Kongres „Biblioteka: lubię to!” wniósł dozę świeżości do kalendarza bibliotekarskich imprez. Uczestnictwo w nim było ciekawym doświadczeniem, mimo iż same zajęcia zostawiły lekkie poczucie niedosytu – ze względu na długość (a raczej krótkość) trwania poszczególnych warsztatów. Kongres jednak to nie Sejm Czteroletni. Pozostając w retoryce kulinarnej, kongres „Biblioteka: lubię to!” można porównać do dania zjedzonego w eleganckiej restauracji: porcja była wykwintna, więc niewielka, a podano ją na designerskiej zastawie, przy czym zastawa miała równie istotne znaczenie jak samo danie.
Pisząc o świeżości i o roli zastawy miałam na myśli przede wszystkim wybór miejsca organizacji kongresu. Przemysłowo-artystyczne wnętrza warszawskiej Fabryki Trzciny przydały spotkaniu bibliotekarzy swobody i nieformalnego charakteru oraz przeniosły punkt ciężkości na pracę w grupach i wymianę myśli wśród uczestników niezależnie od stanowiska piastowanego w bibliotece. Dzięki temu kongres nie stał się oficjalną galą, podczas której wymienia się głównie kurtuazyjne ukłony i grzeczności.
Treści kongresowych zajęć były różnorodne i inspirujące, na miarę potrzeb nowoczesnej biblioteki. Spośród oferty warsztatów zdecydowałam się wziąć udział w
Szczególnie zainteresował mnie warsztat prowadzony przez Agatę Szczotkę-Sarnę. Z pomocą dynamicznej prezentacji multimedialnej i takowego wykładu specjalistka od PR przedstawiła zasady budowania spójnego i przemyślanego wizerunku własnej placówki w przestrzeni publicznej. Podkreślała, jak istotną rolę w tworzeniu planu działań w tej sferze jest opracowanie strategii („Co chcemy osiągnąć?”) i taktyki działania („Jak to osiągnąć?”). Realizację planu powinny poprzedzać badania środowiska – biblioteki muszą rozeznać się, jak są postrzegane i jak mogą swój wizerunek udoskonalać, jakie kanały komunikacji mogą wykorzystywać do tego celu, wreszcie, czym zajmuje się konkurencja – po to, by skonstruować ofertę dobraną do potrzeb użytkowników i nie dublować działań innych instytucji o podobnym profilu. Prowadząca kładła nacisk także na samą konieczność tworzenia planu. Plan może być dla bibliotecznej ekipy źródłem motywacji i stałym punktem odniesienia do podejmowanych działań, poza tym – niby prozaiczne, ale istotne – planując i zapisując łatwiej jest ogarnąć całokształt, rozdzielić budżet, rozdysponować prace, zastanowić się nad różnymi ewentualnościami... O korzyściach z zespołowego planowania, ustalania strategii i taktyki więcej będą mogli powiedzieć ci bibliotekarze i bibliotekarki, którzy jeszcze niedawno opracowywali plany rozwoju swoich placówek.
Wybrane przykłady kampanii reklamowych stosowanych przez firmy zostały omówione wraz z rodzajami taktyk promujących produkt, użytecznych również w promowaniu instytucji: „wyszukiwanie sojuszników”, „taktyka oblężonej twierdzy”, „budowanie kategorii”. Wyjaśnienia tych zagadkowo brzmiących pojęć można znaleźć m.in. w dwóch: „Wojującym marketingu” (2007), który napisali wybitni stratedzy marketingowi Al Ries i Jack Trout, oraz „Sztuce public relations” (2006), pracy zbiorowej siedemnastu szefów czołowych agencji PR, zrzeszonych w Związku Firm Public Relations. Te dwie książki Agata Szczotka-Sarna poleciła jako uzupełnienie swojego warsztatu.