dr Jan Chłosta

Aby Emilia Sukertowa-Biedrawina „jaśniała blaskiem”

W tytule mego wystąpienia o Emilii Sukertowej Biedrawinie zapożyczyłem wyrażenia z wiersza Kajki. Poeta z Ogródka był jednym z jej ulubionych Mazurów obok Mrongowiusza, Gizewiusza, Pogorzelskiego, Kętrzyńskiego, Linki, Obitza, któremu poświęciła wiele uwagi.

Wypełniamy dzisiaj powinność wobec pani Emilii, tworząc ten zewnętrzny ślad Jej tutaj twórczej obecności. Trzeba było aż 40 lat, bo tyle upłynie 27 grudnia b.r. od Jej śmierci. Ona jako badacz przeszłości Mazur i Warmii, organizatorka środowiska historycznego, redaktor, pisarz, wydawca zrobiła więcej niż inni. W dostępnych Jej wymiarach brała udział w odbudowie Polski po 1918 i 1945 roku. Żyła w trudnych czasach, kiedy opisywanie dziejów regionu często spychane było na margines.

Emilia Sukertowa-Biedrawina żyła długo. Przeżyła dwie wojny światowe, rewolucje, strajki, zmiany ustrojów i wielokrotnie władz. Ona zawsze starała się służyć prawdzie. Znaczny wpływ na jej wyobraźnię, jak się zwierzała, od najmłodszych lat miała babcia Emilia z Lidnerów. Była owa Lidnerówna ewangeliczką niemieckiego pochodzenia 1, ale z duszą prawdziwej Polki. Nadano jej imię na intencję sławnej pułkownik Emilii Plater. Sama brała udział w powstaniu styczniowym i była uczennicą sławnego Stanisława Jachowicza. Babcia Lidnerowa ukierunkowała naszą Panią Emilię już w Warszawie, dokąd w 1900 roku przybyła z matką i braćmi, po śmierci ojca, z rodzinnej Łodzi, na zakresy pracy „dla dobra społecznego”. Angażowała się więc młoda Zachertówna w działalność krajoznawczą i oświatową. Zetknięcie podczas pierwszej wojny światowej z Mazurami w ramach Towarzystwa Opieki nad Ofiarami Wojny doprowadziły Ją do zainteresowań ludźmi i dziejami Mazowsza Pruskiego. Napotkany Mazur spod Pisza, mówiący staropolskim językiem Reja i Kochanowskiego, jeszcze powiększył zaciekawienie. Potem w 1919 roku zaangażowała się w pracę warszawskiego Komitetu Plebiscytowego. Została skarbnikiem tego komitetu, opiekowała się w Warszawie Mazurami i Warmiakami, uczestniczącymi w kursach dla agitatorów plebiscytowych. Napisała wówczas tekst odezwy, rozpoczynający się od słów:

„Bracia Mazurzy! Niemcy Wam mówią, że kiedy przyłączycie się do Polski, w kraju Waszym zapanuje bieda i nieporządek. Gdzie jest większa bieda – w Polsce czy w Niemczech – to jeszcze wielkie pytanie. W każdym razie my nie płacimy takich podatków i nie mamy takich ciężarów jak Niemcy. A co do porządków to także o tym da się wiele powiedzieć…” 2.

Odezwę podpisały 24 osoby, reprezentujące opiniotwórcze środowisko ewangelików w Warszawie. Właśnie one wspomagały materialnie polskie działania narodowe przed plebiscytem na Mazurach. W jej domu na Hożej przebywali wyróżniający się działacze z Prus Wschodnich: Fryderyk Leyk, Karol Pentowski, Bogumił Linka, przed wyjazdem delegacji Mazurów do Paryża. Odtąd Emilia Sukertowa-Biedrawina rozpoczęła swą niezwykłą, ponad pół wieku trwającą, służbę Mazurom. Napisała wiele opracowań naukowych i popularno-naukowych, redagowała i wydawała w latach 1923-1933 „Gazetę Mazurską” i w latach 1924-1938 Kalendarz dla Mazurów, przeznaczyła na to znaczną część swego majątku, jako perfekcyjnie obeznana z dziejami Prus Wschodnich służyła radami naukowcom i polskiej służbie dyplomatycznej, brała udział przed 1939 rokiem w utworzeniu w Działdowie Seminarium Nauczycielskiego, Domu Ludowego, Szkoły Rzemieślniczej, Muzeum Mazurskiego, a po 1945 roku w Olsztynie nadała Instytutowi Mazurskiemu charakter profesjonalnej placówki naukowo-badawczej, włożyła wiele wysiłku w gromadzenie zbiorów bibliotecznych i archiwaliów, z pomocą Hieronima Skurpskiego odnajdywała cenne pozycje naukowe pozostawione przez Niemców w Braniewie, Kętrzynie, Morągu, utworzyła periodyk naukowy „Komunikaty Działu Informacji Naukowej”, potem przekształcony w „Komunikaty Mazursko-Warmińskie”, które od 1958 roku redagowała, zabiegała o uczczenie miejsc pochówku zasłużonych Mazurów: Gustawa Gizewiusza w Ostródzie i Bogumiła Linki w Olsztynie, w pierwszych latach po zakończeniu wojny uczestniczyła we wszystkich ważnych dla regionu inicjatywach społeczno-kulturalnych, jak: urządzone wystawy, sesje naukowe, rocznicowe obchody. Prowadziła wykłady w utworzonych w Olsztynie jeszcze w 1945 roku Wyższej Szkole Prawno-Ekonomicznej i od 1946 roku – Studium Prawno-Administracyjnym, filii Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Oprócz tego miała zajęcia ze słuchaczami Uniwersytetu Ludowego w Rudziskach Pasymskich, kierowanego przez Karola Małłka.

Nie zrażały Ją przeszkody. W swoim długim życiu musiała pokonywać wiele przeszkód. Wrodzony optymizm pozwalał Jej zawsze iść dalej. Z uporem, codzienną pracą i wieloma ważnymi inicjatywami, jeszcze w Działdowie potwierdzała, że jako ewangeliczka była prawdziwą Polką. A patriotyzm rozumiała, tak jak Chesterton, nie zawsze będąc zadowoloną ze stanu Ojczyzny. W swojej służbie Mazurom umiała znaleźć kolejne pola. Po nakazie o likwidacji jeszcze w 1933 roku „Gazety Mazurskiej”, co było, jak napisała, dla niej przykrym przeżyciem, ale to spowodowało, że pozyskała sporo czasu na podjęcie badań naukowych. „Mogłam wykończyć i ogłosić drukiem wiele prac jak: Zarys piśmiennictwa polskiego na Mazurach oraz fragmenty monografii Działdowa, którą przygotowałam na 600-lecie miasteczka przypadające w 1944 roku”. Wtedy napisała opracowania: Na szlaku Jagiełłowym oraz Przewodnik krajoznawczo-historyczny po działdowskim powiecie. Jak wynika z wydanej w 1977 roku przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Olsztynie Bibliografii twórczości Emilii Sukertowej-Biedrawiny, opracowanej przez Tamarę Wajsbrot i Władysława Chojnackiego, a potem powtórzoną i nieco poszerzoną przez panią Profesor Małgorzatę Szostakowską, nasza bohaterka napisała ponad 800 artykułów naukowych i popularno-naukowych, drukowanych w wielu czasopismach, z tego przed 1939 rokiem aż 422. Napisała i wydała aż 31druków zwartych. Takim dorobkiem dotąd ani w przeszłości nikt z historyków olsztyńskich nie mógł się pochwalić, a trzeba pamiętać, że podejmowała tematy z zakresu kultury i obyczajowości Mazurów jako pierwsza. Była prekursorem. Dopiero nam teraz przychodzi niektóre z tych tematów rozwijać i poszerzać.

Umieściliśmy tablicę na cześć Emilii Sukertowej-Biedrawiny w miejscu, gdzie w Olsztynie pracowała najdłużej i zapewne najowocniej. Dawno temu o tym miejscu w naszym mieście krążyło takie powiedzenie:

„Osiadła stara Biedrawina w Starym Ratuszu, na Starym Mieście, wśród starodruków”. Instytut Mazurski 13 lutego 1950 roku przeniesiono z ulicy Kętrzyńskiego do odnowionego starego ratusza. Bohaterka tych słów ukończyła wtedy dopiero 63 rok życia, nie raziły Ją te słowa, skoro przytoczyła je w swoich wspomnieniach Dawno a niedawno. A może je nawet wymyśliła?


Chcę zająć się szerzej spuścizną stricte literacką naszej dzisiejszej bohaterki. Wszak znajdujemy się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, której patronuje od 7 października 1971 roku. Do podjęcia literackich tematów nakłaniał panią Emilię sam Władysław Reymont. Ona żyła w kręgu wielkich Polaków. Jednak dobrze się stało, że jako początkująca literatka, przyjęła sugestię nauczycielki, starej panny pochodzącej z Ukrainy, Julii Terpiłowskiej i zarzuciła pisania wierszy i dramatów. Przypomnę państwu ten fragment wspomnień z Dawno a niedawno: „Kiedy dowiedziała się, że w swoim dorobku mam dramat osnuty na tle najścia na Polskę chana tatarskiego Batyja oraz poemat oparty na jednym z podań zaczerpniętych z doliny Prądnika, zaproponowała mi zawierzenie Jej tych prac. Po jakimś czasie odbyła ze mną długą rozmowę. Bardzo chwaliła moje pierwociny, ale… zwróciła mi uwagę na załączone do poematu przypisy. Zdaniem jej te przypisy to ciekawa historia zamku ojcowskiego i ludzi oraz dowód mego zainteresowania historią. Odradzała mi natomiast twórczość poetycką. Kto ci wydrukuje takie tasiemce? Co z tego za pożytek, że się napracujesz i schowasz do szuflady albo zabierze ci jaki Arct czy Gebethner, potrzyma lata, wreszcie zwróci” 3. Julia Terpiłowska podsunęła zamysł opisywania wydarzeń historycznych. I to miała być forma, zakres przyszłej pracy Emilii Sukertowej-Biedrawiny, to miał być gerne, jak się wtedy Warszawie mówiło, Jej życia i pracy.

Pod wpływem starszej panny Terpiłowskiej, młodsza panna Zachertówna zarzuciła pisanie wierszy, poematów i dramatów. Zaczęła zbierać materiały do dziejów zamków w Ojcowie, Pieskowej Skale, Korzwi. Podczas wakacji spisywała podania, legendy w dolinie Prądnika. Aby zjednać sobie opowiadaczy, płaciła im po 20 kopiejek za każdą nową opowieść.

Nie ulega wątpliwości, że zainteresowania literaturą Emilii Sukertowej-Biedrawiny wywołane zostały również atmosferą tamtej Warszawy, spotkaniami z malarką i poetką Natalią Dzierżkówną, Janiną Porazińską, spotkaniami z Marią Konopnicką – po latach napisze, że w dzieciństwie zawsze chciała naśladować Autorkę Roty, brała udział w wieczorach z Żeromskim, Reymontem, ale też Profesorem Stanisławem Kętrzyńskim, Aleksandrem Janowskim, założycielem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, uczestniczyła w urządzanych przez redaktorkę „Bluszczu” Zofię Seidlerową Czwartkach Literackich. Przed laty na łamach miesięcznika „Mazury i Warmia” opisała swoje zetknięcie się z Władysławem Mickiewiczem, które utkwiło jej na zawsze w pamięci. Miało to miejsce w 1918 roku, jak przyszło w Warszawie po odczycie odprowadzić do hotelu sędziwego syna naszego wieszcza 4.

Zainteresowania, a właściwie dorobek Emilii Sukertowej-Biedrawiny, w upowszechnieniu literatury polskiej na Mazurach pragnę omówić w czterech zakresach: chcę powiedzieć kilka zdań na temat popularyzacji twórczości polskich pisarzy, prezentowania utworów w redagowanych przez Nią „Gazecie Mazurskiej” i Kalendarzu dla Mazurów. Wskazać na zamieszczone teksty poetów z Prus Wschodnich – w większości były to przedruki z polskich gazet, wydawanych na tych ziemiach w końcu XIX i na początku XX wieku. Zwrócić pragnę uwagę na literacko przez nią opracowane legendy i podania mazurskie, wreszcie w końcu zająć się podjętymi przez Panią Emilię opracowaniami literatury polskiej powstałej na Mazurach.

1. Moim zdaniem Emilii Sukertowej-Biedrawinie należne jest miano najbardziej wszechstronnego popularyzatora literatury polskiej w Prusach Wschodnich w latach międzywojnia. Drukowane przez Nią w Warszawie książki, gazety i kalendarze były przecież kolportowane na Mazurach. Nikt jej w tym nie był w stanie dorównać. Wkładała w te inicjatywy wydawnicze własne pieniądze i czas. Zestaw nazwisk polskich poetów i prozaików, których utwory drukowała, jest dość szeroki. Nie ograniczała się w tej prezentacji wyłącznie do jednego okresu. Zamieszczała więc wiersze: Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Goszczyńskiego, Fredry, ale też Kochanowskiego, Reja, Trembeckiego, Niemcewicza, Węgierskiego, Krasickiego, Karpińskiego, Staffa, Kasprowicza, Zaleskiego, Jachowicza, Rydla, Asnyka, oczywiście Konopnicką, Lenartowicza Oppmana. Niekiedy tekstom nadawała lokalne tytuły, jak w przypadku fragmentu Pieśni o ziemi naszej Wincentego Pola, któremu po prostu nadała tytuł Mazury.

Z tekstów prozatorskich wymienić trzeba fragmenty Reymonta, Konopnickiej (Niemczaki), najwięcej drukowała Sienkiewicza. Jak napisała we wspomnieniach: „Wielbiłam Sienkiewicza. Krzyżaków czytałam w odcinkach »Tygodnika Ilustrowanego« i uczyłam się ich na pamięć. Często marzyłam, żeby odbyć wędrówki śladami Juranda, zobaczyć zamek szczycieński” 5. W 1924 roku drukowała w „Gazecie Mazurskiej” skrót Krzyżaków. Tego skrótu powieści dokonała w porozumieniu z mecenasem Antonim Osuchowskim 6. Pierwszy odcinek poprzedziła krótką informacją o autorze, podkreślając wielkość dokonań literackich Sienkiewicza, przekłady jego powieści na wszystkie języki europejskie. Napisała: „Jedną z najpiękniejszych i najciekawszych prac Sienkiewicza jest powieść Krzyżacy. Maluje w niej mistrz niedolę ludu mazurskiego pod panowaniem rycerzy-zakonników, którzy uciskali lud sobie poddany, a sąsiadów Mazurów, będących pod panowaniem książąt mazowieckich napadali, burzyli i palili domostwa, grabili dobytek, a ludzi mordowali lub uprowadzali do niewoli. W niniejszym numerze zaczynamy druk fragmentów (urywków) tej świetnej powieści. […] Jedną z głównych postaci jest rycerz Jurand ze Spychowa, któremu ukochaną żonę zamordowali, a potem jedyną umiłowaną córeczkę 15-letnią Danusię uprowadzili. Sądzimy, że nasi czytelnicy z zainteresowaniem śledzić będą losy tego niepospolitego a nieszczęśliwego rycerza, który wszak był jednym z licznych zastępów Mazurów prześladowanych przez Krzyżaków” 7. Drukowany skrót, ujmujący w przybliżeniu jedną czwartą objętości powieści, został podzielony na dwie części i nazwany: Krzyżacy i Bitwa pod Tannenbergiem. W pierwszej redaktorka pisma dobrała te fragmenty z powieści, które dotyczyły samego Juranda ze Spychowa. Rozpoczęła druk od momentu powieści, w którym Jurand zmierzał do Szczytna, aby wyprosić uwolnienie podstępnie porwanej Danusi. Nie pominęła opisów jego upokorzenia, podjętej na zamku heroicznej walki, potem oślepienia i okaleczenia z polecenia Zygfryda przez kata Dietricha, powrót do Spychowa z pomocą Hlawy i Jagienki, samobójstwa Zygfryda i śmierci odnalezionej przez Zbyszka Danusi. Pierwsza część została zakończona trwającym tydzień pogrzebem Juranda. Na drugą część złożyły się w gazecie aż 23 odcinki – zawarła w nich: wyjazd Zbyszka ze Spychowa, jego udział w spotkaniu króla Jagiełły i Wielkiego Mistrza w Raciążku, wykup Maćka z Bogdańca jako jeńca i opis zamku malborskiego, małżeństwo Zbyszka z Jagienką, przygotowania do wojny i w całości przeniesiony z powieści opis samej bitwy pod Grunwaldem. Skrót Krzyżaków był drukowany w „Gazecie Mazurskiej” od 20 IV 1924 roku do 29 XI 1925 roku i przedzielony został półtoramiesięczną przerwą między pierwszą a drugą częścią 8. W końcu tego samego 1925 roku wydano w ten sposób przygotowane skróty w dwóch oddzielnych tomikach, około czteroarkuszowych, w przybliżeniu około 40 stron każdy, w nakładzie 3000 egzemplarzy z fikcyjnym nadrukiem „Wydano w drukarni Joanny Pieniężnej w Olsztynie” i tak jak Kalendarz dla Mazurów z pomocą konsulów przerzucono do Prus Wschodnich.

Podkreślić należy, że drukowanymi w „Gazecie Mazurskiej” i Kalendarzu dla Mazurów utworami pisarzy polskich inspirowała wtedy redaktorów i wydawców polskich czasopism w Olsztynie. Przecież nie tak głęboko wrośniętych jak ona w kulturę polską, a tym bardziej w polską literaturę. Konfrontację tego, co drukowała w swoich pismach, z zawartymi w „Gazecie Olsztyńskiej”, „Mazurskim Przyjacielu Ludu” bądź później w „Mazurze” tekstami, można stawiać jako otwarty temat badawczy. Ona wskazywała katolikom – Kazimierzowi Jaroszykowi, Antoniemu Szajkowi, Sewerynowi Pieniężnemu, Wacławowi Jankowskiemu, jak należy redagować gazety przeznaczone dla ewangelickich Mazurów. Brzmi to jak paradoks, ale proszę zważyć, taka sytuacja panowała tu przed 1939 rokiem, że pisma dla Mazurów w Olsztynie redagowali katolicy. Ona zdecydowanie przewyższała tych z Olsztyna i Szczytna wykształceniem, znajomością literatury, zakorzenieniem w kulturę polską, doświadczeniem. Była człowiekiem-instytucją, ale nigdy urzędnikiem. Pomagała tym, którzy podejmowali tematy związane z Mazurami, zarówno przed 1939 rokiem jak i w Olsztynie po 1945 roku. Nadzwyczajną życzliwością otaczała: Hieronima Skurpskiego, Jana Szczecha, Adolfa Szymańskiego, Władysława Chojnackiego, Jędrzeja Giertycha, Jerzego Antoniewicza, z nieco młodszych – Janusza Jasińskiego, Janusza Małłka, Jerzego Sikorskiego.


2. Szeroki jest zestaw nazwisk poetów ludowych z Mazur, których rymowane utwory zamieszczała w „Gazecie Mazurskiej”, a więc: Gotfryd Bendziułła, Augusta Upadka, Samuel Bogun, Jan Gwiazda, Michał Grądzki, Krystian Włócki, ale też Fryderyk Leyk. Przede wszystkim jednak drukowała wiersze Michała Kajki. Niemal w każdym roczniku Kalendarza zamieszczonych zostało od czterech do ośmiu wierszy lirnika z Ogródka. Wreszcie to jej Kajka zawdzięczał wydanie w 1927 roku zbiorku Pieśni mazurskie. Napisała do Kajki na początku 1926 roku list z propozycją wydania zbiorku do tej pory nie drukowanych utworów. Po jakimś czasie ówczesny konsul olsztyński dr Filip Zawada przywiózł do Działdowa zestaw wierszy ze wstępem poety. Kajka m.in. napisał: „Przyjmijcie tedy w wasze ręce bukiet moich poematów, które mają służyć ku pożytkowi i ku rozrywce polskiego narodu, niech padną na serca wasze, jako rosa na roślinę pragnącą deszczu, a orzeźwiona, przynosi na nowo, nie gardząc jej kształtem i położeniem, pomnaża się we wzroście” 9. Wyboru wierszy dokonał więc sam Kajka z pomocą pracowników Konsulatu w Olsztynie, którzy teksty przepisali na maszynie. Pani Emilia opisała perypetie związane z realizacją tego przedsięwzięcia. „W Warszawie mój projekt wydania pieśni Michała Kajki w sferach, które patronowały naszym wydawnictwom, nie wywołał zachwytu – napisała. – Po cóż wydawać pieśni chłopskiego poety? Polszczyzna mało literacka (sic!). Jeżeli mamy wychowywać i kształcić lud mazurski, to popularyzujmy klasyków polskich […] Ale się uparłam, a że na kobiecy upór lekarstwa nie ma, więc machnięto ręką. Nie posiadając kredytów postanowiłam tak: na łamach »Gazety Mazurskiej« 10w dziale przeznaczonym na rozmyślenie religijne, zamieściłam wiersze religijne. Utwory patriotyczne i inne świeckie – wewnątrz numerów. Nie pozwalałam rozbierać szpalt. Odstawiono je i odbijano ósemkami […] Ogółem wypadły cztery arkusze druku „krakowskim szryftem”, czyli frakturą. Na 2500 egzemplarzach, za zgodą Joanny Pieniężnej, zamieszczono na okładce tytułowej: Druk Joanny Pieniężnej w Olsztynie, nakładem »Mazurskiego Przyjaciela Ludu«. Pięćset egzemplarzy świadczyło, że nakładcą była redakcja »Gazety Mazurskiej«” . Z takim fikcyjnym nadrukiem wydała szereg innych druków mazurskich. Także z pomocą konsulów znalazły się w Prusach Wschodnich.

Michał Kajka cieszył się wydanym tomikiem. Pragnął osobiście podziękować, ale w 1930 roku nie otrzymał paszportu. W wierszu dedykowanym Emilii Sukertowej-Biedrawinie napisał:

   Niechaj Pani blaskiem świeci
   Zawsze jako perły drogie,
   W sercach ludu zapał wznieci
   I wspólnie uczucia błogie. 11


Pani Emilia drukowała też teksty innych Mazurów: m. in. opowieści Hieronima Skurpskiego, powiastkę w 12 numerach „Gazety” Hugona Bahrkego Wanda, wiele artykułów poświęconych obyczajowości mazurskiej Karola Małłka.


3. Zwrócić trzeba uwagę na literacko opracowane przez Panią Emilię bajki, legendy i podania mazurskie. Napisał w posłowiu do wydanej książki Jak Konopka diabła wypędzał Profesor Tadeusz Oracki: „Znaczące miejsce w dorobku pisarskim autorki zajmują literackie opracowania bajek mazurskich. Był to gatunek szczególnie przez Nią umiłowany, który uprawiała przez około pół wieku, drukując ponad sto tekstów” – i dalej: „Źródeł zainteresowania Biedrawiny folklorem należy szukać w zainteresowaniach historycznych i działalności krajoznawczej. Pod tym względem miała ona dobre przygotowanie i właściwe rozeznanie w materiale źródłowym. Tłumaczyła, przerabiała i opracowywała teksty badaczy niemieckich (głównie Toeppena, Frischbiera), sięgała do dawnych kalendarzy polskich wydanych na Mazurach przez Gerssa i Sembrzyckiego oraz prac naukowych etnografów niemieckich. Prowadząc koło krajoznawcze młodzieży przy Seminarium nauczycielskim w Działdowie – wspólnie z młodzieżą zbierała i zapisywała wiele tekstów podczas wycieczek krajoznawczych” 12. Profesor Oracki pomieścił w pięcioarkuszowym zbiorku 29 bajek i podań przez Nią wcześniej drukowanych w Kalendarzu i „Gazecie”. Znalazły się tam również teksty wspominanych już Hieronima Skurpskiego i Jerzego Burskiego. Tytuły tych opowieści to: Świętojańskie uciechy, Owczarz, Wołanie ziemi, Diabeł i baba. Wydrukowano tez fragment Wesela mazurskiego Karola Małłka.

W tym miejscu godzi się wymienić drukowane w oddzielnych zbiorkach: Legendy mazurskie (1923), Legendy nadprądnikowe (1928), Mazurskie dole i niedole (1947), ale też jej teksty ze wszystkich edycji czytelnikowskiego Kiermaszu bajek.


4. Wreszcie wypada powiedzieć o pracach krytyczno-literackich Emilii Sukertowej-Biedrawiny. Piśmiennictwem polskim na Mazurach zajmowała się wiele razy. Dokonywała też omówień twórczości poszczególnych ludzi pióra, jak: Kajka, Michał Pogorzelski – przedstawiła zresztą zarys tego piśmiennictwa, jak w edycji w 1935 roku bądź też w takich opracowaniach, jak Diabeł na Mazurach w bajkach i podaniach (1936). Zajmowała się już w latach sześćdziesiątych analizą piśmiennictwa ludowego pod kątem poczucia świadomości narodowej Mazurów i Warmiaków.


Poszufladkowane w umowny sposób dokonania literackie Emilii Sukertowej-Biedrawiny nie wyczerpują w całości Jej pisarskiego dorobku. Zajmowała się gromadzeniem także anonimowej literatury ludowej, zabiegała o edycje utworów i opracowań literackich innych autorów, jak chociażby Karola Małłka. W Kalendarzu Mazurskim na 1938 rok wydrukowała wiersz Warmianki Marii Zientarówny Hymn dziękczynny do Boga, a po 1945 roku pisała o pracach etnograficznych ks. Walentego Barczewskiego i o innych Warmiakach.

Jeszcze w 1937 roku Emilia Sukertowa-Biedrawina została odznaczona za pracę literacką i dziennikarską Srebrnym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury, a w 1955 roku należała do założycieli olsztyńskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. W gronie założycieli miała największy dorobek literacki. Podczas pamiętnego zebrania konstytucyjnego 15 lipca w Sali Kopernikowskiej odczytała swoje opowiadanie Syn toni morskiej, wcześniej drukowane w Kalendarzu. Zostało ono też zamieszczone w „Słowie Warmii i Mazur” 13.Baśń stanowi opowieść o człowieku, którego próbowano cywilizować, nadać mu inną religię, język, a on to wszystko odrzucił i powrócił do swojej toni. Powrócił do życia nakazanego mu przez przodków.

Sam fakt odczytania tego opowiadania w trakcie uroczystości potwierdzało Jej aspiracje literackie obok naukowych i organizatorskich w tworzeniu miejscowego środowiska humanistycznego.


Dzisiejsza uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej na cześć Pani Emilii w miejscu, gdzie przez ponad dwanaście lat pracowała, pobudzać może do refleksji nad tym, co pozostawiła po sobie, jak wpływała na grono współpracowników, którzy kontynuowali jej dzieło i nadal kontynuują, potwierdzając słuszność obranej przez Nią drogi. Są między nami utytułowani historycy Janusz Jasiński, Jerzy Sikorski. Ona nie doczekała doktoratu honoris causa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, o czym profesor Janusz Małłek wspominał. W czerwcu 1962 roku na Walnym Zjeździe w Olsztynie została jedynie honorowym członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego. Przyznano Jej najwyższe odznaczenia państwowe, otrzymała różne nagrody, lecz ona zawsze ceniła najbardziej wyróżnienia naukowe, których nie miała wiele.

O Emilii Sukertowej-Biedrawinie napisał kiedyś Profesor Witold Doroszewski: „Należała do typu ludzi niegłośnych, to znaczy do pracowników kierujących się w swoim działaniu nie chęcią zdobywania rozgłosu, ale chęcią przynoszenia pożytku środowisku, w którego życiu była uczestniczką. Takim też cichym, ofiarnym pracownikom winne jest społeczeństwo wdzięczność i pamięć” 14.

Stworzony przez Emilię Sukertową-Biedrawinę tu w Olsztynie zaczyn coraz bardziej się poszerzał i wzbogacał. Odnosiło się to nie tylko do powiększenia zbiorów, które bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych z uporem gromadziła, również w badaniach nad piśmiennictwem, świadomością narodową Warmiaków i Mazurów, ale przede wszystkim w upowszechnianiu wiedzy o przeszłości tych ziem, piśmiennictwa. Są to zakresy, które dzisiaj realizuje wiele instytucji, w tym Wojewódzka Biblioteka Publiczna, ale też Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego wraz z Towarzystwem Naukowym i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski.

 


1 B. Wilanowska, Ku przestrodze – wyjątki ze wspomnień babci, w: Kalendarz Olsztyna na 2011 Rok, Olsztyn, s. 155.
2 E. Sukertowa-Biedrawina, Dawno a niedawno. Wspomnienia, Olsztyn, 1965, s. 24.
3 Tamże, s. 16.
4 E. Sukertowa-Biedrawina, Moje spotkanie z synem wieszcza, „Mazury i Warmia”, 1955 nr 6 z października.
5 E. Sukertowa-Biedrawina, Dawno a niedawno, s. 14.
6toż, Kulisy wydawnicze „Gazety Mazurskiej” i Kalendarza dla Mazurów, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie”, 1965, nr 3 s. 392.
7 Henryk Sienkiewicz, „Gazeta Mazurska”, 1924, nr 8 z 20 IV. Autorka pomyliła rok śmierci pisarza, podając, że zmarł w 1917 roku.
8 Pierwsza część została zakończona w numerze 5 z 1 II 1925 roku, a druga rozpoczęta w nr 11 z 15 III 1925 roku.
9 M. Kajka, Wstęp do: Pieśni mazurskie, Warszawa 1927 s. 4.
10 E. Sukertowa-Biedrawina, Dawno a niedawno, op. cit.
11 M. Kajka, Do Pani Emilii Sukertowej-Biedrawiny redaktorki „Kalendarza” w: Kalendarz dla Mazurów na rok 1933, s. 83.
12 T. Oracki, Posłowie, w: E. Sukertowa-Biedrawina, Jak Konopka diabła wypędził, Olsztyn, 2006.
13 E. Sukertowa-Biedrawina, Syn toni morskiej, „Słowo na Warmii i Mazurach”, 1955 nr 32 z 6-7 VIII.
14 W. Doroszewski, w: A. A. Zdaniukiewicz, „Poradnik Językowy”, 1971, z.. 4 (288), s. 218.
Powrót