START REGULAMIN KONKURSU PRACE LITERACKIE LAUREATÓW WOJEWÓDZKICH PRACE LITERACKIE LAUREATÓW POWIATOWYCH PRACE LITERACKIE
powiat działdowski (12) |
powiat działdowskiStachewicz MateuszTomek i tajemnica działdowskiego zamkuPewnego słonecznego dnia na działdowskim dworcu z pociągu wyszedł młody mężczyzna. Był to Tomek Wilmowski. Po przygodach w Brazylii miał zamiar odpocząć nad Morzem Bałtyckim. Myśląc, że jest już na miejscu, wysiadł z pociągu. Kiedy pociąg odjechał zorientował się, że nie jest w tym mieście co trzeba, czyli nie w Gdańsku. Podszedł do przypadkowego przechodnia i spytał: - W jakim mieście jesteśmy? - W Działdowie. - Dziękuję – odpowiedział Tomek. Młody mężczyzna pomyślał: - Skoro jestem w tak pięknym mieście, zwiedzę je, a dopiero potem pojadę do Gdańska. W jego stronę szedł właśnie jakiś chłopak. Tomek zatrzymał go i spytał: - Możesz mnie oprowadzić po tej miejscowości? - Tak, bardzo chętnie zacznijmy od zwiedzania działdowskiego rynku jednego z największych na Mazurach - powiedział nastolatek po czym ruszyli w stronę ratusza. Gdy tak szli chłopak powiedział: - Nazywam się Mateusz Stachewicz, mam 12 lat i mieszkam przy ulicy Lidzbarskiej 9. - Ja jestem Tomek Wilmowski, chciałem dojechać do Gdańska żeby trochę odpocząć nad morzem, ale przez pomyłkę wysiadłem tutaj. Zwiedzę te przepiękne miasto, a potem pojadę wypoczywać. Szli jeszcze około trzech minut ulicą Władysława Jagiełły zanim dotarli do rynku. Podczas gdy tak spacerowali po najbardziej reprezentacyjnej ulicy miasta, Mateusz pokazywał Tomkowi różne zabytki i opowiadał o nich. Opowiadał m.in. o zbudowanej w 1898r. Willi Frankensteina, około stuletniej neogotyckiej Kamienicy Sommera, Kamienicy berlińskiej, która jest jedną z najpiękniejszych działdowskich kamienic z początku XX w. i Willi Włoskiej Fridricha Prowe. W rynku Mateusz pokazał Tomkowi Aptekę Pod Orłem jedną z najstarszych na Warmii i Mazurach oraz najstarszy miejski hotel Wkra z Bramą Mazurską. Opowiedział mu również o stojącym nieopodal rynku kościele p. w. Podwyższenia Krzyża Świętego, który powstał wkrótce po założeniu miasta w 1355r. Następnie chłopcy poszli do ratusza, gdzie od XIV wieku mieściła się siedziba władz miejskich. W ratuszu zobaczyli zachowany do dziś ozdobny piec kaflowy i wiszący nad drzwiami wejściowymi odlany z brązu herb Działdowa przedstawiający św. Katarzynę Aleksandryjską w gotyckim portalu. Mateusz pokazał również Tomkowi ratuszową wieżę, z której to codziennie w południe rozlega się miejski hejnał. Kiedy stamtąd wyszli Mateusz zapytał Tomka, co chce teraz zobaczyć. - Macie tu jakąś wieże lub zamek? - spytał młody mężczyzna. - Tak mamy zamek i wieżę ciśnień, ale nie ma w niej nic do zwiedzania. - No to chodźmy do zamku - odparł Tomek i ruszyli w stronę zamku. - Zamek działdowski – opowiadał dalej Mateusz- był siedzibą wielkich mistrzów spotykających się z książętami mazowieckimi. W 1410 r. zamek zajęły idące pod Grunwald wojska Jagiełły. - Chodźmy na basztę, stamtąd widać prawie całe Działdowo – zaproponował Mateusz kiedy dotarli na dziedziniec zamku - Rzeczywiście, widać stąd prawie całe miasto- powiedział młody mężczyzna. Kiedy byli na baszcie nagle niespodziewanie zapadła się pod nimi ziemia. Znaleźli się w tunelu zbudowanym przez Krzyżaków. Spadli prosto do jakiegoś drewnianego pojazdu. - Gdzie my jesteśmy? - zapytał Tomka przerażony chłopak. - Nie wiem, ale jest to chyba jakieś tajemne przejście. - To na czym siedzimy? - To jest chyba jakiś po… Tomek nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ pojazd, w którym siedzieli gwałtownie ruszył. Po kilku minutach tej szalonej jazdy ujrzeli światło dzienne. Znajdowali się na jakieś wodzie. Tomek zdjął z głowy czapkę, nabrał do niej wody i posmakował ją. - Znajdujemy się na morzu lub oceanie, bo ta woda jest słona – stwierdził. - Zobacz tu są jakieś wiosła – powiedział Mateusz – możemy dopłynąć do jakiegoś lądu i wtedy zastanowimy się, co dalej robić. - Świetny pomysł Mateuszu – odparł Tomek i zaczęli wiosłować. Po kilku godzinach płynięcia wreszcie zobaczyli ląd i od razu zaczęli szybciej wiosłować. Przepłynięcie tego fragmentu morza zajęło im zaledwie kilkanaście minut. Kiedy już dotarli do lądu, zobaczyli port i mnóstwo statków. Wysiedli z tego drewnianego pojazdu i Tomek zapytał jednego z kapitanów gdzie się znajdują. - Jesteśmy w Gdańsku - odparł kapitan. - Hura ! Nareszcie będę mógł wypocząć! Krzyknął z radości młody mężczyzna. - A co będzie ze mną? - zmartwił się Mateusz. - Nie martw się, jeszcze dziś kupię Ci bilet autobusowy do Działdowa, do bardzo malowniczego i pięknego miasta - pocieszał Tomek. - Dziękuję Ci za pokazanie mi Działdowa, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie - podziękował Tomek Mateuszowi. Mężczyzna spełnił obietnicę. Mateusz kilka godzin później był już w swoim mieście. Opowiedział o tym swoim rodzicom, ale oni nie chcieli mu wierzyć. Tomek Wilmowski i Mateusz Stachewicz zostali przyjaciółmi, którzy nigdy nie zapomną tej przygody, która zaczęła się w Działdowie. |