powiat iławski

Kołodziejczyk Klaudia

Przygody Tomka na Warmii i Mazurach

Zbliżał się koniec roku szkolnego. W mojej szkole panował wielki harmider. Kończyłem piątą klasę szkoły podstawowej i został mi rok do skończenia tej szkoły. Żal mi było rozstać się z nią, ponieważ bardzo ją lubiłem. A jeszcze bardziej lubiłem Anię, która chodziła do równoległej klasy. Była piękną i miłą dziewczynką. Lubiła mi pomagać, ja też to bardzo lubiłem. Po zakończeniu apelu pożegnałem się z Anią i wróciłem do domu. Czekali tam na mnie rodzice i oznajmili mi, że na wakacje wyjeżdżamy do cioci Zosi i wujka Henryka mieszkających w Szymbarku. Ucieszyłem się na tę wiadomość, chociaż bałem się, że nie będzie tam dzieci w moim wieku i nie będę miał co robić. Ale miałem nadzieję, że moje obawy będą nieprawdziwe i pobiegłem się spakować. Na drugi dzień mieliśmy wyjeżdżać. W dzień wyjazdu obudziłem się bardzo wcześnie. Poszedłem do jadalni na śniadanie. Potem szybko pobiegłem do samochodu i zniecierpliwiony czekałem na rodziców. Ruszyliśmy. W połowie drogi zgłodniałem i poprosiłem tatę, aby zatrzymał się przy restauracji ,,Złota Palma”. Od razu zamówiliśmy wykwintne dania oraz desery. Przy stoliku obok, siedziało kilku mężczyzn, którzy rozmawiali bardzo głośno i niewyraźnie, chyba po niemiecku. Jeden z nich był bardzo wysoki i miał długą, czarną brodę, a jego spojrzenie było pełne niepokoju i zdenerwowania. Podsłuchałem trochę z tej rozmowy, lecz niestety nic z tego nie zrozumiałem. Po chwili przyniesiono nam posiłki, więc zająłem się jedzeniem. Po obfitym posiłku znów wyruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy jeszcze około godziny. Gdy dojechaliśmy na miejsce, ciocia Zosia wraz z wujem Henrykiem czekali na nas przed Hotelem Zamkowym i zaprosili nas na kolację do restauracji. Nie było tam żadnych innych dzieci oprócz pewnej dziewczynki. Mama przydzieliła mi pokój z wujkiem. Nawet się ucieszyłem. Po rozpakowaniu postanowiłem przejść się po okolicy. Wieczorem leżałem w łóżku i czytałem książkę. W końcu postanowiłem położyć się spać, lecz nie mogłem zasnąć. Nagle uslyszałem jakieś trzaski i krzyki. Szybko pobiegłem na balkon i zobaczyłem ludzi z restauracji ,,Złota Palma”. Rozpoznałem ich po charakterystycznej postaci z brodą. Zauważyłem także dziewczynkę, którą widziałem przed hotelem. Była piękna, ciemnowłosa z zielonymi oczami. Wyglądała na smutną i przerażoną. Gdy spojrzała na mnie, zobaczyłem w jej oczach żal i łzy. Po piętnastu minutach Niemcy z dziewczynką weszli do hotelu, a ja położyłem się spać. Rano, przed śniadaniem rozmawiałem z wujkiem o wiosce i zamku. Opowiedział mi, że to jest wieś nad Jez. Szymbarskim, po raz pierwszy wymieniona w 1878 r. jako osada przyzamkowa. W zabytkowym parku znajdują się ruiny gotyckiego zamku kapituły pomezańskiej. Zachowały się mury z dziesięcioma wieżami (najwyższa 24m). Do zamku wjeżdża się po arkadowym moście. Od strony wsi Kamionka prowadzi do zamku aleja starych dębów, którą przechodził sam Napoleon Bonaparte. Ruiny zamku wykorzystywane były jako scenografia do filmu opowiadającego o Królu Olch. Legenda opowiada o złośliwym duchu mieszkającym w lesie, wabiącym dzieci, aby je następnie zabić. Podobno Niemcy, którzy zamieszkiwali zamek zostawili jakieś skarby, a podziemia prowadzą do zamku w Malborku. Pózniej poszedłem na śniadanie do restauracji. Po zjedzeniu posiłków wyszedłem przed restaurację i ujrzałem piękną, tajemniczą dziewczynkę, siedzącą na ławeczce. Podszedłem do niej. - Jak masz na imię?-zapytałem. - Hilda-odpowiedziała cicho, ale przyjaznie. - Ja jestem Tomek. - Ile masz lat? - 12 - odpowiedziała. - Ja mam 11 lat- powiedziałem. - Z kim tu przyjechałaś? - Z wujkiem i z tatą. - Po co tu przyjechaliście?- zapytałem pchany ciekawością. - Yyyy...-zawahała się - na wakacje. A ty?- zapytała. - Ja przyjechałem tu do cioci i wujka -odpowiedziałem. - Przyjechałeś tutaj z rodzicami? - Tak- odpowiedziałem. Rozmawialiśmy ze sobą przez jakąś godzinę i dowiedziałem się także czegoś o tych mężczyznach. Moja nowa koleżanka umiała mówić po niemiecku, więc wszystko z rozmów Niemców rozumiała. Okazało się, że przyjechali tutaj, aby odnaleźć skarb, o którym opowiadał mi wujek Henryk. Postanowiłem wraz z Hildą ich śledzić. Umówiłem się z koleżanką, na spotkanie za pół godziny przed restauracją i pobiegłem do wujka powiedzieć mu o tym. Gdy się dowiedział rzekł mi, abym się przebrał i poszedł na spotkanie i że on będzie mnie krył przed rodzicami. Gdy doszedłem przed restaurację dowiedziałem się, że Niemcy także umówili się na spotkanie i prawdopodobnie będą poszukiwać skarbu. Czekaliśmy na nich około godziny, aż w końcu przyszli. Ponieważ nie rozumieli języka polskiego mogliśmy spokojnie rozmawiać. Mężczyźni na szczęście nie poznali mojej koleżanki, chociaż to z nią szarpali się w nocy. Szliśmy za Niemcami przez jakiś tunel, aż w końcu zatrzymaliśmy się. Staliśmy za rogiem, co jakiś czas wyglądając, co robią mężczyźni. Nagle poczułem, że zaraz kichnę. Próbowałem wybiec kawałek dalej, lecz moje kichnięcie usłyszeli Niemcy. Biegliśmy z Hildą jak najszybciej mogliśmy, aż w końcu zauważyłem jakieś wejście. Otworzyłem drzwi i wszedłem tam wraz z koleżanką. Było tam mroczno i ciemno. - Masz latarkę? - zapytałem. - Tak- odpowiedziała. Wyjęła ją z plecaka i zapaliła. Nie zdążyłem się rozejrzeć, a już usłyszałem krzyki Niemców i tupot biegnących stóp. Jak najszybciej podsunąłem pod drzwi jakąś szafkę i usiadłem na niej. Niestety narobiłem hałasu i mężczyźni zorientowali się, że my się tam ukrywamy. Zaczęli dobijać się do drzwi. Ja zszedłem z szafki i jak najszybciej postawiłem na niej jakiś kufer. - Tomek! Ten kufer jest pozłacany!- powiedziała Hilda.- Otwórzmy go! - Nie damy rady. Jest zamknięty na kłódkę, ale... spróbuję ją rozerwać.- powiedziałem stanowczo i tak zrobiłem. - Nie dam rady - bąknąłem smutno. - Spróbuję otworzyć ją spinką do włosów! - powiedziała i wzięła się do pracy. Nagle usłyszałem strzały. - Tomek, to ja strzelałem. Wezwałem już policję, więc możecie wyjść z ukrycia ? to był głos mojego wujka. Poprosiłem Hildę, aby na chwilę przestała otwierać kłódkę, bo chcę przesunąć szafkę wraz z kufrem, lecz ona już otworzyła. Bardzo się ucieszyłem, ale postanowiliśmy, że skarb obejrzymy przy moim wuju. Przestawiłem szafkę i pobiegłem do wujka. Powiedział, że szedł za nami i obserwował całe zajście. Powiedział też, że milicja będzie za chwilę. Po chwili usłyszałem kroki, a tuż za rogiem zobaczyłem paru milicjantów. Powiedziałem im, że poszukiwani pobiegli tunelem, a ja zaprowadziłem wuja i jednego z milicjantów do skarbu. Okazało się, że odnalazłem wraz z Hildą skarb poszukiwany przez wiele osób. Wujek otworzył kufer i zobaczyliśmy pełno złota, diamentów i rubinów!! Byłem w szoku! Pierwszy raz w życiu widziałem tyle drogocennych rzeczy! W ogóle pierwszy raz w życiu widziałem jakiś skarb! Niemcy zostali złapani za nielegalne poszukiwanie skarbu, a ja, Hilda i wuj Henryk dostaliśmy medale i nagrodę pieniężną. Do konca pobytu na wakacjach spotykałem się z Hildą, a na następne wakacje bardzo bardzo chcę przyjechać do cioci i wujka. Po wakacjach pełnych wrażeń będę miał o czym opowiadać kolegom i koleżankom w szkole.

◄cofnij    ▲do góry