powiat nowomiejski

Atruszkiewicz Anna

Spotkanie w klubie – Fitness

Codziennie patrząc w lustro, widzę to samo - tu wałki, tam wałki, kolonie tłuszczu. Jestem załamana. Postanowiłam coś z tym zrobić.

Pierwszym krokiem, jaki zrobiłam w tej sprawie, była półka ze słodkościami. Całą jej zawartość wrzuciłam do kosza. Potem wypiłam poranną herbatkę i ruszyłam na zakupy. Idąc ulicami Ostródy, ujrzałam ogłoszenie o otwarciu nowego Fitness - Klubu. Bardzo się tym zainteresowałam i zapisałam sobie adres. Zorientowałam się, że jest to niedaleko mojej przyjaciółki Asi. Zadzwoniłam więc do niej z pytaniem czy zechciałaby pójść ze mną. Asia od razu się zgodziła i postanowiła do mnie wpaść. Kiedy szłyśmy ulicą przed nami podążał w tym samym kierunku do Centrum Kultury, które mieści się w Zamku, pewien przystojny mężczyzna. Wyglądał na bardzo wysportowanego. Kiedy zobaczyłyśmy z Asią, że ten mężczyzna, który szedł przed nami wchodzi do pomieszczenia, gdzie jest organizowany fitness ucieszyłyśmy się, bo pomyślałyśmy, że będzie można zawrzeć nową znajomość. Kiedy przebrałyśmy się w strój sportowy, udałyśmy się na salę. Już po chwili kazało się, że przystojniaczek, którego mijałyśmy, jest trenerem.

Przedstawił się jako Tomasz Wilmowski. Zauroczył nas swoją wysportowaną sylwetką i już wiedziałam, że będę chodzić na fitness. Zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie dużo wyrzeczeń, gdyż muszę wyeliminować z mojego jadłospisu słodycze. Chciałam zaimponować swojemu trenerowi, że stać mnie na dużo. Kiedy korciło mnie, żeby sięgnąć po chipsy, powtarzałam sobie w myślach: ,, Muszę ładnie wyglądać, żeby się nie wstydzić.” Cały czas przypominałam sobie o gimnastyce i ćwiczyłam codziennie. Najpierw tylko skłony a potem były przysiady i pompki. Było mi ciężko. Pot lał się ze mnie strumieniami, ale trener Tomek dodawał mi otuchy, bo wiedział, jak mi zależy na ładnej figurze. Po pewnym czasie schudłam kilka kilogramów i wszyscy byli zaskoczeni moim wyglądem. Trener też był ze mnie bardzo dumny. Stwierdził, że jeszcze nie znał osoby, która by tak szybko straciła na wadze. Zaproponował mi, abym została jego wspólniczką nowo otwartego klubu odnowy biologicznej. Zgodziłam się bez wahania. Z wdzięczności postanowiłam zaprosić go na wycieczkę po Nowym Mieście Lubawskim.

Zwiedzaliśmy Kościół św. Tomasza. Po drodze odwiedziliśmy redakcję Gazety Nowomiejskiej. Tomasz Wilmowski zaprosił mnie na pyszną kawę w kawiarni Ratuszowa. W kilka dni po powrocie do Ostródy, zorganizowaliśmy z Tomkiem biegi przełajowe po Warmii i Mazurach. Zaczęliśmy od Kurzętnika. Biegliśmy do ruin zamku, gdzie zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Potem uczestniczki biegów dobiegły do małej wsi Łąkorz. Tam zwiedzaliśmy Muzeum Lokalne, zabytkowy kościół, wiatrak oraz mieliśmy okazję skosztować syropu buraczanego. Noce spędzaliśmy w gospodarstwach agroturystycznych. Rankiem, po „swojskim” śniadanku ruszyliśmy do pobliskiej wsi Gaj. Tam mieliśmy ćwiczenia gimnastyczne na plaży. Potem zwiedzaliśmy miejscową kapliczkę Caritas. Z Gaju pobiegliśmy do Jabłonowa Pomorskiego, gdzie zwiedzaliśmy Klasztor Sióstr Marii Karłowskiej. Do domu wróciliśmy pociągiem.

Uczestniczkom bardzo podobała się wyprawa. A Tomasz postanowił robić więcej takich wycieczek, bo to dobre dla kondycji i można zobaczyć wiele ciekawych miejsc.

Tomek był zachwycony Warmią i Mazurami i postanowił w przyszłości w tych okolicach wybudować dom. Stwierdził, że jest tu pięknie - dużo lasów, jezior oraz pięknych krajobrazów.

Postanowiliśmy z Tomkiem, że kiedy wybuduje dom to zamieszkamy w nim razem za zawsze i będziemy żyli długo i szczęśliwie.

◄cofnij    ▲do góry