powiat olsztyński

Łyszkowska Paulina

Tomek pogromca pająków

Pewnego słonecznego i bardzo upalnego dnia zapowiadał się na ul. Szpitalnej „Cyrk Zalewski”. Mieszkańcy Kętrzyna nie mogli się doczekać godziny 18.00. Przed wielkim cyrkowym namiotem była wywieszona karteczka ze znajdującymi się atrakcjami w cyrku

A były między innymi takie:

- małpy

- konie

- krokodyle

- hipopotamy

- słonie

- wielbłądy

- akrobaci

- klaunowie

A największą gwiazdą cyrku był znany czarodziej.

- Podobno umie zamienić mysz w kota! - krzyknął zniecierpliwiony Tomek Wilmowski, który właśnie w czasie wakacji odwiedził swoją sympatyczną ciocię Mary. Po pięciu długich minutach dzieci wraz z opiekunami zaczęły wchodzić do ogromnego cyrku, zajęły odpowiednie miejsca i z ogromną ciekawością i niecierpliwością czekały na rozpoczęcie. Po chwili na arenę wstąpił klaun z pomalowaną na różne kolory twarzą i śmiesznym ubrankiem. Klaun zaczął robić bardzo śmieszne rzeczy na przykład:

- chodził na szczudłach

- robił śmieszne miny

- Żonglował

W końcu przyszedł czas na małpki. Wszystkie dzieci przypatrywały się skaczącym i śmiesznym zwierzątkom. Po małpach wystąpiły lwy wraz z krokodylami, wszystkim się to podobało. Następny miał być magik, na którego wszyscy czekali. Raptem zgasły światła i z czarnych głośników zaczęła się wydobywać straszna i przerażająca muzyka. Na arenie pojawił się magik z długą czarną broda do ziemi, był ubrany w czarny płaszcz i czarne buty do kolan. Wszystkie dzieci zaczęły bić brawa, były pewne, że to magik, na którego tak długo czekały. W pewnym momencie zapalił się reflektor, zapadła cisza. Czarodziej wyciągnął z białego niewielkiego pudełka pająka krzyżaka, którego postawił na małym stoliku. Po czym wziął do swoich rąk zieloną fiolkę i wylał na siebie. Dosłownie w ułamku sekundy powiększył się o tyle, że zrobił dziurę w namiocie. Gdy odkładał fiolkę, kropla wylała się na pająka krzyżaka. Pająk powiększał się aż dorównał do czarodzieja. Tłum przestraszonych ludzi zaczął biec w stronę wyjścia, ludzie nie patrzyli po czym biegną a nawet po kim, byli opętani. Tylko Tomek się nie przestraszył, wpatrywał się w pająka, który w pośpiechu pełzł w stronę kościoła Św. Katarzyny. Ciocia Tomka, która była już przy wejściu, wołała bratanka, ale chłopiec kiwnął głową i ciocia zrozumiała go bez wahania. Zdyszany Tomek gonił pająka aż ten wdrapał się na szczyt kościoła i zaczął się nim żywić. Gdy ciocia ujrzała dzielnego bratanka wzięła zamach i rzuciła oryginalnym skórzanym plecakiem wprost na Tomka.

Tomek odebrał plecak i wyjął z niego długi sznur. Jednym końcem sznura rzucił w stronę rozpadających się dachówek, lina zaczepiła się. Bardzo odważny chłopiec zaczął się wspinać po czym dotarł na rozsypujący się szczyt kościoła, ustawił się w kierunku pająka i zaczął wydawać dźwięki takie jak : Czaki- cziki- czaka – czi- czuku – muku – luku- ku –kukunu.

Słowa te oznaczały: Przepraszam, ale czego od tego pięknego miasta chcesz? Niszczysz własność Kętrzyna a szczególnie kościół, który mieszkańcy bardzo kochają.

Pająk odpowiedział: Czukunu- nuku- muku- ku- hunugu- runugu- bu.

Gdy Tomek Wilmowski usłyszał te słowa wyjął z plecaka patyk długości metra i stanął w pozycji jakby miał walczyć. Tomek ustawił się tak, dlatego że pająk powiedział: Niszczę to bo kocham to robić! I będę robić to tak długo ile tylko będę chciał. Mogę stąd odejść jeżeli mnie pokonasz. Ludzie, którzy stali na ulicy i wpatrywali się w małego chłopca stojącego na szczycie kościoła, wyglądali tak, jakby zrozumieli rozmowę. Pająk machnął swoją trzecią nogą i przewrócił Tomka. Ale dlatego, że Tomek był tak dzielny zaraz się podniósł i zwalił pająka swym patykiem. Wystraszeni ludzie rozeszli się i patrzyli czy pająk żyje. Po minucie wstał i ruszył w stronę wielkiego lasu. Ludzie byli tak szczęśliwi, że nadali Tomkowi tytuł „Tomek – pogromca pająków”. I na tym skończyła się ta przygoda.

◄cofnij    ▲do góry