Małgorzata Kisilowska. Biblioteka w sieci – sieć w bibliotece : wybrane społeczne i kulturowe aspekty współczesnego bibliotekarstwa.Warszawa: Wydawnictwo SBP, 2010 (Nauka-Dydaktyka-Praktyka).
Problem uwikłania współczesnego człowieka w strukturze sieciowej, jaką staje się obecnie społeczeństwo ze wszystkimi swoimi atrybutami zmierzającymi (ponoć) do postępującego stanu wirtualizacji kontaktów, powoduje, u każdego z nas potrzebę odnalezienia się w dwóch wymiarach – tym rzeczywistym i wirtualnym. W dobie współczesnych przemian znamienne jest to, że człowiek coraz częściej zwraca się w stronę „społeczności wirtualnych”. Z pewnością jest to wynikiem nie tylko rozwoju technologii informatycznych, ale i – a może przede wszystkim – tendencji do zachowania anonimowości w tych kontaktach, większych możliwości wpływu na innych, budowania wzajemnych interakcji przede wszystkim na znajomości kodów właściwych danej grupie i rozwiniętego aż do przesady konsumpcjonizmu. Współczesny świat to przede wszystkim sieć, która wymaga od nas życia w dwóch wymiarach. Żeby nadążyć i nie dać się wykluczyć z tej sieci musisz umiejętnie korzystać z obu „światów”. Problem ten dotyczy nie tylko człowieka, ale i instytucji, które, tak jak biblioteki, stoją w rozkroku z jedną nogą na grząskim gruncie „realu” i drugą zassaną przez „lernejską hydrę” wirtualu.
Autorka stara się w swojej pracę tę niewygodną „pozycję” uczynić łatwiejszą i znośniejszą do zaakceptowania. Biblioteka, która na przestrzeni dziejów pełniła różne role – od elitarnych repozytoriów wiedzy począwszy – obecnie ma służyć także „twórco-użytkowniko-konsumentom” kultury nie tylko w zachowaniu ich status quo, ale i bronić przed marginalizacją i wykluczeniem społecznym (w rozumieniu sieciowym). To są nowe role dla bibliotekarzy i nowe zadania dla bibliotek. Autorka kreśli także obraz użytkownika, z którym przyjdzie się w najbliższym czasie „zmierzyć” bibliotekarzom. Będą to ludzie, dla których nie są istotne i którzy nie są w stanie stworzyć trwałych i głębszych międzyludzkich relacji. Będą to ludzie wysoce zindywidualizowani i niechętni do przyjmowania informacji poszerzającej zagadnienie o związany z nią kontekst, przyzwyczajeni do pośpiechu i ujawniający w sposób ostentacyjny poziom zniecierpliwienia w sytuacji, gdy źródło informacji ma objętość większą niż jeden arkusz wydawniczy i nie zostało jeszcze umieszczone w Internecie. Rolą bibliotekarza „pierwszego kontaktu” będzie w takich sytuacjach bardzo zaawansowane antycypowanie potrzeb informacyjnych użytkowników. Poza tym należy się spodziewać, że, przyzwyczajeni do korzystania z zasobów elektronicznych o każdej porze doby, „twórco-użytkowniko-konsumenci” kultury będą oczekiwali także takiego trybu pracy instytucji, których misja zawiera się także w działaniach na rzecz ochrony przed „sieciowym wykluczeniem społecznym”. Temu horrorowi autorka nadała bardzo przejrzystą strukturę – od scharakteryzowania sieci jako formy kontaktów społecznych, poprzez miejsce bibliotek w tej neurotycznie rozedrganej sferze publicznej, zmianie dotychczasowych relacji pomiędzy bibliotekarzem a użytkownikiem, a skończywszy na określeniu biblioteki jako instytucji bezpieczeństwa informacyjnego polegającego m.in. na „priorytetowym traktowaniu nie zasobów informacji, a ludzi” (cyt. z autorką, s. 129). Wszystko to każe postrzegać bibliotekę już nie tylko jako instytucję kultury, ale też i jako podmiot polityki socjalnej w społeczeństwie sieciowym, polityki, której głównym przesłaniem jest usuwanie zjawiska wyłączenia społecznego (czyt. sieciowego). I taką właśnie przyszłość autorka „Biblioteki w sieci” przed nami rysuje. Warto przeczytać i po roku skonfrontować tezy autorki z „realem” 2012 roku.
Digitalizacja piśmiennictwa. WaOpracowanie i redakcja: Dariusz Paradowski. Warszawa: Biblioteka Narodowa, 2010.
Bardzo cenna pozycja i jedyna – jak dotąd – na rynku polskim. Autorzy podręcznika (m.in. specjaliści z Narodowego Archiwum Cyfrowego), wykorzystując swoje doświadczenie przy tworzeniu Cyfrowej Biblioteki Narodowej „Polona”, przedstawili kompleks zagadnień związany z działaniami cyfryzacji zbiorów. W książce omówiono cele i kryteria digitalizacji, koncepcję tworzenia planów digitalizacyjnych, przygotowania i wyposażenia pracowni digitalizacyjnej, metody przetwarzania i przechowywania zasobów cyfrowych. Scharakteryzowano także podstawowy sprzęt oraz omówiono proces digitalizacji od strony praktycznej, niejako „krok po kroku”. Bardzo cenną wskazówką jest też zamieszczony na końcu podręcznika, tzw. „schemat workflow”, będący w swej istocie „drzewem decyzyjnym” o możliwych do zastosowania algorytmach procesu digitalizacji konkretnego obiektu. Dla bibliotek planujących digitalizację swoich zbiorów oraz osób wchodzących w skład zespołów zajmujących się tymi projektami, prezentowana w książce wzorcowa ścieżka digitalizacji może służyć do weryfikacji własnych planów, zamierzeń oraz prac już wdrożonych. Podręcznik ma być (według zapewnień Mikołaja Baliszewskiego z Biblioteki Narodowej) dostępny także w wersji elektronicznej. Pomijając jednak sam podręcznik, którego edycja jest bezwzględnie bardzo cenną inicjatywą, godzi się odnieść sam proces digitalizacji do kosztów z nim związanych. Co prawda autorzy kwestię kosztów poruszają w sposób nad wyraz enigmatyczny, jednak „wyniki badań Biblioteki Narodowej i wykazały, że największe wydatki biblioteki polskie poniosły na organizację nowoczesnych pracowni i zakup specjalistycznego sprzętu do digitalizacji (minimum 300 tys. zł). Średnio roczne koszty digitalizacji zbiorów wyniosły od 10 do 30 tys. zł, a koszty osobowe, w średniej wielkości pracowni digitalizacji, zatrudniającej 2 lub 3 pracowników, około 70 tys. zł” 1. Koszty, jak się wydaje, to problem podstawowy większości projektów digitalizacyjnych. Stąd też bierze się ryzyko wstrzymywania prac wdrożeniowych, jak to ma miejsce w większości bibliotek publicznych, a nie omija także tych większych, czego najlepszym przykładem jest Centralna Biblioteka Rolnicza w Warszawie.
Jacek Wojciechowski. Biblioteka w komunikacji publicznej. Warszawa: Wydawnictwo SBP, 2010 (Nauka-Dydaktyka-Praktyka).
Poglądy oraz opinie profesora Jacka Wojciechowskiego, wyrażane od lat na temat współczesnego bibliotekoznawstwa i bibliotekarstwa (to wyraźne rozgraniczenie jest wynikiem nie tylko różnych dziedzin, ale i stanu rozbieżności pomiędzy nimi), nie przez wszystkich są tolerowane. Zwłaszcza wówczas, gdy profesor, nie owijając w bawełnę, stwierdza, że zanik służebnej roli bibliotekoznawstwa wobec bibliotekarstwa jest wynikiem błędów systemowych. Zatem rola profesora Wojciechowskiego w tropieniu i wytykaniu zadawnionych i wciąż charakteryzujących się tendencją wzrostową, głupstw systemowych, jest nieoceniona. A to, że z jego poglądami można się zgadzać lub nie świadczy tylko o tym, że nie są one miałkie i zmuszają do refleksji. Tak też rzecz się i ma z najnowszą książką Profesora. Kwestia komunikacji publicznej i roli bibliotek w tym procesie „obrosły” już stosunkowo pokaźną literaturą. Cóż więc jeszcze można by na ten temat powiedzieć? Okazuje się, że można. Co prawda Profesor po raz któryś z rzędu powtarza o konieczności hybrydyzacji bibliotek, bo „skoro cechą komunikacji jest obecnie hybrydalność, wielosemiotyczność, to i biblioteka też musi być hybrydalna, czyli nastawiona na pośrednictwo w wielu (...) formach komunikacji” 2. To pośrednictwo najczęściej ogranicza się do form piśmienniczej i elektronicznej, ale są to formy ze swej natury priorytetowe. Jak się jednak okazuje to nie wszystko. W obliczu rozpędzonej machiny rozwoju technologii służącej komunikacji, komplikującej się struktury wzajemnych powiązań (instytucji i osób) w sieci społecznej, rejestrowania nowych zjawisk przez psychologię społeczną, itp. Powstało szereg nowych kanałów komunikacyjnych, z którymi przyjdzie się w najbliższej przyszłości bibliotekom zmierzyć. Z ciekawości wynotowałem zadania, problemy oraz trudności w ich realizacji, przypisane przez Profesora bibliotekom publicznym, i tak:
Po 13... starczy.
Okazuje się, że rejestr powinności bibliotek publicznych wobec zjawiska szeroko rozumianej komunikacji publicznej jest stale „wzbogacany”, ale nie postępują za tym, w stopniu zbliżonym chociażby do zwodniczo naciąganej symetrii, finanse umożliwiające ich realizację. Proces mediacji komunikacyjnej, jak to sprytnie zauważają „bibliotekoznawcy”, zawsze spoczywa na barkach bibliotekarza. I to on musi (w zależności od typu użytkownika) antycypować zapytania informacyjne, nakłaniać, przeświadczonych o wysokim poziomie własnych kompetencji informacyjnych, użytkowników do weryfikowania informacji oraz wchodzić w merytoryczne dyskusje na temat materiału informacyjnego z użytkownikami w pełni kompetentnymi. Oprócz tego powinien realizować zadania przypisane instytucjom kultury, być aktywnym także na polu mediacji elektronicznej, a najlepiej to jeszcze prowadzić bloga, uczestniczyć w czatach, tworzyć i stale uzupełniać bazy, szkolić innych i samemu dać się szkolić, itd., itd.
Z jednej strony książka Profesora stanowi autorytatywne potwierdzenie statusu biblioteki publicznej jako najpotężniejszego medium demokratyzacji dostępu do informacji (o czym już od dawna wiedzieliśmy, ale nikt z decydentów jak dotąd nie daje, w sposób „wymierny”, temu wiary), z drugiej natomiast stwarza niezbyt przyjemne przeświadczenie, iż to na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za efekty tego dostępu.
1 | Digitalizacja zbiorów w bibliotekach polskich - próba oceny doświadczeń krajowych / Małgorzata Kowalska// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 11/2006 (81) grudzień/styczeń. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2006. - Tryb dostępu: http://www.ebib.info/2006/81/kowalska.php. |
2 | J. Wojciechowski, Biblioteka w komunikacji publicznej, Warszawa: SBP, 2010, s. 13. |