powiat ostródzki

Kowalkowski Michał

Tomek na Warmii i Mazurach

Był mroczny, mglisty poranek. Tomek Wilmowski razem z ojcem, panem Smugą i bosmanem Nowickim płynęli na "Aligatorze" na Warmię i Mazury w poszukiwaniu nowych przygód. Jacht sunął wolno po spokojnym jeziorze. Nagle jeden z marynarzy zawołał: widzę ląd. Wszyscy spojrzeli we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, był tam ląd. Hurra! zawołał uradowany Tomek skacząc wysoko w górę. Uważaj bo obudzisz aligatora zaśmiał się bosman Nowicki. To tutaj są aligatory? zapytał zdziwiony Tomek. Nie, żartowałem powiedział bosman. Są tutaj inne zwierzęta: bobry, wydry, łosie także ptaki: mewy, kormorany, rybitwy i łabędzie. Aha, powiedział Tomek, uświadomiwszy sobie na czym polegał żart bosmana. Nagle podszedł do nich Wilmowski. Już dobijamy powiedział. Super krzyknął Tomek i podbiegł do pana Smugi. Proszę pana, zapytał, czy będziemy tutaj polować? Tak, odpowiedział pan Smuga, lecz będą to bezkrwawe łowy, łowy aparatem. Co? krzyknął Tomek. Ja tu poleruję sztucer, a pan mi mówi, że będziemy zabijać aparatem? Niby jak mamy to zrobić, hm? Smuga był trochę zaskoczony reakcją Tomka ale zaraz się roześmiał. Z czego się pan śmieje -spytał oburzony Tomek. Aparatem się nie zabija, tylko pstryka zdjęcia. Wyszli na ląd. Nagle Tomek zauważył dziwne, duże, brązowe zwierzę z porożem na głowie. Co to? zdziwił się Tomek. To łoś, synu, powiedział Wilmowski. Ale fajny! - mam nadzieję, że spotkamy jeszcze wiele takich ciekawych zwierząt powiedział Tomek. Na pewno, przytaknął ojciec. Szli brzegiem jeziora. Nagle zobaczyli czarnego ptaka szybującego w powietrzu. Co to za ptak, spytał Tomek? To kormoran, odpowiedział bosman Nowicki, utrapienie rybaków, złodziej ryb i ptak pod ścisłą ochroną. Zresztą wiele ptaków jest na tych terenach pod ochroną. Jeśli chcesz to możemy się cofnąć do jachtu i popłynąć na wyspę kormoranów, powiedział ojciec. Świetnie, powiedział Tomek. Wrócili na jacht. Żagle w górę krzyknął bosman. Płynęli prawie godzinę. Wreszcie dotarli. Oto nasza wyspa powiedział ojciec. Widok był niesamowity. Z dna jeziora wystawały pale, na których siedziały ptaki. Pełno ich było także na okolicznych drzewach. Hałas i niezbyt miły zapach nie zachęcały do dłuższego pobytu. To ścisły rezerwat przyrody powiedział pan Smuga, możemy zrobić kilka zdjęć i odpływamy. Czas, który mieli na zwiedzanie innych ostoi zwierzyny był krótki i niewiele więcej mogli zobaczyć płynąc wzdłuż brzegów jeziora. Tomka fascynowały wysokie drzewa-dęby i sosny, bosman chętnie złowiłby suma albo parę węgorzy, ale nie byli na to przygotowani i nie mieli wiele czasu. Wrócimy tu jeszcze kiedyś powiedział pan Wilmowski, to piękna kraina. Mam taką nadzieję, powiedział Tomek. Odpłynęli po następną przygodę.

◄cofnij    ▲do góry