powiat nidzicki

Kobylińska Katarzyna

Wakacyjna przygoda Tomka

Dokładnie rok temu w wakacje byłam z przyjaciółmi na wyprawie rowerowej, szlakiem miejscowości położonych nad jeziorem Omulew, cudownym zakątku Warmii i Mazur, pełnym przepięknych rezerwatów przyrody. Rowery, namiot i dwa tygodnie włóczenia się bez szczególnych planów, gdzie oczy poniosą. Nikt nie wstał za późno, nikomu nie było za zimno, ani za gorąco, słowem-wolność. W którokolwiek pójdzie się stronę, zawsze trafi się na las, jezioro i różne przygody.

To było już pod koniec wyprawy, obóz rozbiliśmy nad brzegiem jeziora Omólew, kilkanaście metrów od żwirowej, leśnej drogi, którą i tak prawie nikt nie jeździł. Piękne tereny, jezioro czyste jak kryształ, wysepki, las ciągnący się dziesiątkami kilometrów, ludzi brak. Miejsce było tak piękne, że postanowiliśmy zostać dwa dni. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko, piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy piosenki. W pewnym momencie podszedł do nas chłopak, blondyn o okazałej posturze. Powiedział, że nazywa się Tomek Wilmowski i szuka drogi do Nidzicy, ponieważ w ciemnościach zabłądził. Okazało się, że też turysta i podróżuje rowerem. Zaprosiliśmy go do ogniska aby przenocował u nas w obozie to pojedzie razem z nami. Bo następnego dnia mieliśmy wracać do domu, czyli do Nidzicy. Rankiem zaczeliśmy zwijać obóz. Tomek bardzo nam wszystkim pomagał. Okazało się, że jest bardzo miły, więc zaprosiłam go do domu aby odpoczął. Po południu dojechaliśmy do Nidzicy.

W tym dniu miały odbyć się na zamku walki rycerzy oraz palenie grodu. Poszliśmy na tę imprezę, tam dołączył do nas mój brat Mariusz. Zamek wieczorem prezentował się pięknie, ludzi było mnóstwo. Tomek koniecznie chciał zobaczyć walkę. Rycerze ubrani byli w prawdziwe stroje rycerskie i uzbrojeni w miecze. W tym tłumie na jakiś czas zgubiliśmy Tomka. Trochę się zmartwiliśmy, ale postanowiliśmy poszukiwania zacząć trochę później. Patrzymy na walki, a tu okazuje się, że Tomek w przebraniu rycerza bierze udział w walce. Machał tym mieczem i był tak zwinny, że jego przeciwnik nie miał szans. Okazało się, że zgłosił się na ochotnika, ponieważ brakowało jednej osoby. Po tym efektownym wystąpieniu poszliśmy razem oglądać drewniany gród, specjalnie został zbudowany na tę okazję. Oglądaliśmy podpalenie i jak płonął. Trochę było nam szkoda tak pięknej budowli, ale cóż zrobić.

Na drugi dzień zaprosiliśmy Tomka na zamkową biesiadę średniowieczną, trwającą około 5 godzin. W menu był pieczony prosiak, wędzone ryby, drób, kaszanka, ziemniaki w mundurkach, chleb wiejski, smalec. Posiłki jedliśmy bez sztućców. Wszyscy na czas biesiady dostaliśmy habity, Tomek był zachwycony. Czuł się jakby przeniósł się parę wieków wstecz, powiedział, że historyczne wojaże bardzo mu się podobają i na tym nie przestanie. Tomek przez jakiś czas mieszkał u nas. Zaprzyjaźnili się z moim bratem. Mieli wspólne zainteresowania. Często chodzili na siłownie, jeździli nad jezioro, szlifowali język angielski.

Pewnega dnia Tomek czytając gazetę lokalną, dowiedział się, że w Grunwaldzie odbędzie się impreza. Co roku latem zjeżdżają się tam harcerze, miłośnicy rycerstwa i turyści aby zobaczyć rekonstrukcję bitwy, która odbyła się 1410 r. miedzy wojskiem króla Jagiełło, a Krzyżakami.

Pojechaliśmy i my, aby zobaczyć to niezwykłe wydarzenie. Odwiedziliśmy obóz harcerzy. Druh Jacek oprowadził nas po wiosce, pokazał pola, na których odbędzie się bitwa, zwiedziliśmy tamtejsze muzeum, obejrzeliśmy film pt. „Krzyżacy”. Podczas pobytu obserwowaliśmy bitwy obu wojsk. Tomka zafascynowała zbroja rycerzy. Dowiedział się o tym prawie wszystkiego. Postanowił wziąć udział w tej bitwie. Przygotowywał się do niej sumiennie. Był silny, zwinny, sprytny, więc dobrze mu szło. Gorzej było z jazdą na koniu, ale i z tym sobie poradził. Przystał do obozu króla Jagiełły. Przebrał się w strój i wyruszył na bitwę.

Wyglądał bardzo dumnie i dostojnie. Widziałam jak oba wojska zajmują pozycję. Krzyżacy zajeli pozycje na polu, a wojska króla Jagiełły ukryte były w lesie. Po wręczeniu dwóch nagich mieczy przez wysłanników krzyżackich, rozpoczeła się bitwa. Nasz Tomek walczył bardzo dzielnie, pokonał kilku Krzyżaków, z czego był bardzo dumny. Po skończonej walce był bardzo zmęczony, a jednocześnie szczęśliwy, że mógł wziąć udział w takiej bitwie. Stwierdził, że była to jedna z fajniejszych przygód jakie do tej pory mu się przydarzyła. Po bitwie zostaliśmy w Grunwaldzie jeszcze jeden dzień.

Potem pożegnaliśmy Tomka, który wrócił do swojego domu w Warszawie. Po pewnym czasie przysłał nam album ze zdjęciami bitwy pod Grunwaldem, który powstał na bazie jego zdjęć. Na odwrocie napisał- „Do następnej bitwy!” rycerz Tomek.

◄cofnij    ▲do góry