, Przytuł i innych miejscowościach wymienionych w książce Jadwigi Tressenberg „Mazurskie Opowieści”.

Dla Tomka był to niezapomniany dzień, w którym poznał pasjonującą historię małego skrawka Mazur.

◄cofnij    ▲do góry