Thomas Zia, konsul ambasady amerykańskiej

Otwarcie wystawy „Afganistan. Pragnienie życia”

Dobry wieczór!

W imieniu ambasadora Lee Feinsteina chciałbym podziękować Polskiej Akcji Humanitarnej za zaproszenie i możliwość współsponsorowania tej wspaniałej i ważnej wystawy. Pan ambasador chciał tu dziś z Państwem być, ale niestety ze względu na napięty kalendarz nie dał rady. Muszę jednak przyznać, że cieszę się, że ambasador nie dojechał, ponieważ dzięki temu ja mogłem wziąć udział w tym wspaniałym wydarzeniu.

Ta wystawa jest szczególnie dla mnie ciekawa, ponieważ urodziłem się w Afganistanie i mieszkałem tam do ósmego roku życia. Dlatego oglądanie tych wyjątkowych zdjęć było dla mnie emocjonującym i mocnym przeżyciem. Kiedy patrzę na zdjęcia dzieci i zapierający dech w piersiach krajobraz, wspomnienia z dzieciństwa w Kabulu same się nasuwają – to czas, który wspominam z wielkim sentymentem. Pamiętam, jak chodziłem do skromnej szkoły, gdzie dzieci marzyły, żeby być wzorowymi uczniami w klasie, aby ich rodziny mogły być z nich dumne. Pamiętam ciepło płynące z mojej ogromnej rodziny, kiedy gromadziliśmy się kilka razy w tygodniu w domu moich dziadków na obiad. Pamiętam jasne, błękitne, słoneczne dni w Kabulu, gdzie otaczające góry jaśniały pokrywającym je śniegiem. Pamiętam hojnych i gościnnych ludzi, którzy marzyli o lepszym życiu dla swoich dzieci.

Jednak nie wszystkie moje wspomnienia o Afganistanie są przyjemne. Pamiętam również chłodny, pogodny grudniowy dzień 1979 roku, kiedy sowieckie czołgi i samoloty wkroczyły do Kabulu i na zawsze zmieniły moje życie. Mieliśmy dużo szczęścia, że mogliśmy opuścić Afganistan w 1980 roku i w końcu zbudować sobie wspaniałe życie w Stanach Zjednoczonych.

Patrząc na te zdjęcia dzisiaj, widzę, jak Afganistan zmienił się pod wieloma względami od 1980 roku. Jednak jedną stałą cechą, jaka pozostała w Afgańczykach przez te wszystkie lata, jest to, że są nadal nieugiętą i prężną grupą. Tak jak Polacy, przetrwali wiele trudności i wojnę w przeszłości i wyszli naprzeciw trudnościom, gotowi odbudowywać swoje życie i tworzyć lepszą przyszłość dla swoich dzieci.

Pod wieloma względami, obecny los Afgańczyków przypomina mi historię mojej matki, Polki, która przeżyła drugą wojnę światową w miasteczku oddalonym zaledwie kilka kilometrów na południe stąd, która opowiadała mi o życiu w Polsce podczas wojny i o ciężkich latach po wojnie. Jej ojciec, a mój dziadek, został zamordowany podczas wojny, więc moja mama i babcia miały ciężkie życie, próbując przeżyć dzień za dniem. Życie było bardzo ciężkie i żyło się nadzieją, której brakowało. Ale po wielu latach i walkach Polska jest dzisiaj wolnym i prosperującym krajem z obiecującą przyszłością. Kiedy wszyscy patrzymy na twarze tych afgańskich dzieci na zdjęciach, możemy tylko mieć nadzieję, że i one w końcu będą miały te same możliwości i jasną przyszłość przed sobą - taką, jaką cieszą się polskie i amerykańskie dzieci.

Mój dziadek Afgańczyk, którego nazywałem „Bobajon”, miał wiele mądrych porzekadeł. Jednym z jego ulubionych było: „W kanale, w którym kiedyś płynęła woda, znowu popłynie woda”. To był jego sposób na wyjaśnienie mi, że trzeba być cierpliwym i że cokolwiek mnie martwi w danym momencie nie będzie trwało wiecznie. Wierzę, że dobre czasy powrócą w Afganistanie – że dobrobyt znów tam popłynie, w dużej mierze dzięki pracy i staraniom podejmowanym przez takie organizacje jak PAH. Dziękuje za ważną pracę i misję, którą spełniacie i dziękuje wszystkim za uwagę.

Powrót