powiat ostródzki

Kurowska Joanna

Tomek na Warmii i Mazurach

Czerwcowe słońce obudziło Tomka Wilmowskiego jadącego w pociągu na Warmię i Mazury. Chłopiec przeciągnął się kilka razy, po czym zwrócił się do Ojca:

- Zaraz będziemy na miejscu.

- Według tej mapy jedziemy prosto na północny-wschód Polski. – powiedział tata Tomka posługując się mapą.

Konduktor zapowiedział przez głośniki, że za chwilę pociąg zatrzyma się w Ostródzie. Zaraz zaczęli zabierać swoje rzeczy z przedziału i czekać, gdy tylko stanie pojazd.

Wreszcie się doczekali, Tomek pierwszy wybiegł z wagonu, za min jego tata. Na peronie czekali: ciocia Ania, wujek Romek i siostrzenica Asia. Przywitanie trwało krótko, wsiedli do samochodu i pojechali do domu.

Tomek zachwycił się pięknym widokiem na jezioro Drwęckie z widoczną w głębi przystanią statków pasażerskich. Dowiedział się tez, że tu kanał Ostródzko-Elbląski, gdzie statki pasażerskie na kilku pochylniach są przeciągane na suchym lądzie.

- Oto wasz pokój – powiedziała ciocia Ania. Z okien było widać zamek krzyżacki.

- Czy mogę opowiedzieć wam legendę o Napoleonie i naszym ostródzkim zamku krzyżackim – zapytała Asia. Nikt nie miał nic przeciwko temu. Więc zaczęła:

- Dawno, dawno temu, Napoleon jadąc do Rosji zatrzymał się w ostródzkim zamku krzyżackim...

- A to ciekawe – powiedział ojciec Tomka.

Po nocy spędzonej u rodziny, zaczęli szykować się do kolejnej podróży. Ich dalszym celem był Grunwald. Wybrali się tam samochodem. Gdy dojechali na pola grunwaldzkie zobaczyli duży plac, na którym w 1410 roku wojska polsko-litewskie zadały krzyżakom klęskę. Wujek, z którym tu przybyli powiedział:

- Co roku w dniu 15 lipca, na tych polach odbywają się uroczystości i pokazy upamiętniające to historyczne wydarzenie. Przeszli po polach bitwy i zawrócili do samochodu.

Byli ciekawi jak ich przodkowie żyli tu przed laty, wiec pojechali do skansenu w Olsztynku.

Tam zobaczyli stare przedmioty codziennego użytku, którymi posługiwali się przed laty ludzie tu mieszkający.

Tomek ciekawy przygód pytał:

- A dokąd teraz pojedziemy?

- Może do Kadzidłowa – powiedział wujek. Gdy byli blisko celu, Tomek dostrzegł dwa koniki polskie.

W Kadzidłowie czekał na nich przewodnik, który zaczął z nimi wędrówkę po parku. Rozpoczął od pokazania psów i wilka, były też rysie. Następnie zobaczyli ptaki w klatkach, takie jak: orzeł bielik, sowy.

- Tato, popatrz, muflon idzie prosto na nas! – zawołał przestraszony Tomek. Zwierzę wolno zbliżało się i trącało ich pyskiem, szukając jedzenia. Przewodnik powiedział:

- Nie bójcie się, te zwierzęta są oswojone i można je karmić. Tu jest stoisko z pożywieniem dla nich. (wskazał na budkę za furtką). Niebawem podbiegły dwa osiołki, które tez natarczywie domagały się jedzenia. A zaraz potem otoczyły ich gromadnie kozy, też w oczekiwaniu na pożywienie.

- Musimy gdzieś przenocować – powiedział ojciec Tomka.

- Zajedziemy do hotelu „Gołębiewskiego” w Mikołajkach – powiedział wujek. Tak też zrobili.

Przenocowali a rano czekały już nowe atrakcje. Basen kryty, sauna...

Wypoczęci podróżnicy szykowali się dalej.

- Gdzie teraz pojedziemy – pytał Tomek.

- Na mnie już czas – powiedział wujek – ale wy zobaczcie piękny kościół barokowy w Świętej Lipce. ZAPAMIĘTAJCIE! O Pojezierzu Mazurskim mówi się Kraina Tysiąca Jezior.

Samochód z wujem znikł gdzieś w oddali. A oni wybrali się do Giżycka przez Świętą Lipkę.

- Ale ten kościół piękny i taki zadbany – chwalił go przez chwilę ojciec. Tomek pokiwał głową. Usłyszeli piękny dźwięk dobiegający z tego kościoła. Ktoś krzyknął:

- - To najcenniejsze i najwdzięczniejsze organy na Warmii i Mazurach.

Wszyscy zamarli bez ruchu nasłuchując te dźwięki... Gdy dojechali do Giżycka zobaczyli duże jezioro, które swoim wyglądem zachęcało turystów do przejażdżki łódką. Nie czekali dłużej, wsiedli do łodzi i popłynęli brzegiem jeziora. Chwilę potem wyszli z łodzi i poszli na stację. Pociąg przyjechał, Tomek i jego ojciec zajęli miejsca. Pojazd ruszył na południe. Zapamiętali dobrze, że o Pojezierzu Mazurskim mówi się Kraina Tysiąca Jezior.

◄cofnij    ▲do góry