powiat nowomiejski

Cyglicki Szymon

Tomek na Warmii i Mazurach

Wiosna już na dobre zagościła w Warszawie. Dni stały się dłuższe, zrobiło się cieplej, a w szkole zadzwonił ostatni dzwonek przed długim majowym weekendem. Wszystkich bardzo ucieszył ten dźwięk, łącznie z nauczycielami, którzy mogli wreszcie odpocząć od uczniów, wrzasku i sprawdzianów.

Tomek Wlmowski wraz z Pawłem Krukowskim pierwsi wyskoczyli ze szkoły. Radości było, co nie miara.

-Co zamierzasz robić przez ten tydzień? – zapytał Paweł.

- Myślałem nad wycieczką do muzeum, grze w piłkę, ale pewnie ciotka z wujem wymyślili coś innego- odpowiedział Tomek

-A ty, co postanowiłeś?

- Ja będę się lenił albo zagram w piłkę- odpowiedział.

-Dobra lecę, bo ciotka nie znosi, gdy się spóźniam na obiad.

-Cześć – powiedział, po czym pobiegł w swoją stronę.

Tomek po powrocie ze szkoły przebrał się i zjadł obiad. Po obiedzie wuj Antoni uroczyście zaczął:

-Drogie dzieci. Postanowiliśmy z ciocią, że w długi weekend nie będziemy siedzieć w domu- powiedział- postanowiliśmy pojechać do ciotki Krysi.

-Do tej, która mieszka na Mazurach?- wtrącił Tomek.

-Otóż to. Ale celem naszej wizyty będzie poznanie Warmii i Mazur.- Nagle zapadła cisza. Wuj zapytał- Cieszycie się?

- O tak!- odpowiedziały dzieci- Kiedy wyjeżdżamy?

-Jutro z samego rana.

Wieczorem wszyscy zaczęli się pakować. Tomek wypożyczył z biblioteki książkę o Warmii i Mazurach, aby wiedzieć, co warto obejrzeć, Irenka swoją ulubioną lalkę, Witek i Zbyszek piłkę by zagrać sobie w wolnym czasie, a ciocia Janina pożyczyła aparat fotograficzny, by utrwalić te chwile. Nazajutrz rano wszyscy się ubrali i poszli zapakować swoje rzeczy do samochodu. U cioci byli o godzinie trzynastej. Ciocia poczęstowała ich herbatą i wyśmienitym sernikiem. Chwile rozmawiali z nią, a później wyruszyli z domu znajdującego się w Olsztynie. Poszli do będącego niedaleko zamku. Od środka przypominał bardziej muzeum. Były tam różne wystawy np. urodzonego w Olsztynie Antoniego Blanka, pamiętnikarstwa Warmii i Mazur i malarstwo Olsztyńskiego Oddziału Związku Artystów Plastyków. Następnie postanowili wyruszyć samochodem do Iławy by popłynąć łodzią po Jeziorku. Podczas tego rejsu Irenka zauważyła łabędzia. Miał on piękne pióra i dumnie pływał po jeziorze. Było już za późno by gdziekolwiek pojechać, więc musieli zanocować w motelu. Rano wuj Antoni postanowił, że odwiedzą jego brata mieszkającego w Brodnicy. Będą mogli z nim łowić ryby, ponieważ jest on rybakiem. Złowili nawet łososia, lecz jest on pod ochroną, dlatego wypuścili go. Tomkowi udało się nawet złowić dwa szczupaki, więc wuj był z niego dumny. Ciocia Janina z Irenka zajęły się kupowaniem pamiątek, gdyż wujowi mówili: „łowienie ryb to męskie zajęcie, nie dla kobiet”.

Czas tak im szybko zleciał, że nie zauważyli, kiedy zrobił się wieczór, a mieli jeszcze w planach zwiedzanie zamku w Malborku. Musieli zanocować u wuja i tak im zleciały trzy dni. Rano pożegnali wuja i wyjechali do Malborka. Byli na miejscu o godzinie szesnastej. W zamku było ciekawie. Dowiedzieli się, że jest to zamek krzyżacki. Ma z sobą sprzężone mury miejskie z bramami, ratuszem, kościołem parafialnym i Muzeum Zamkowym. Dowiedzieli się też, że jest jednym z najcenniejszych zabytków gotyckiej architektury obronnej, a także, że Malbork był siedzibą mistrza zamku krzyżackiego. Wieczorem byli już w Olsztynie u cioci. Wszyscy tego wieczoru spali jak zabici. Wstali dopiero o godzinie ósmej, zjedli ze smakiem śniadanie a później pożegnali ciocię i pojechali do Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Widzieli koniki polskie, które są pod ochroną, ale cioci i Irence bardziej podobał się kwiat,, lilia złotogłów”.

Po tej wycieczce zebrali się i wrócili do Warszawy. Cała rodzina Karskich była wypoczęta i napełniona wiedzą o Warmii i Mazurach. Warto odwiedzić te miejsca.

◄cofnij    ▲do góry