powiat nidzicki

Olszewska Monika

Niezapomniane wakacje Tomka

Tomek wracając z Australii, zgodnie z planem, zatrzymał się na Warmii i Mazurach. Przenocował w hotelu w Nidzicy. Na drugi dzień zwiedził zamek krzyżacki i obejrzał tzw. Kamień Tatarski. Postanowił przyjrzeć się okolicznym wioskom, bardzo też chciał poznać miejscową ludność. W Zaborowie spotkał dwie sympatycznie wyglądające dziewczynki. Wdał się z nimi w rozmowę.

- Cześć, mam na imię Tomek. A wy jak się nazywacie? - zapytał uprzejmie.

- Ja jestem Monika, a to moja koleżanka Roksana.

- Miło mi was poznać. Czy zechciałybyście mi potowarzyszyć podczas wyprawy po Warmii i Mazurach? Pytam, bo nikogo tutaj nie znam-powiedział nieznacznie się rumieniąc.

-Z chęcią - zawołały radośnie.

-Dziękuję, może spotkamy się jutro o 11 w Nidzicy?

-Czemu nie, to do jutra- odpowiedziała Roksana.

-Do jutra- zawtórowała Monika.

Zadowolony Tomek spiesznie wrócił do hotelu, gdzie w recepcji czekała na niego radosna wiadomość. We wtorek o 18 miał się spotkać z ojcem, który wracał do Polski. Ile to już czasu minęło od jego wyjazdu? Dwa, trzy miesiące... Całe szczęście, że tata wraca cały i zdrowy

- chłopiec odetchnął z wyraźną ulgą.

Dziewczynki były niezmiernie ciekawe, co też wprawiło ich kolegę w tak dobry nastrój. Kiedy poznały radosną nowinę, natychmiast postanowiły urządzić powitalne przyjęcie. Tomek nie krył wzruszenia.

Tymczasem do przyjazdu pana Wilmowskiego pozostało kilka dni, które młodzieniec przeznaczył na zwiedzanie.

Pierwszego dnia towarzystwo udało się do Świętej Lipki, gdzie znajduje się sanktuarium maryjne, a następnie do Gierłoży, w której Tomka zaciekawiły bunkry z czasów Hitlera.

Nazajutrz wszyscy podążyli do Gietrzwałdu i Grunwaldu.

W Grunwaldzie, jak zwykle 15 lipca, rozgrywała się inscenizacja historycznej bitwy polsko-krzyżackiej, zakończonej pogromem wojsk krzyżackch. Tomka czekała tu niezwykła niespodzianka. Pewien rycerz wyzwał go na pojedynek. Chłopiec, który niejednokrotnie musiał się wykazać hartem ducha i odwagą, chętnie przystał na tę propozycję. Mężnie stanął w szranki, czym zaimponował dziewczętom. Wszyscy byli zachwyceni walką młodzieńca, który w wielkim stylu wygrał z dorosłym mężczyzną.

Nadszedł dzień przyjazdu pana Wilmowskiego. Dzieci od rana rozpoczęły skrzętne przygotowania do przyjęcia. Zrobiły zakupy, przygotowały wymyślne dania i udekorowały pokój. Pozostało tylko cierpliwie czekać.

Tomek miał właśnie wyjechać na dworzec, gdy usłyszał miarowe pukanie do hotelowych drzwi. Otworzył je z rozmachem i stanął jak wryty. Na progu ujrzał swego ojca. Wilmowscy z radością padli sobie w ramiona. Uściskom nie byłoby końca, gdyby nie głośne wiwaty na cześć pana Wilmowskiego, dobiegające z przedpokoju. Przyjęcie trwało kilka godzin i było bardzo udane Kiedy wszyscy rozeszli się do domów, ojciec Tomka zapragnął zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.Chciał wyciszyć się i samotnie pospacerować, na co chłopiec nie chciał przystać.

- Synu, nie obawiaj się, niejednokrotnie spacerowałem po większych miastach i jak dotychczas nic złego mi się nie przytrafiło. Będę ostrożny.

- Tatku, ale ja chcę pójść z tobą- nalegał Tomek.

- Dziecko, dziś pójdę sam, ale jutro, obiecuję, zabiorę cię. Muszę przemyśleć kilka spraw.

- No dobrze, tylko szybko wracaj, bo jest już bardzo późno.

Tata Tomka długo nie nadchodził, więc chłopiec położył się spać. Rano spostrzegł, że ojca wciąż nie ma. Zadzwonił na policję i zawiadomił koleżanki, które natychmiast do niego przyjechały. Roksana zaproponowała:

- Może najpierw poszukamy w Nidzicy, a potem pomyślimy, co dalej.

- Tak zrobimy- powiedziała Monika.

- Zaczynajmy- ponaglał Tomek.

Najpierw przeszukali park nad jeziorkiem, nieopodal którego na wzgórzu wznosi się zamek z czasów średniowiecza. Nie uszedł on uwadze chłopca.

- Prawdziwa perełka- zauważył- wygląda jak nowy.

- A i owszem-powiedziała Roksana. - To dlatego, że został w znacznej mierze odbudowany w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Tata mi opowiadał, że uległ poważnym zniszczeniom podczas kwaterowania w nim legionów polskich, a później Francuzów w 1807 roku, ucierpiał też w czasie drugiej wojny światowej.

- Jak już odnajdziemy pana Wilmowskiego, to możemy się wybrać do zamkowego muzeum- zaproponowała Monika. - Wiesz, że Nidzica słynęła kiedyś z produkcji kafli i jedynej na Mazurach wytwórni słomianych wyplatanych kapeluszy- zwróciła się do przyjaciółki. - Hm, Tomku, a może twojego tatę porwali wielbiciele literatury fantasy, bo właśnie teraz, jak co roku w czerwcu, odbywa się tutaj Ogólnopolski Festiwal Fantastyki-zażartowała.

- To, że pan Jan bierze udział w zamkowym Ogólnopolskim Turnieju Tańca Disco-Dance i Hip Hopu o Puchar Warmii i Mazur jest mało prawdopodobne, bo to nie kwiecień- dodała wesoło Roksana.

Tomkowi wcale nie było do śmiechu. Brygada w posępnym milczeniu udała się na rynek. Na ratuszowej wieżyczce zegar wybił właśnie godzinę 12:00. Słychać było dźwięki majestatycznego, doniosłego hejnału, a o ojcu Tomka nikt nie słyszał. Zapytani przechodnie nie widzieli pana w średnim wieku. Na nic zdały się liczne ogłoszenia. Dzieci straciły nadzieję, że kiedykolwiek go ujrzą, gdy wtem podeszła do nich starsza kobieta, która oznajmiła, że widziała ojca Tomka zmierzającego w stronę kamienia tatarskiego. Towarzysze niezwłocznie się tam udali.

Po drodze dziewczęta opowiedziały koledze legendę związaną z tym największym na Mazurach głazem narzutowym, na którym umieszczona jest kamienna kula armatnia. W czasach, kiedy Tatarzy nękali tutejszą ludność, wódz Tatarów postanowił ze swymi ludźmi odpocząć pod tym kamieniem.Podczas posiłku został śmiertelnie ugodzony kamiennym pociskiem przez jednego z nidzickich mieszczan, niejakiego Nowaka. Wystraszony człowiek miał się ukryć pod kupą gnoju, skąd go wyciągnięto siłą i nieoczekiwanie dla niego okrzyknięto bohaterem.

W oddali widać było już głaz, a w pobliżu niego, o zgrozo, przywiązanego do pnia drzewa pana Wilmowskiego. Dzieci szybko podbiegły i oswobodziły mężczyznę. Ojciec Tomka, rozcierając zgrabiałe ręce, zaczął opowiadać. -Szedłem sobie spacerkiem przez park, gdy nagle napadło na mnie sześcioro młodych ludzi, którzy ograbili mnie i pozostawili tu na pastwę losu, niczym mitycznego Prometeusza. Nie wiem, za co teraz będziemy żyć.

- Nie martw się tato – rzekł Tomek. - Mam trochę oszczędności.

Wzruszony pan Jan nic na to nie odpowiedział, tylko mocno przytulił syna.

Po powrocie do domu pan Wilmowski, potwornie zmęczony, położył się natychmiast spać. Tomek zaproponował dziewczynom, zby pozostały u niego na noc. Monika zadzwoniła do mamy i zapytała:

- Cześć mamusiu. Możemy razem z Roksaną zostać na noc u Tomka?

- Owszem, kochanie, ale pod warunkiem, że nie będziecie sprawiać kłopotu. Zaraz skontaktuję się z panią Byller i zapytam, czy pozwoli pozostać córce u państwa Wilmowskich.

- Mamuś, bardzo cię prosimy, obiecujemy, nie przyniesiemy wstydu.

- No dobrze, możecie, ale zachowujcie się grzecznie, bo inaczej... - zawiesiła głos - będzie czekał was szlaban - dokończyła po chwili wesoło.

- Bardzo Ci dziękuję, mamuś.

Następnego dnia po śniadaniu przyjaciele postanowili się wybrać nad pobliskie jezioro Kownatki. Pojechali rowerami.

Dziewczyny zapoznały Tomka z Kamilą. Tomek wyraźnie się nią zainteresował, wciąż obserwował ją kątem oka.

- Gdzie mieszkasz? - zapytał po chwili.

- W Niedanowie. A ty, słyszałam, że dużo podróżujesz.

- Tak, bardzo dużo. Może wejdziemy do wody?

- Dobrze, no to chodźmy.

Tomek cały czas bawił się tylko z Kamilą. Gdy odjeżdżali, zaproponował jej spotkanie. Ona bez wahania się zgodziła. Mieli spotkać się w środę o 15.00 w pizzerii.

W drodze powrotnej Monika z Roksaną nie dawały mu spokoju.

- No, jak tam, Tomku, podoba Ci się Kamila?

- A dlaczego chcecie to wiedzieć?

- Tak pytamy, babska ciekawość. I solidarność- westchnęła cicho Roksana, ktorą Tomek też oczarował, ale za nic w świecie by się do tego nie przyznała.

- A nie powiecie nikomu? - zapytał po chwili.

- Nie powiemy, przed nami możesz nie mieć tajemnic - zachęcały.

- Podoba mi się, i to bardzo. Na spotkaniu mam zamiar zapytać ją, czy nie zechciałaby zostać moją sympatią.

Dziewczyny zaczęły się śmiać. - Trafiła Cię strzała Amora.

Zbliżał się dzień spotkania Tomka z Kamilą.

- Jesteś bardzo fajna- powiedział Tomek.

- Ty również- odparła.

- Chciałbym Cię o coś zapytać, ale za bardzo nie wiem jak...

- Po prostu zapytaj, nie mogę się doczekać- ponaglała Kamila.

- Czy..., że...

- Mów, mów.

- Czy zechcesz zostać moją dziewczyną?- zapytał Tomek i odetchnął z ulgą.

- A czy mogę Ci dać odpowiedź jutro?

- Dobrze, w takim razie jutro znów się spotkajmy.

- To cześć. Do jutra- powiedziała Kamila.

Po powrocie Tomka do domu dziewczyny zasypywały go pytaniami o randkę.

- Jak było? - drążyła temat Monika.

- Opowiadaj jak było- niecierpliwiła się Roksana.

- Opowiem wam jutro- odrzekł spokojnie Tomek.

- Eeee, a myślałyśmy, że jest już twoją dziewczyną- powiedziały rozczarowane.

Tomek był smutny, gdyż zbliżał się koniec jego pobytu na Warmii i Mazurach. Dodatkowo męczyła go niepewność, co do odpowiedzi Kamili. Miał nadzieję, że ta znajomość uwolni go od wspomnień o Sally.

Nazajutrz spotkał się z dziewczyną. Z biciem serca oczekiwał odpowiedzi.

- Zgadzam się!

Tomek odetchnął, ale najtrudniejsze było jeszcze przed nim. Powiedział: To bardzo fajnie, ale ja, niestety, niedługo wyjeżdżam, jednak obiecuję, że tu powrócę i będę często telefonował.

- A może... ja z tobą wyjadę - powiedziała cicho Kamila.

- A mogłabyś? - zapytał zdziwiony Tomek.

- Tak, ale zanim to nastąpi, jutro pokażę ci jeszcze kilka pięknych miejsc.

- Dobrze, z przyjemnością będę ci towarzyszył. O, jesteśmy już przed twoim domem. Dobranoc.

- Dobranoc.

Na drugi dzień Kamila i Tomek udali się do lasów, stanowiących pozostałość Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej. Było tam przepięknie.

- Zachowam te krajobrazy w sercu -powiedział chłopiec. Wyznał, że tych wakacji nie zapomni do końca życia.

Następnego dnia dziewczynki odprowadziły Tomka, Kamilę i pana Wilmowskiego na dworzec kolejowy. Tam się pożegnali, nie obyło się bez łez.

Tak zakończył się pobyt Tomka na Warmii i Mazurach.

◄cofnij    ▲do góry