powiat nowomiejski

Jaskulski Przemek

Wiejska nuda

Siedzimy z kolegami na przystanku. Jak zwykle nie ma, co robić, brak zajęcia. Od kilku dni są wakacje, ale rodziców nie stać, abyśmy mogli wyjechać na jakiś obóz lub kolonie.

W naszej wsi Łąkorz znajduje się muzeum lokalne, piękny wiatrak ,,Holender”, chata z XIX wieku oraz kościół z XIII wieku. Jest to wioska, która może pochwalić się obiektami historycznymi, czyli zabytkami.

Pięknego dnia do naszej wioski przyjechała grupa studentów na praktyki. Gdy nas spotkali, siedzących na przystanku, zwrócili się z pytaniem, czy pomoglibyśmy im przy wykopaliskach. Zaczęliśmy się z nich śmiać, że chcą w naszej miejscowości szukać skarbu.. Oni odpowiedzieli, że to prawda i skarb jest ukryty na polach, które otaczają wiatrak. Przed laty mieszkał w nim bardzo bogaty młynarz, który bał się trzymać złoto w domu, więc je zakopał. Zostawił znaki na cegłach, które trzeba odszukać. Powiedzieli, że jeśli pomożemy im, to dadzą nam część skarbu. Heniek, Kuba i Tomek - takie mieli imiona studenci - zrobili na nas duże wrażenie, więc chętnie przystaliśmy na ich propozycję. Było to nam, na rękę również z innego powodu - moglibyśmy jechać na żagle nad Jeziorak do Iławy, gdzie wcześniej wybrali się nasi koledzy.

Do pracy musieliśmy wstawać bardzo wcześnie. Były dni, że już nic się nie chciało, ale zaraz przypominaliśmy sobie przysłowie, że „Bez pracy nie ma kołaczy.”

Gdy nadeszła sobota, chłopcy zaprosili nas na ognisko. Przy świetle księżyca zaczęli nam opowiadać o sobie - co robią, jakie mieli przygody. Jeden ze studentów nazywał się Tomek Wilmowski. Opowiedział nam swoją przygodę sprzed roku, gdy odbywał praktykę przy wykopaliskach w ruinach zamku w Kurzętniku. Pewnego dnia podczas prac natrafili na duży garnek wypełniony złotymi i srebrnymi monetami, które przekazali do muzeum. Dodał również, że warto prowadzić takie poszukiwania, bo: „Każda miejscowość ma swoją historię i kryje w sobie wiele zagadek i tajemnic.”

Po tych opowieściach Tomka Wilmowskiego dostaliśmy wielkiej chęci do pracy. Zaczęliśmy oglądać każdą cegłę, a jednocześnie obserwowaliśmy Tomka, bo był wiarygodny i opowiadał o swoich przygodach w sposób interesujący. Pewnego dnia podczas kolejnych prac usłyszeliśmy nawoływanie Tomka, który w ręku trzymał jakąś szmatkę. Usiedliśmy przy nim, a on dyskretnie ją odwijał. W szmatce był banknot, a na nim jakieś zapiski. Tomek zaczął czytać przez lupę. Okazało się, że autorem listu był młynarza. To było jego przesłanie do ludzi, którzy będą kiedyś – gdy jego zabraknie - pracować w młynie.

Zaczęliśmy poszukiwania według wskazówek młynarza. Prosił znalazców skarbu, aby przeznaczyć go na szlachetny cel i nie zmarnować ciężko zapracowanego i uzbieranego złota. Na każdej siódmej cegle było hasło. Na pierwszej: „Wyjdź z młyna”, na drugiej: „Stoi w stronę na północ”, na trzeciej: „Odlicz 20 kroków w kierunku studni, na czwartej” „Od studni 30 kroków na wschód, na kolejnej: „Kop na głębokość 50 cm”, na szóstej: „ Klucz do skrzyni jest do niej przyklejony ”, na siódmej: „Proszę, nie zmarnuj tego”.

Zaczęliśmy robić wszystko według zaleceń młynarza, no i dokopaliśmy się do skrzyni. Wszyscy byliśmy zadowoleni, że to była prawda.

Wyjęliśmy skrzynię, uchyliliśmy wieko i zamarliśmy z wrażenia. Skrzynia była pełna złotych monet, pierścieni i innych klejnotów. Wtedy Tomek powiedział, że musimy zgłosić znalezisko i dopiero wówczas może dostaniemy jakąś sumę. Byliśmy źli, że musimy oddać te skarby, więc każdy z nas – po kryjomu - schował jedną monetę do kieszeni, tzn. ja i moi koledzy. Bardzo się cieszyłem, że będziemy mieli coś dla siebie. Nikomu nic nie mówiąc, schowaliśmy monety w jednym miejscu. Trzy złote monety to nasz skarb, które po wyjeździe studentów mieliśmy zamienić na pieniądze.

Gdy studenci zaprosili nas na pożegnalne ognisko, zaczęliśmy wspominać, jak pracowaliśmy cały miesiąc. Tomek z satysfakcja opowiadał, jak udało się odczytać dokładnie słowa młynarza zawarte w liście. Przypomniał, iż życzeniem właściciela było, aby odkryte skarby służyły ludziom mądrym i uczciwym, natomiast źli ludzie nie będą mieli z niego pożytku, gdyż wszystko zamieni się w zwykły metal.

Koledzy z przerażeniem spojrzeli na mnie. Wystraszeni nie mogliśmy doczekać się, kiedy skończy się ognisko. Jak najszybciej chcieliśmy zobaczyć, co z naszymi monetami, bo my je po prostu ukradliśmy. Słuchaliśmy Tomka, który nam dziękował, za ciężką pracę, za uczciwość i w ogóle, że przyszliśmy im pomóc. Powiedział również, że za rok przyjedzie również do Łąkorza odkrywać inne sekrety. Podziękowaliśmy za wszystko, czego się dowiedzieliśmy o naszej wiosce i zapewniliśmy, że pragniemy za rok spotkać się z nim. Będziemy czekać.

Po pożegnaniu szybko pobiegliśmy do naszej kryjówki, żeby zobaczyć, co jest z naszymi monetami. Odkryliśmy kamień i co zobaczyliśmy? Zamiast złotych monet leżały tam 3 metalowe blaszki. Zrobiło się nam bardzo głupio, że jesteśmy nieuczciwi i dopuściliśmy się takiego czynu. Postanowiliśmy, że od tej pory będziemy innymi ludźmi.

Tak tez się stało. Dzięki młynarzowi i jego monetom jesteśmy dzisiaj odpowiedzialnymi i uczciwymi studentami archeologii. Poznajemy tajemnice i sekrety miejscowości Warmii i Mazur. Jutro jedziemy do Ostródy. Tomka Wilmowskiego już nie spotkaliśmy nigdy, bo gdy po roku przebył do Łąkorza, wstydziliśmy się z nim spotkać. Ale na pewno by się ucieszył, gdyby dowiedział się, co wtedy się wydarzyło i jaki wpływ miało to na nasze dalsze życie. Nasza przygoda z monetami to też przestroga dla innych młodych odkrywców.

Może kiedyś przeczytacie moje opowiadanie, gdyż jeden egzemplarz schowałem do butelki i zakopałem pod wiatrakiem.

◄cofnij    ▲do góry