START REGULAMIN KONKURSU PRACE LITERACKIE LAUREATÓW WOJEWÓDZKICH PRACE LITERACKIE LAUREATÓW POWIATOWYCH PRACE LITERACKIE
powiat działdowski (12) |
powiat mrągowskiRabkowska KamilaTomek w krainie tysiąca jeziorTomek obudził się wcześnie rano, gdyż właśnie dziś rozpoczęły się wakacje i ojciec obiecał mu wspaniałą wyprawę. Nowa przygoda była całkowitą niespodzianką dla chłopca. Dziś wraz z tatą ma wyruszyć na wspaniałą wędrówkę, ale dokąd to była niespodzianka. Zgodnie z umową miał spakować namioty, śpiwory oraz cały sprzęt potrzebny do wyprawy a wieczorem ruszają ku nowej przygodzie. Przygotował potrzebny ekwipunek i czekając na tatę zaczął przeglądać przewodniki turystyczne. Zastanawiał się gdzie też wyruszą na wyprawę. Wieczorem tata podjechał pod dom samochodem terenowym i poprosił Tomka o zapakowanie sprzętu do samochodu. Kiedy ruszyli w drogę było już dosyć późno. Tomek obserwując drogę bardzo szybko zasnął. Obudziło Go trzaśnięcie drzwi samochodu. Otworzył oczy i ujrzał wspaniały widok ,byli nad jeziorem przy którym stały przycumowane jachty, obok jednego z nich stała znajoma postać a był to podróżnik Jan Smuga przyjaciel ojca chłopca. Pan Wilmowski wyjaśnił synowi, e są na Mazurach w krainie tysiąca jezior i przygoda ich zacznie się od Mikołajek, bo tak nazywa się miejscowość, w której są i jest to stolica Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Tomek zdziwiony i trochę zaskoczony tym, iż mają spędzić wakacje w tym wydawałoby się nudnym miejscu.Wtedy to tata wraz z przyjacielem oprowadzili go po jachcie, którym mają pływać po jeziorach. Wraz z nimi ma płynąć kapitan jachtu pan Kazik, który jest właścicielem tej jednostki pływającej. Wtedy Tomek zrozumiał po co tata wysłał go na kurs żeglarski. Kurs ten sprawił, że jacht nie stanowił żadnego problemu dla niego. Wiedział jak się nim steruje i co należy robić. Wieczór zapowiadał się wspaniale, okazało się, że właśnie dziś zaczynają się trzydniowe obchody Dni Mikołajek. Dziś wieczorem jak nakazuje tradycja będzie przymocowanie ryby do mostu. Jak dowiedział się Tomek od pana Kazika jest to wydarzenie historyczne otwierające sezon turystyczny. Jak legenda głosi wielka ryba zwana Królem Sielaw zesłana przez bogów pruskich aby powstrzymać rybaków od niszczycielskiego łowienia ryb. Straszna ryba wywracała łodzie rybaków, rozrywała sieci, aż rybacy przestali wypływać na jeziora. Nastały ciężkie czasy dla mieszkańców Mikołajek, głód zaczął zaglądać do domów. Pewien rybak zrobił mocną sieć i złapał wielką rybę. Rybacy przymocowali sieć wraz z rybą do przęsła mostu. Na pamiątkę tego wydarzenia co roku przymocowuje się drewnianą rybę do przęsła mostu. Legenda ta bardzo się wszystkim spodobała i postanowili to zobaczyć. Wszyscy poszli na most drogowy, z którego najlepiej było widać. Uzbrojeni w aparaty fotograficzne czekali na nadpłynięcie rybaków z Królem Sielaw w koronie. Kiedy łodzie i statki zbliżały się zaczęły wyć syreny. Nastąpiło przymocowanie ryby do przęsła mostu. Następnie oglądali pokaz sztucznych ogni. Cała trójka była zachwycona widowiskiem. Postanowili jeszcze iść na wieczorny spacer po miasteczku. Tomek ciekawie rozglądał się po uliczkach pełnych turystów. Na centralnym miejscu miasta, to jest na rynku ,znajduje się fontanna –król sielaw w koronie-oświetlona. Każdy z nich chciał mieć zdjęcie w tym miejscu. Obok niej była zabawa gdzie grał zespół muzyczny. Postanowili iść w prawo na nabrzeże, gdzie przy lustrze jeziora biegnie promenada i są przycumowane jachty i łodzie. Jest to brzeg jeziora Mikołajskiego. Postanowili coś zjeść w tawernie, kiedy weszli do jednej z nich dobiegła do nich muzyka szantowa. Tomek był bardzo zdziwiony, gdyż myślał do tej pory że tego rodzaju muzyka jest popularna tylko nad morzem. Przy kolacji wszyscy członkowie wyprawy zaczęli planować dalszą wędrówkę. Następnego ranka postanowili wypłynąć na jezioro Śniardwy. Pogoda zapowiadała się wspaniała. Wiatr był odpowiedni do żeglowania. Tomek obserwował przepływające łodzie i żaglówki na jeziorze Śniardwy, które jest największe w tym regionie Polski. Po wypłynięciu wszyscy bardzo byli zafascynowani wielkością jeziora oraz ptakami krążącymi nad nimi a były to mewy, kormorany i czaple. Kierowali się na północną część jeziora Śniardwy aby zobaczyć przy odrobinie szczęścia orła przedniego, kiey nagle zerwał się silny porywisty wiatr zapowiadający rychłe nadejście burzy. Zmiana pogody zmusiła ich do zacumowania przy najbliższym nabrzeżu. Po zacumowaniu okazało się, że są niedaleko Popielna, wsi która rozdziela jezioro Bełdany i Śniardwy. Postanowili zobaczyć stację badawczą PAN, w której prowadzone są badania nad odtworzeniem dziko żyjącego leśnego konia zwanego tarpanem. Część z tych zwierząt można oglądać w stajniach, natomiast część z nich żyje na swobodzie w lesie przylegającym do placówki. Mieli trochę szczęścia i zobaczyli stado tarpanów przechodzących przez drogę , a Tomek pogłaskał nawet jednego konika. Zbliżał się wieczór, postanowili wracać na jacht. Wieczorem przy ognisku opowiadali sobie cały miniony dzień. Noc minęła spokojnie. Ranek przyniósł piękną pogodę na żeglowanie. Ruszyli w dalszą drogę. Jacht mknął pod żaglami. Tomek próbował swych sił przy sterze. Kierowali się do Mikołajek. Po drodze postanowili zajrzeć do Rucianego. Trzeba było pokonać śluzę, która łączy dwa jeziora. Podczas oczekiwania na otwarcie śluzy pan Wilmowski i bosman Smuga postanowili połowić ryby, których w jeziorze jest wiele. Obaj mieli nadzieję na dużą rybę. Tomek podśmiewał się z nich ale w końcu sam spróbował. Z zapałem przygotował przynętę, zarzucił i zaczął obserwować spławik. Nagle spławik zaczął poruszać się. Na samym początku zaczął powoli drgać, następnie coraz szybciej i mocniej co wskazywało na branie. Chłopak zdenerwowany a jednocześnie bardzo zadowolony ze swego sukcesu wyciągnął rybę krzycząc aby ktoś podał podbierak. Ryba okazała się sporym szczupakiem co wprawiło wszystkich w zachwyt. Zadowolony Tomek postanowił zrobić sobie zdjęcie z rybą. Pierwszy jego połów a już taki sukces. Po powrocie do Mikołajek wieczorem postanowili upiec rybę na ognisku. Wszystkim bardzo smakowała. Poranne słońce obudziło Tomka wcześnie rano. Postanowił zwiedzić miasteczko. Wychodząc z wioski żeglarskiej poszedł wzdłuż promenady oglądając żaglówki i jachty przycumowane do nabrzeża. Napotkał stado łabędzi koło których stał starszy pan. Przystanął koło niego. Zdziwiony staruszek zapytał go co tak wcześnie wstał. Po krótkiej rozmowie okazało się, że jest on byłym rybakiem i mieszka w Mikołajkach od kilku pokoleń. Opowiedział on co warto zobaczyć w miasteczku i chociaż jest to miejscowość turystyczna to można zwiedzić kościół ewangelicki z wieżą zegarową, który został zbudowany w pierwszej połowie XIX wieku. W jego skarbcu przechowywany jest kielich mszalny z 1777r. a ściany świątyni zdobią XVIII i XIX – wieczne obrazy i tablice pamiątkowe. Tomek pożegnał rybaka i wyruszył na zwiedzanie. Bardzo mu się podobał kościół jak i muzeum które jest obok. Wśród zwiedzających muzeum rozpoznał kolegę ze szkoły. Podczas rozmowy okazało się, że jest on na wycieczce rowerowej i jeśli ma ochotę to może zabrać się z nimi, tylko musi wypożyczyć rower. Trasę jaką mają zaplanowaną na dzisiaj to Mikołajki – Kulinowo – Iznota – Mikołajki- to jakieś dwadzieścia kilometrów, po południu powinni być z powrotem. Tomek zafascynowany propozycją ruszył z powrotem na jacht aby wszystko uzgodnić z tatą. Rower pożyczył od syna pana Kazika i ruszył w umówione miejsce koło kładki dla pieszych. Cała grupa czekała już na niego. Ruszyli z Mikołajek drogą na Uktę , kiedy droga asfaltowa przechodzi w gruntową grupa wtapia się w las. Malownicze obrazy przetaczają się przed oczami. Leśne powietrze rozpiera płuca i wszyscy są zafascynowani otaczającą przyrodą dojeżdżają do leśniczówki Śniardwy, dalej jest przystań oraz pole namiotowe. Postanawiają chwilę odpocząć i posiedzieć nad jeziorem Bełdany oraz popatrzeć na przybijający do brzegu prom. Dalsza droga prowadzi wzdłuż brzegu jeziora oraz lasu. Niedaleko wsi Iznota wśród drzew spostrzegli tablice z napisem „Gallindia”. Nagle zostali zaatakowani ze wszystkich stron przez dziwne stwory, ni to ludzie ni zwierzęta. Stwory były brodate, z wąsami, ubrane w skóry. Zostali pojmani. Tomek zdziwiony biegiem wydarzeń postanowił czekać na dalszy ciąg. Wszystkim zostały założone kaptury, aby nie widzieli drogi którą są prowadzeni. Tomek razem z kolegą zostali przywiązani do drzewa, a pozostali zostali zamknięci w klatkach. Na środku placu zostało rozpalone ognisko. Wszyscy bardzo zdziwieni przypatrywali się zadziwiającym przygotowaniom, które przeprowadzali ludzie ubrani w skóry. Kobieta ubrana jak szamanka odprawiała czary rzucając zioła do ogniska, powodując zadymienie oraz dziwne odgłosy. Następnie przyciągnięto duży stojak, na którym umocowano Tomka, jako ofiarę. Podczas tych obrzędów wszyscy uczestnicy wycieczki oczekiwali na dalszy ciąg wydarzeń. Nikt nie mógł zrozumieć co się właściwie dzieje i co też Ci dziwni ludzie mają zamiar z nimi zrobić. Gallowie zebrani wkoło ogniska zaczęli śpiewać i tańczyć rytualny taniec. Po tym występie do uwięzionych przemówił wódz plemienia. Opowiedział on historię powstania tego miejsca oraz zaprosił całą wycieczkę na poczęstunek. Wszystkim pobyt w tym dziwnym miejscu bardzo się spodobał. W drodze powrotnej do Mikołajek opowiadali sobie wrażenia jakie przeżyli. Tomek podziękował za wspaniałą wycieczkę. Po powrocie do wioski żeglarskiej okazało się, że ojciec wraz z przyjaciółmi wypłynął na jezioro łowić ryby. Zostawił u zaprzyjaźnionego barmana wiadomość, że wrócą wieczorem. Tomek postanowił pochodzić po miasteczku i dowiedzieć się czegoś ciekawego o nim. Za wioską żeglarską spotkał rodzinę Podolskich z Warszawy. Zaprosili Go na przejażdżkę samochodem do fermy jeleniowatych w Kosewie. Jak okazało się ferma ta jest prowadzona przez PAN zakład zajmujący się hodowlą dzikich zwierząt takich jak daniele, sarny, jelenie. Na samym początku zostali zaproszeni przez gospodarzy do zwiedzenia muzeum poroży. Wspaniałe okazy wiszące na ścianach zachwyciły wszystkich. Po zwiedzeniu muzeum, z panią przewodnik, udali się zobaczyć piękne sarny, jelenie oraz daniele, którymi opiekują się i dokarmiają gospodarze fermy.To zwiedzanie okazało się spacerem, miłym i spokojnym na łonie natury, podczas którego mogli sami osobiście dokarmić zwierzęta. Po powrocie do Mikołajek, na Tomka i rodzinę Podolskich czekała pyszna kolacja. Tata przygotował rybę w sosie śmietanowo-koperkowym, którą goście byli zachwyceni. Po kolacji tata oznajmił Tomkowi, że następnego dnia wieczorem będą musieli wracać do domu, ponieważ mama Tomka ma imieniny.Rano Tomek postanowił kupić prezent mamie. Na rynku zobaczył stragany z pamiątkami i był nimi zafascynowany. Z zainteresowaniem oglądał statki zrobione z drewna, kubki, talerze i inne porcelanowe pamiątki z pejzażem Mikołajek. Kupił mamie kubek z widokiem na jezioro, a sobie stateczek z drewna. Idąc drogą powrotną zajrzał jeszcze do tawerny aby pożegnać znajomych. Tak skończyła się Jego wielka przygoda z Wielkimi Jeziorami. |