Per Olov Enquist „Opowieść o Blanche i Marie”

„Opowieść o Blanche i Marie” Enquista Per Olom wywarła na mnie niepospolite wrażenie. Uważam także, że większość kobiet, która ją przeczytała, prędko o niej nie zapomni. Przede wszystkim chodzi jeszcze o fakty, które przeplatają się z domysłami na temat: „Co się działo tak naprawdę w duszach tamtych kobiet?” Kim one w końcu się stały? Diamentem lśniącym na wieki czy zmurszałym popiołem? Pytania po przeczytaniu tej książki mnożą się bez końca.

Blanche Wittman- przyjaciółka i pracownica naszej polskiej, genialnej uczonej- Marii Skłodowskiej-Curie napisała: „Amor Omnia Vincit”- „Miłość przezwycięży wszystko”. Taką do końca swego skomplikowanego życia zachowała nadzieję. Nie straciła jej nawet wtedy, gdy ubywało jej po kawałku, stała się amputowanym kadłubkiem z jedną tylko, prawą ręką. Czy doświadczyła tej miłości? Trudno stwierdzić, w dzieciństwie na pewno nie. Profesor Charcot, z którym połączył ją romans, na pewno się nie zatracił w uczuciu do niej, jednak ubóstwiał ją na swój sposób; była pociągająca ze swoją delikatną urodą. Maria Skłodowska-Curie po śmierci męża, który zginął w wypadku, też odważyła się „sięgnąć po miłość”, „zakazany owoc” w ówczesnym francuskim społeczeństwie, bo jej kochanek, Paul Langevin był mężem i ojcem trójki dzieci. Pożądał jej od dawna. Maria mająca niedosyt uczuć uległa mu. Był to „gorzki romans”, który o mało nie zakończył się tragicznie dla Marie i jej córek. Napiętnowały ją pisma, gazety, francuskie społeczeństwo; przeżyła ogromne chwile rozpaczy i upokorzeń. Przechwycono i publicznie ujawniono listy pisane przez nią do kochanka. Ta, która pragnęła kochać i być kochaną, dwukrotna Noblista po raz pierwszy otrzymała tę nagrodę w dziedzinie fizyki wraz z mężem, naukowcem Piotrem Curie. Odkryli pierwiastek radioaktywny. Druga nagroda Nobla za odkrycia w dziedzinie chemii, należąca już do samej Marii, została zawieszona pod znakiem zapytania : „jako dla cudzoziemki, być może żydówki”, która rozbija przyzwoitą francuską rodzinę.

Po przeczytaniu tej powieści postać polskiej uczonej stała mi się o wiele bliższa; nie była taka jak ją sobie przedstawiałam po napatrzeniu się na jej portret wiszący w naszej szkole: majestatyczna, sztywna starsza pani o gładko zaczesanych włosach, w czarnej sukni, poprawna uczona, „więzień nauki”- jak określiła ją Blanche. Stała mi się bliższa, tak po kobiecemu. Pożądająca uczuć, pragnąca dzielić się miłością z drugą osobą jak każda z nas. I chociaż ani Maria, ani Blanche nie doczekały się szczęśliwego finału swoich miłości, to obie nie żałowały swoich wyborów. Bo czymże jest życie zimne, pozbawione cieplejszych uczuć, miłości, nawet tej jak najbardziej „gorzkiej”? Sądzę, że powolnym, beznadziejnym umieraniem czy też obumieraniem. Obie wiedziały, że mają nikłe szanse, aby mężczyźni ich życia zostali na zawsze przy nich. A może byli to mężczyźni za mali duchem dla nich; o słabej woli? Tego się już nie dowiemy, zresztą po co? Możemy spotkać się z tymi dylematami i dziś. Dusze Marii i Blanche uleciały do nieba, jak motyle. Jak motyl była ich koleżanka Jane Avril- ona umknęła niebu. Widać nie ma miłości bezgranicznej, bez cierpienia, bólu, rozterek.

Polecam tę książkę całym sercem wszystkim paniom (i nie tylko), które lubują się we wnikliwym wgłębianiu się w serca i dusze kobiet. I tym, które ciągle szukają przyjaźni i miłości. Naprawdę warta przeczytania książka.

Joanna Strzałkowska DKK Iława