powiat olsztyński

Burzyński Piotr

Odkrycie Tomka (Na tropie zamku)

Zaczęły się wakacje. Wiele osób zaplanowało wcześniej, gdzie spędzą wolne od pracy dni. Wybory padały głównie na zagraniczne państwa, ale nie wszyscy chcieli wyjeżdżać z kraju lub po prostu nie mogli. To z kolei powodowało zainteresowanie się atrakcjami znajdującymi się w Polsce. Niektórzy wybierali malownicze góry w Parku Narodowym Gór Stołowych, a ci mniej ambitni – opalanie i pływanie w Bałtyku. Bywały także takie osoby, które chciały podziwiać Krainę Tysiąca Jezior żeglując lub zwiedzając. Pogoda ku temu miała być idealna – dużo słońca, lekki wiaterek i tylko czasami miało pokropić. Z takiej okazji nie mógł nie skorzystać podróżnik, a zarazem wielki łowca zwierząt – Tomek Wilmowski. Od dawna marzył mu się zasłużony wypoczynek na Mazurach po wyczerpujących przygodach i ciężkiej pracy.

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Pewien wysoki i umięśniony młodzieniec jechał samochodem w kierunku Olsztyna. Był już dość blisko celu, minął Amerykę i spoglądał przed siebie wypatrując dużej łuny miasta. Jechał dobrych parę godzin, stał w korkach, zmęczenie dawało o sobie znać. Niekiedy jego myśli biegły w kierunku postoju i krótkiej drzemki, ale nie mógł doczekać się osiągnięcia celu swej podróży, więc uważając na drodze jechał dalej. Za kierownicą siedział Tomek Wilkowski, jeden z tych wielu, którzy zamierzali spędzić swe wakacje na Mazurach, pomiędzy pięknymi i pełnymi uroku jeziorami. Właśnie wjechał do Olsztyna i zaczął szukać Kortowa, gdzie miał zarezerwowany pokój w jednym z akademików. Po chwili znalazł się u celu podróży. Było już późno. Tomek więc tylko przeniósł swoje bagaże do pokoiku na drugim piętrze, położył się i zasnął.

Łowca zwierząt obudził się wcześnie, wziął prysznic, zjadł śniadanie i z ambitnymi planami na dzień wyruszył pieszo do informacji turystycznej. Zaopatrzył się w przewodnik po Olsztynie. Kiedy z nim się zapoznał postanowił najpierw pojechać do planetarium. Przybył na miejsce i zakupił bilet na projekcję astronomiczną. Na pokazie oglądał wędrówkę słońca po horyzoncie, niektóre z ciekawszych gwiazdozbiorów oraz znaki zodiaku. Tomek był pod wrażeniem projekcji i z uśmiechem obejrzał dalsze atrakcje w planetarium – meteoryty i dzieła różnych malarzy w osobnej sali.

Następnie udał się do Muzeum Przyrody, gdzie zobaczył kolekcję roślin i owadów. Zaciekawiły go także wypchane zwierzęta – okazy głównie występujące na Warmii i Mazurach. Młody Wilmowski zamierza założyć w przyszłości zoo w Warszawie, dlatego też zbiera przydatne informacje o zwierzętach występujących zarówno w Polsce jak i innych krajach.

Zbliżał się wieczór. Łowca zwierząt zjadł obiad w restauracji i pojechał na ostatnią atrakcję dnia – obserwatorium. Słońca już prawie nie było widać, ale Tomkowi udało się jeszcze obejrzeć zachwycająca panoramę Olsztyna. Korzystając ze specjalnego teleskopu podziwiał jasno świecący Księżyc oraz wiele gwiazd w naszym układzie planetarnym. Na tym podróżnik postanowił zakończyć dzień, wrócić do akademika i zasnąć z myślą o jutrzejszym zwiedzaniu pięknych zabytków.

Wyspany po długiej nocy Tomek wybrał się na niedzielną mszę. Podczas niej podziwiał ładnie ozdobioną XV – wieczną trójnawową Katedrę. Po mszy udał się obejrzeć Nowy Ratusz. Zbudowany w XX wieku w stylu włoskiego renesansu. Stamtąd poszedł do Starego Miasta. Po drodze minął Wysoką Bramę, na której widniała mozaika, przedstawiająca Matkę Boską, podarowana przez Jana Pawła II. Podczas przechadzki Tomek oglądał ładnie ozdobione kamienice oraz inne budynki o ciekawej architekturze. Na koniec długiego spaceru zaszedł zaspokoić swój głód w wykwintnej naleśnikarni. Był tam tak duży wybór naleśników, że trudno mu było się zdecydować. Po smakowitym obiedzie pojechał zrobić zakupy z żywnością i wrócił do akademika. Usłyszał, że w jeziorze Kortowskim jest bardzo ciepła woda, więc nie zwlekając przebrał się i poszedł popływać. To był doskonały pomysł na wypoczynek po ciężkim dniu.

Zaczął się nowy dzien. W planach Tomka była już tylko jedna, ale za to najciekawsza atrakcja – zamek krzyżacki w Olsztynie. Niegdyś przebywał w nim słynny Mikołaj Kopernik, który pozostawił tu po sobie ślady, między innymi jedyną w kraju księgę pochodzącą z jego biblioteki – De revolutionibus…

Młody Wilmowski wykupił bilet i wraz z przewodnikiem zaczął wycieczkę po zamku. Na drugim piętrze zobaczyli dwie zbroje rycerskie. Przy nich były wejścia do komnat przyległych do krużganku. Wielkie i przykryte kunsztownym sklepieniem sale wyglądały przepięknie. Było w nich wiele eksponatów. Tomka zainteresowały głównie gotyckie rzeźby sakralne i ładnie zachowane stare meble. Zatrzymał się także przy przyrządach astronomicznych, które Kopernik wykorzystywał do pracy. Przewodnik szczegółowo wyjaśnił rolę każdego z nich. W następnej sali obejrzeli kolekcję sreber stołowych oraz medale poświęcone Kopernikowi. Zobaczyli także rozwieszone we wszystkich komnatach malowane ręką znanych malarzy obrazy z XVII wieku. Na koniec zwiedzania podróżnik poszedł na poddasze, gdzie widać było dokładnie strukturę sklepień. Łowcę zwierząt bardzo zainteresował zamek. Wcześniej przewodnik nie opowiedział historii tej monumentalnej budowli, więc Tomek poprosił go o to. Z przyjemnością wszystkiego wysłuchał. Podróżnik planował wcześniej swój pobyt w Olsztynie, ale nie przewidywał, że tak zainteresują go zamki.

- Czy może jest gdzieś blisko Olsztyna, któraś z tych wielkich budowli? – zapytał przewodnika – Z chęcią bym ją zwiedził, a przy tym lepiej poznał jej historię.

- Niestety, aż tak blisko Olsztyna nie ma zamku. Najbliższy jest około 40 kilometrów stąd. W Nidzicy.

- Szkoda, a jakieś atrakcje w pobliżu? Wszystkie w tym mieście już zaliczyłem – zaśmiał się Tomek.

- Osobiście polecam skansen w Olsztynku.

- Dziękuję.

- Skoro tak cię zainteresował ten zamek może kup sobie ciekawą lekturę o tych budowlach. Możesz ja dostać przy kasie. Jest w niej mowa o ich architekturze, historii, roli. Zamieszczono także mapę, dzięki której można odnaleźć każdy zamek w Polsce. Historyk, który pisał tę książkę, umieścił też informacje, według źródeł, o zamkach, których jeszcze nie odkryto, a z dużym prawdopodobieństwem znajdują się pod ziemiami naszego kraju.

- Z chęcią ją przeczytam. Jeszcze raz dziękuję i dowidzenia.

- Dowidzenia – pożegnał się przewodnik.

Tomek zadowolony wyszedł z zamku i poszukał restauracji. Przy okazji zobaczył na tablicy ogłoszeń czy nie ma jakiegoś ciekawego koncertu. Dziś wieczorem na Starym Mieście będzie śpiewał Czerwony Tulipan. Młodzieniec postanowił tam się wybrać.

Po zaspokojeniu głodu łowca zwierząt pojechał do akademika. Zaczął czytać książkę poleconą przez przewodnika. Tak go wciągnęła, że prawie zapomniał o koncercie. Miał jeszcze parę minut. Zdążył zaparkować gdzieś samochód i zająć miejsce siedzące na placu. Za chwile miał się zacząć koncert.

Rodzaj muzyki, który miał tego wieczoru rozbrzmiewać na Targu Rybnym to poezja śpiewana. Jak sama nazwa wskazuje jest to połączenie śpiewu z poezją. Zwykle to spokojna muzyka z przyjemną dla ucha melodią. Zespół muzyczny, który będzie występował, jest jednym z najpopularniejszych w Polsce. Czerwony Tulipan powstał w Olsztynie, więc często organizuje też tam koncerty.

Tomek z przyjemnością wysłuchał wielu przebojów. Niektóre z utworów przedstawiono tak zabawnie, że trudno się było powstrzymać od śmiechu. Pomiędzy nimi Ewa Cichocka – śpiewa z Czerwonym Tulipanem – przedstawiała równie śmieszne wiersze okolicznościowe. Na koniec widownia poprosiła zespół o bis, nie mógł odmówić i zagrał jeszcze kilka swoich znanych piosenek.

Po miło spędzonym wieczorze, Tomek wracał do akademika z uśmiechem wspominając występ grupy. Nigdy się tak dobrze nie bawił.

Gdy łowca zwierząt leżał w sypialni, postanowił dokończyć lekturę o zamkach. Dowiedział się z niej, że w Olsztynku, który postanowił jutro odwiedzić jest jedna z tych wielkich konstrukcji. Na razie nie została odkryta spod warstw ziemi. Nie wiadomo także czy źródła historyczne nie kłamały. Tomek postanowił więc spróbować zainteresować się tym zamkiem i dowiedzieć się w skansenie w Olsztynku o nim coś więcej. Z tym zamiarem usnął nad książką.

Z informacji, z których młody Wilmowski skorzystał wiadomo, że zamek w Olsztynku został wybudowany przez krzyżaków w połowie XIV wieku. Usytuowano go na niewielkim wzgórzu pośród obszarów bagiennych, koło rzeczki Jemiełówki. Fundatorem jego był komtur ostródzki Gunter von Hohenstein. Zarządcą był zaś burgrabia. Rolą zamku było osłanianie ciągu komunikacyjnego biegnącego po linii północ- południe, aż po Królewiec. Prawdopodobnie w zamkowej zbrojowni przechowywano kilkadziesiąt sztuk broni palnej. Inne dobra jakie były w zamku to: konie, krowy, świnie, w zamkowych piwnicach beczki z winem i miodem i na poddaszu zboże i chmiel.

Pierwsze zniszczenie zamku, po którym go odbudowano przypadło na 1414 rok. Od XVII wieku popadał w ruinę. Zupełna dewastacja nastąpiła w XVIII wieku. Prawie 100 lat później zamek dwukrotnie przebudowywano i adoptowano na cele oświatowe. W latach 1847- 1849 przystosowano obiekt na potrzeby progimnazjum. Budynki ponownie odbudowano po zniszczeniach II Wojny Światowej.

Nowy dzień Tomek zaczął od wyjazdu do Olsztynka, gdzie miał zamiar przejść się po Muzeum Budownictwa Ludowego. Jest to najładniejszy skansen w Polsce.

Po zakupieniu biletów podróżnik rozpoczął oglądanie eksponatów. Do nich należały przede wszystkim wspaniałe rekonstrukcje kilkudziesięciu budynków drewnianych i bielonych ryglowanych chałup. Inne obiekty, które można było obejrzeć to spichlerze, wiatraki oraz budynki gospodarcze, stodoły, kuźnie.

Skansen zadziwił Tomka swoim ogromem eksponatów. Bardzo mu się spodobał. Postanowił tu jeszcze kiedyś przyjechać.

Łowca zwierząt zgodnie z zamiarem odnalazł kilku ludzi w skansenie, którzy coś mogli wiedzieć o zamku w Olsztynku. Dowiedział się tylko tyle, że ten historyczny obiekt mógł się znajdować obok szkoły, która jest tu niedaleko. Tomek poszedł ją znaleźć. Zrobił parę okrążeń wokół niej, lecz za każdym razem nie znajdował żadnego śladu po zamku. W końcu nikt mu nie obiecywał, że cokolwiek znajdzie. Usiadł więc odpocząć na pobliskim wzniesieniu. Po pewnym czasie usłyszał, że cos pod nim spadło i rozbiło się. Powtórzyło się to jeszcze parę razy. Zaciekawiony obszedł wzniesienie dookoła i zobaczył lekko obrośnięte roślinami wąskie okienko. Postanowił sprawdzić, co tam jest. Wyjął parę cegieł i z latarką w ręku opuścił się po linie na dół, przez zrobiony przez siebie otwór. Rozejrzał się wokoło. Pomieszczenie było osmolone. Prawdopodobnie okienko służyło niegdyś za wysyp węgla. Tomek zaświecił latarka po ścianach. Przy jednej z nich zauważył trzy rzędy skutych częściowo cegieł gotyckich, a nad nimi zamurowana wnękę. Czy nie było ty kiedyś przejścia?. Łowca zwierząt nie mógł tego sprawdzić, bo nie miał odpowiednich narzędzi. Postanowił wydostać się na zewnątrz. Uradowany swoim odkryciem zgłosił to policji. Niedługo po tym na miejsce przyjechali archeolodzy. Tomek objaśnił im, co prawdopodobnie odnalazł i zaprowadził do pomieszczenia, w którym dokonał swego odkrycia. Zachęceni przez młodego Wilmowskiego od razu zweryfikowali informacje o miejscu lokalizacji zamku. Reszta grupy archeologów zaczęła oglądać teren. Po pewnym czasie wiedziano już gdzie rozpocząć wykopy. Wywnioskowano to także na podstawie przesłanek źródłowych. Kopanie postanowiono rozpocząć już następnego dnia. Wszyscy byli podekscytowani tym nieprawdopodobnym znaleziskiem. Nie przypuszczano, że może się tu znajdować krzyżacki zamek.

Wczesnym rankiem zgodnie z planem rozpoczęto prace przy trzech wykopach sondażowych. Kolejno wykop pierwszy w miejscu muru kurtynowego, wykop drugi w centralnej części dziedzińca, trzeci stycznie do skrzydła północnego, przy okienku, które skierowało Tomka do osmolonego pomieszczenia.

Podróżnik przyglądał się pracy, ale starał się też pomagać.

Po paru godzinach ciężkiej pracy otrzymano pierwsze wyniki. W wykopie drugim ukazały się kamienie cembrowiny studni, w wykopie trzecim zaś wejścia do piwnic i pierwsze do nich stopnie schodów. W wykopie pierwszym jednak nie natrafiono na przypuszczalnie znajdujący się tam mur, tylko na kamienie i fragmenty cegieł gotyckich. W związku z tym wykop przedłużono i już odkryto mur kamienny o szerokości około 130 centymetrów. Postanowiono więc odsłonić jego większą część i w związku z tym wykop rozszerzono. W tym samym wykopie odsłonięto później także warstwę ceglanego rumoszu, która stanowiła pozostałość stopni do wejścia w murze. Natrafiono także na drugi mur, obok pierwszego, z cegły gotyckiej. Wszyscy zdopingowani do dalszych działań dokonali zaskakującego odkrycia – w górnych partiach wykopów odnaleziono pod ziemią zachowane fragmenty klińców ceglanych oraz wysklepienie. Jednym z najważniejszych odkryć tego dnia, któremu przysłużył się znowu Tomek, było odkrycie kamienia będącego podstawą dla żebra. Na tej podstawie wysnuto hipotezę o odsłonięciu poziomu piwnic pod nie znanym dotąd skrzydłem zamku. Niestety układ nawarstwień wskazywał na zawalenie konstrukcji sklepień.

Następnego dnia niespodziewanie odsłonięto zewnętrzną ścianę południowego skrzydła bryły zamku oraz natrafiono na mur. Tomek z zainteresowaniem przyglądał się wykopom i gdy tylko mógł pracował. Tego samego dnia znaleziono także siwą ceramikę, fragmenty kafli, kości zwierząt i naczyń szklanych. Zadowolony z dużej ilości odkryć, do których głównie on sam się przyczynił postanowił przedłużyć swój pobyt w Olsztynku i Olsztynie. Nie było mu to jednak pisane.

Z nadzieją na kolejne odkrycia Tomek zabrał się wczesnym rankiem do pracy. Nikogo jeszcze na wykopach nie było, więc mógł pracować w ciszy. Nagle coś szurnęło mu za plecami. Tomek obrócił się. Jak był zdziwiony kiedy zobaczył……Kapitana Nowickiego! Obaj łowcy zwierząt się przywitali i miło spędzili kilka godzin na rozmowie. Tomek opowiedział swemu przyjacielowi o wspaniałych wakacjach, jakie spędził w Olsztynie i Olsztynku oraz o odkryciach, jakie dokonał. Kapitan zaś powiedział o tym, czym się zajmował ze starszym Wilmowskim w Warszawie. Po tym jak obaj się wygadali Tomek usłyszał od Nowickiego, że powinien już wrócić do ojca. Chciał jeszcze zostać, ale był ciekawy, co chce od niego tata, skoro mu przerywa urlop. Kapitan nie chciał tego powiedzieć, więc ciekawość zmusiła Tomka do opuszczenia Warmii i Mazur. Pozdrowił wszystkich archeologów, poprosił o kontakt i informacje o kolejnych znaleziskach. Wraz z Nowickim pojechał do akademika spakować się po czym wyruszył do Warszawy niewiedzą, że niespodzianką jest kolejna wielka wyprawa na czarny kontynent.

◄cofnij    ▲do góry