powiat mrągowski

Dowgiało Maciej

Wakacyjna przygoda

Tomek mieszkał w pięknym miasteczku na Mazurach w Mrągowie. Miał tam rodzinę -

kuzyna Arka z żoną i małymi dziećmi, więc miał się do kogo zwrócić w razie nudy. Na początku rzeczywiście byli oni jego najlepszymi znajomymi, ale w krótkim czasie znalazł grupkę dobrych przyjaciół - Karola, Maćka, Mateusza, Zosię i Anię. Bardzo się ze sobą zżyli i spędzali wiele wesołych chwil razem.

Któregoś dnia, kiedy przyjaciele umówili się na spotkanie u Zosi w domu, Mateusz się spóźnił jak nigdy. Wszyscy na niego czekali. Karol zaczął już się denerwować, kiedy nagle otworzyły się drzwi do pokoju i pojawił się w nich zasapany Mateusz.

- No nareszcie - powiedział niemiłym tonem Karol.

- Przepraszam was ... przepraszam ... ale ... ale ... bo widzicie ... mam świetny pomysł ....

- Spokojnie, odetchnij chwilę i wtedy będziesz mógł coś powiedzieć-przerwała Mateuszowi Ania.

Przyjaciele z niecierpliwością patrzyli na Mateusza czekając, aż powie to, co tak bardzo chce im powiedzieć. Po wypiciu szklanki wody Mateusz powiedział:

- O ile pamiętam, to nie mamy żadnych planów na wakacje, a ja właśnie oglądałem bardzo ciekawy program w telewizji o spływach kajakowych i pomyślałem, że my też moglibyśmy się na taki wybrać.

Nastała cisza.

- Ja…ja nie mam nic przeciwko – powiedział Tomek.

- Mnie też ten pomysł się podoba – odrzekł Karol.

Dziewczyny przytaknęły i wszyscy zabrali się do robienia listy rzeczy, które trzeba zabrać i miejsc, które trzeba zwiedzić.

Przygotowania do spływu szły pełną parą. Jego termin zbliżał się nieubłagalnie, a nasi bohaterowie nie mieli skąd wypożyczyć kajaków. Kiedy do wycieczki zostało pić dni, Karol – najlepszy z przyjaciół Tomka – przypomniał sobie, że jego wujek zrezygnował już z tego zakładu i zostało mu tylko kilka kajaków , które są w opłakanym stanie. Zgodził się oddać je swojemu siostrzeńcowi.

Przez następne cztery dni na zmianę - Tomek i Karol, a później reszta - doprowadzali kajaki do takiego stanu, aby można było nimi pływać. Czasu było coraz mniej, a naprawa kajaków szła bardzo wolno. Dzień przed wypłynięciem okazało się, że spływ muszą przełożyć o dwa dni później. Tak zrobili.

Mając dodatkowe dwa dni rozłożyli sobie zajęcia tak, że każdy miał coś do roboty.

Dziewczyny robiły zakupy oraz organizowały noclegi i tym podobne. Chłopcy naprawiali kajaki i załatwiali kapoki.

Kiedy nadszedł długo oczekiwany dzień, w którym spływ miał się rozpocząć, okazało się, że Maciek nie może płynąć, ponieważ podczas znoszenia kajaków na nabrzeże nadwerężył rękę. Jego przyjaciele martwili się tym bardzo i postanowili najpierw dowiedzieć się czy to na pewno nic poważnego i dopiero wtedy wypłynąć - już dziś nic nie było w stanie ich powstrzymać. Po wizycie na pogotowiu okazało się, że to nic groźnego, ale i tak nie może płynąć.

Nareszcie wypłynęli. Zapowiadało się ciekawie, ale przez zamieszanie spowodowane kajakami i wypadkiem Maćka nikt nie pomyślał o sprawdzeniu pogody na następny tydzień.

Pierwszy dzień minął spokojnie. Płynęli jeziorami i rzekami, aż dopłynęli do Rwącego Potoku. Potok ten - jak sama nazwa wskazuje - jest rwący i niebezpieczny. Tomek wraz z przyjaciółmi postanowił przeprowadzić kajaki do miejsca, gdzie bezpiecznie będą mogli znów zacząć płynąć. Do końca dnia było spokojnie. Wieczorem rozbili obóz, rozpalili ognisko i przygotowali kolację. Poszli spać po północy.

Nazajutrz poszli kąpać się w jeziorze, zjedli śniadanie i wyruszyli w dalszą drogę. Po południu pogoda zaczęła robić się nieciekawa. Zaczął padać deszcz i przyjaciele musieli poszukać na brzegu miejsca do schronienia. Zatrzymali się w jakiejś małej wiosce. Wysiedli z kajaków, wzięli swoje rzeczy i poszli na poszukiwania. Szli chwilę polną drogą i zobaczyli sklep. Weszli do niego i nagle Anię oświeciło. Poznała sklep i przypomniało jej się, że niedaleko mieszka jej babcia.

Poszli do niej. Staruszka wyglądała na mią osobę i taką się później okazała. Ugościła ich ciepłą zupą i dała miejsce do spania. U niej też Tomek sprawdził prognozę pogody i okazało się, że z dalszej wycieczki i zwiedzania nici. Podziękowali babci Ani za gościnę i poszli na przystanek autobusowy.

Autobusem wrócili do Mrągowa, gdzie od razu odwiedzili Maćka. On czuł się dobrze.

Później szybko próbowali zorganizować jakikolwiek transport kajaków z miejsca, gdzie je zostawili. Udało im się, ale kajaki mogły być zabrane dopiero następnego dnia. Przez czas, kiedy zostały one bez opieki o zajęcie się nimi została poproszona babcia Ani, która zgodziła się na to bez zastanowienia.

Po całej przygodzie przyjaciele postanowili, że za rok też wybiorą się na taki spływ. Teraz mają nauczkę - następnym razem już nie zapomną sprawdzić, jaka pogoda będzie podczas wycieczki.

◄cofnij    ▲do góry