powiat węgorzewski

Peret Justyna

Przygoda Tomka w Mamerkach

Cześć! Nazywam się Tomasz Wilmowski. Zapewne już mnie znacie z książek Alfreda Szklarskiego. Niedawno moje przygody zaczęły się na nowo, a to wszystko za sprawą pewnego listu.

Mamerki, 6 czerwca 2007 r

Drogi Tomku!

Jesteśmy mieszkańcami mazurskiej miejscowości – Mamerki. Znajdowało się tutaj wojskowe centrum dowodzenia ogromnej akcji militarnej. Oprócz batalionu wartowniczego na terenie kwatery było 60 funkcjonariuszy tajnej żandarmerii polowej i agentów Abwehry. Działali tutaj szefowie wywiadu wojskowego, gen. Liss, zajmujący się wywiadem armii zachodnich, oraz gen. Gehlen, który zdobywał informacje na temat Armii Czerwonej, a po wojnie tworzył sieć wywiadu pracującą dla Amerykanów. Tu po raz pierwszy spotkał się słynny  „lis pustyni” - gen. Erwin Rommel z równie znanym strategiem gen. Erichem Mansteinem. 22 czerwca 1941 r. żołnierze Wehrmachtu zaatakowali Związek Radziecki. W chwili rozpoczęcia ataku do Mamerek przybyli: dowódca Wojsk Lądowych feldmarszałek Walter Brauchitsch, szef sztabu generalnego gen. Franz Halder, feldmarszałek Friedrich Paulus, który osobiście opracował plan ataku na ZSRR o kryptonimie Barbarossa. W Mamerkach przebywał także twórca niemieckiej broni pancernej, gen. Heinz Guderian. W sierpniu 1941 roku przybył z wizytą Mussolini i Hitler. W kwaterze stacjonowali attache wojskowi: fiński, węgierski i japoński. W latach 1941-1942 kwaterę odwiedzali: Miklos Horthy - węgierski dyktator, Jon Antonescu - rumuński szef państwa, Carl Mannerheim - marszałek Finlandii, naczelny dowódca w wojnach z ZSRR w latach 1939-40 i 1941-44.

Sam więc widzisz, że w Mamerkach niegdyś działo się wiele i naszą miejscowość odwiedziło wiele „wybitnych osobistości”. Jednak teraz też nie jest tu spokojnie. Dzieją się tu strasznie dziwne rzeczy. Po okolicy chodzą duchy, a w pobliżu bunkrów jest wykopany dół, który nieustannie się pogłębia. Niektórzy twierdzą, iż to zwierzęta, ale zwierzęta w dzień łatwo zauważyć, a te niesamowite rzeczy dzieją się w biały dzień. Ludzie zaczynają obawiać się o swój los, a duch od dwóch miesięcy nie chce odejść z naszych terenów. Może to któryś z dyktatorów powrócił na ziemię, ponieważ ma nieczystą duszę? Może chce się jakoś poprawić, a może to tylko nasza wyobraźnia? Jednak wątpię w to. Miejscowi ludzie mocno stąpają po ziemi i nie mają zbyt bujnej wyobraźni. Chyba rzeczą niemożliwą jest, aby przedmioty w niewiadomy sposób się przesuwały. Wszyscy miejscowi widzieli takie zdarzenie w bunkrach i o mało co nie postradali zmysłów, nawet ci najodważniejsi zaczęli się bać!

Chyba już nikt oprócz Ciebie nie może nam pomóc, tylko w Tobie nasza nadzieja! Tomku, prosimy Cię – przyjedź do nas jak najszybciej.

Mieszkańcy Mamerek

Mój już nieco zmęczony wiekiem umysł, szepnął: „A co to ja jestem egzorcysta? Nie, wykluczone – nigdzie nie jadę!”, ale moje serce, ciągle żądne przygód, podpowiadało mi, żebym jechał! W ciągu dwóch dni załatwiłem wszystkie formalności i na trzeci dzień byłem już w Mamerkach. Na początku postanowiłem dokładniej zapoznać się z historią i zobaczyć na własne oczy te rzekomo dziejące się tu „dziwy”. Rzeczywiście, nieliczne przedmioty w bunkrach w niezrozumiały sposób poruszały się, a wykopany w ziemi wielki dół, przez cały czas się powiększał. Nie można było tego wyjaśnić podmuchem wiatru lub zwalić winy na zwierzęta. Postanowiłem poszukać jakiejś ciekawej podpowiedzi w Internecie i znalazłem coś bardzo interesującego i trochę związanego z cudami, które działy się w Mamerkach. Otóż:

„Zamach na Hitlera był przygotowywany w Mamerkach. Spiskowi sprzyjała atmosfera panująca wśród niemieckiej generalicji wywodzącej się głównie z arystokratycznych rodzin niemieckich. Wyżsi oficerowie uważali Hitlera za parweniusza. Sytuacja na froncie wschodnim w kontekście błędnych decyzji Hitlera była krytycznie oceniana przez sztabowców z Mamerek. Oficerowie byli przeświadczeni, że przed nieuchronną klęską Niemiec może uchronić tylko odsunięcie Hitlera od władzy. Było to możliwe tylko w wyniku jego fizycznej likwidacji. Ładunek wybuchowy przeznaczony dla Hitlera w październiku 1943 przywiózł Stauffenberg. Początkowo przechowywał go w swojej sypialni gen. Stieff. Po wyjeździe generała na urlop 20 listopada 1943 r., ładunkiem zajęli się inni oficerowie.

W obawie przed przypadkowym odkryciem spisku, w nocy 28 listopada 1943 r. kapitan. Joachim Kuhn i porucznik Albrecht von Hagen zakopali niebezpieczny ładunek oraz

w oddzielnym dole tajne dokumenty. W nocy podejrzany ruch zauważyły służby ochrony kwatery. W dzień za pomocą psów tropiących odnaleziony został ładunek wybuchowy.”

Najbardziej zastanowił mnie fakt, że został odnaleziony tylko ładunek wybuchowy, a dokumenty nie ujrzały światła dziennego. Przez głowę przeszła mi pewna myśl! Ale czy to możliwe? Czy Adolf Hitler mógłby powrócić, żeby dowiedzieć się, co dokładniej knuli i jakie mieli przed nim tajemnice jego „przyjaciele”? Czy to możliwe? Jeśli to jego duch, to czy jest jakiś sposób, żeby Adolf Hitler opuścił Mamerki? Czy kiedykolwiek w okolicy błąkały się dusze zmarłych?

Postanowiłem wybrać się do Węgielsztyna - miejscowości, o której krąży wiele ciekawych legend, także związanych z duchami. Korzystając z możliwości, postanowiłem przy okazji trochę pozwiedzać. W Węgielsztynie znajduje się zabytkowy pochodzący z XV w. kościół, od razu poszedłem go zobaczyć. Aby się czegoś dowiedzieć o innych zabytkach w okolicy i o legendach z nią związanych wszedłem do jednego z domów i zapytałem, kto z mieszkańców mógłby mi pomóc. Wysłano mnie do miejscowego nauczyciela historii, gdzie usłyszałem interesującą legendę.

Działo się to przed wiekami, kiedy to wszyscy tutejsi mieszkańcy byli katolikami. W parafii węgielsztyńskiej mieszkała pewna kobieta, której zmarła córka. W swoim smutku matka często chodziła do kościoła w Węgielsztynie modlić się za zbawienie duszy dziecka. Pewnego poranka szła na roraty. Już na kościelnym placu kobieta usłyszała, że w kościele zaczęło się nabożeństwo. Bardzo się zmartwiła, że się spóźniła i zaniedbała początek porannej mszy. Wchodząc do domu Bożego, stąpała cichutko i usiadła w ostatniej ławce, gdzie siedziała tylko jedna kobieta. Gdy się pomodliła i spojrzała na sąsiadkę – przestraszyła się bardzo, siedziała bowiem obok swojej zmarłej córki. Jej dziecko oraz wszystkie inne osoby były ubrane na biało. Córka powiedziała: „Mamo, odejdź, w przeciwnym razie spotka cię wielkie nieszczęście!”. Gdy kobieta zwróciła się w stronę kościelnych drzwi, postacie obecne w kościele zawołały: „Dobrze robisz, że wychodzisz, gdyż kto podsłuchuje kazania duchów, musi umrzeć!”.

Pomyślałem, że skoro na tym terenie działy się już takie cuda, to teraz również może tak być. Ciekawa historia, chciałbym ją nieco rozwinąć, ale nie kosztem mieszkańców. Postanowiłem jak najszybciej zakończyć tę sprawę, musiałem poszukać najlepszego egzorcysty – innego wyjścia nie widziałem. Ludzie nie dowiedzieli się, jak rozwiązałem tę zagadkę, nie chciałem ich niepokoić. Egzorcysta załatwił sprawę, duch zniknął przynajmniej na jakiś czas.

Bardzo się cieszę, że jednak wybrałem się na Mazury, nie zapomnę tej historii do ostatnich dni mojego życia. Wróciłem do domu trochę szczęśliwszy, znowu poczułem się jak młody chłopak i zyskałem nowych przyjaciół, tym razem na Mazurach.

◄cofnij    ▲do góry