Katarzyna Bikowska
Biblioteka Uniwersytecka UWM w Olsztynie

Od magazyniera do infobrokera

O ewolucji funkcji bibliotekarza i bibliotek w dobie czytnika i kebaba.

"Świadomość naszych uwikłań barierami mentalnymi wyraża się w Polsce przekonaniem,
że musi odejść całe pokolenie, aby cokolwiek zmieniło się na lepsze.
Trudno o bardziej mylne przekonanie.
Mentalność pozostawiona sama sobie jest ponad pokoleniowa
i jako taka nie odchodzi z najstarszymi pokoleniami.
Można ją albo zmienić albo jej ulec i nie ma trzeciego rozwiązania."

(http://infobrokerstwo.home.pl)

Kto we wczesnych latach powojennej polskiej demokracji pomyślałby, że książnica przeistoczy się w centrum informacyjne, przestrzeń społeczną w bibliotece czy wręcz mediatekę? Młode i starsze pokolenie, podlega bezwzględnie procesowi, na który wpływ miało zagoszczenie komputera w codziennym życiu. Niby nic odkrywczego, ale jednym już sama myśl nasuwa nostalgiczne tęsknoty za zapachem nowo nabytych przez ukochaną bibliotekę nowości z działu powiedzmy „skomplikowanych relacji damsko-męskich” lub popularnych szwedzkich kryminałów. Inni tylko, albo aż westchną i powiedzą „trzeba iść z duchem czasu”. A jaki czas nastał dla ostoi mądrości, przyczółków wiedzy – bibliotek?

Old school czy new look, pop czy elit? (wyobrażenia, stereotypy)

Zasada funkcjonowania bibliotek w Polsce wyprowadzona jest z tych lat, gdy polityka państwa socjalistycznego kontrolowała każdy aspekt życia społecznego, w tym także bibliotek. Dobrą stroną tej sytuacji był zapewniony byt tych placówek, złą sprowadzenie roli bibliotekarza do magazyniera, który miał ograniczoną możliwość na kształtowanie chociażby księgozbioru. Bibliotekoznawcze dyrektywy zawierały często ideę współzawodnictwa między poszczególnymi placówkami. w dobie realnego socjalizmu owa rywalizacja rozumiana była jako liczbowe zestawienie wypożyczanych książek, dlatego cenny czytelnik to nie ten, który dużo czytał, ale wypożyczał biblioteczne zbiory.

Wśród bywalców biblioteki istniały często demoniczne wyobrażenia wizyt w bibliotece, gdzie wyczerpani niekończącym się błądzeniem po przepastnych zakamarkach opadają z sił. Niczym w wizji Biblioteki Babel Jorge Luisa Borgesa, będącej wynikiem mody na szczegółowość i postmodernizm, odseparowany od świata, i co gorsza od chęci jego poznania, czytelnik, ugruntowuje w sobie przekonanie, że biblioteka jest tworem archaicznym. A przecież biblioteka nie musi być traktowana jedynie jako realizacja ponurego przekonania, że przechowuje „wszystko to, co już było”, konkludując biblioteka już była, jej czas minął. Nawiązując ponownie do Borgesa Biblioteka Babel to jednak symbol różnorodności, a pośród różnorodności tęsknoty za tym, co trwałe, istotne. Zdaniem literaturoznawcy Jana Tomkowskiego (autora zbioru esejów Zamieszkać w Bibliotece1) przynajmniej do połowy XX wieku człowiek miał świadomość, że żyje pomiędzy czasem a rzeczywistością. Przekonanie to umacniała religia, filozofia i teksty literackie, które potwierdzały tęsknotę za trwałymi wartościami. Biblioteki stanowiły wiec niejako świątynie, w których przebywanie miało wymiar mistyczny. Jakże to odległe od konsumpcyjnego i skrótowego trendu w kontakcie z czytelnikiem, który zyskuje coraz większą popularność.

Tomkowski jako przykład antyutopii bibliotekarskiej podaje znaną amerykańską powieść Ray’a Bradburego 451° Farnenhaita, która roztacza koszmarną wizję świata bez książek, bibliotek, czytelników czy dyskusyjnych klubów książki. w czasie publikacji owej antyutopii wyobrażenia roztoczone przez Bradburego wydawały się być czystą fantazją, zamachem na wolność jednostki. Powstałą na miejscu nicestwienia bibliotek i czytelni pustkę wypełnić miały audiowizualne środki przekazu, które z łatwością kontrolowały aktywność czytelników. Skutecznemu „praniu mózgu” przysłużyły się tzw. mydlane opery czy programy również znane nam dzisiaj, czyli reality show. Tak telewizyjna papka dla mas zastępowała ponad pięćdziesiąt lat temu literacki świat wyobraźni2. Czy owa projekcja przyszłości różni się od sytuacji zastanej? Przekornie pytanie to pozostawię bez odpowiedzi.

Jean-Philippe de Tonnac, który sprowokował do wartkiej rozmowy o książkach francuskiego pisarza i scenarzystę, Jeana-Claude Carière, oraz włoskiego filozofa i semiotyka, Umberto Eco, doszedł sam do pełnych bibliotekarskich nadziei wniosków3. Apokaliptyczna wizja świata bez książek nie ma szans spełnienia. E-booki nie wyeliminują książek, a regały biblioteczne nie opustoszeją lub przekwalifikują się na chociażby kwietniki, tak jak wynalazek Gutenberga nie wyparł od razu rękopisów. Stale zmieniająca się stechnicyzowana rzeczywistość wymusza niejako przystosowanie się współczesnego bibliotekarza do nowych narzędzi komunikacji z użytkownikiem biblioteki. A nawet można by stwierdzić, że prowokuje do wyjścia naprzeciw oczekiwaniom czytelników i w związku z tym poszukiwań pionierskich rozwiązań. Cyfrowe przetwarzanie zbiorów z pewnością budzi obawy, jeśli chodzi o integralność formy materialnej z tekstem książki, jednak z pewnością ma pozytywne reminiscencje. Książki traktowane, jako esencja ludzkiej wiedzy i kultury poprzez zwiększoną zdolność do utrwalania nośników kultury (tekstu) skutkuje jego zwiększoną trwałością. w konsekwencji następuje także możliwość krytycznej selekcji przez następne pokolenia czytelników, którzy będą mieli luksus samodzielnej oceny wartości werbalnego dorobku kultury światowej.

Zadumę nad znaczeniem książnic, z ich wielowiekowym wkładem w rozwój kultury, kontynuuje włoski bibliofil Umberto Eco w kilku swoich dziełach (O bibliotece z 1990 roku czy Szaleństwo katalogowania z 2009 roku). Eco, podobnie jak każdy współczesny użytkownik biblioteki, uznaje za priorytet „jakość” usługi bibliotecznej. Niestety urynkowione podejście do kontaktu czytelnik-bibliotekarz przełożyło się na upowszechnienie relacji klient-usługodawca. w bibliotece, która pragnie „wychować” sobie stałego użytkownika to jednak nie zdaje racji bytu. Tu (zwłaszcza w bibliotekach publicznych) buduje się tak kontakt z czytelnikiem, aby ocieplić nieco srogi i zakurzony stereotyp zaczytanej i nieprzystępnej bibliotekarki i bibliotekarza4. z pomocą narzędzi, jakie oferuje nam Internet, tworzy się społeczności około biblioteczne, zorientowane na stały kontakt z placówką macierzystą.

Jeżeli zdaniem niektórych biblioteka jest ikoną współczesnej kultury, to trzeba by podkreślić wstydliwy i ubogi jej charakter, kojarzony najczęściej z niedostatkiem. Majętny koneser literatury po prostu kupuje książki zamiast odwiedzić bibliotekę. Konieczna jest zmiana wizerunku biblioteki, bo należy podkreślić, że choć doinwestowana część bibliotek w Polsce wykorzystuje nowoczesną technologię by podnieść swoją funkcjonalność i rangę, to i tak nie wpływa to na zmianę skostniałych stereotypów dotyczących biblioteki.

Biblioteki a społeczeństwo informacyjne (Information Commons, Web 2.0)

Na bibliotekach spoczywa ważna rola elementu wspomagającego budowanie tzw. społeczeństwa informacyjnego, co w kontekście znacznego opóźnienia technologicznego do lat 90. stanowi raczej ciekawostkę niż fakt. Oczywiście w opisie nowoczesnej biblioteki nie można zapomnieć o podstawowych funkcjach biblioteki, których określenia służą jako definicja: gromadzenie, opracowywanie, przechowanie i udostępnianie wszelkich dokumentów. w bibliotece otwartej na zmiany owe funkcje nieco się zmodyfikowały. Biblioteka nadal gromadzi dokumenty w postaci fizycznej, ale też posiada w swoim zasięgu dokumenty dostępne poprzez sieć, które zgromadziła inna biblioteka (w tym celu tworzone są Biblioteki Cyfrowe). w dziedzinie opracowania zbiorów także korzysta się już z pracy innych bibliotekarzy, kiedy opisy przez nich przygotowane, można dzięki dostępowi do sieci szybko skopiować do własnej bazy katalogowej

Komputer, zwany dawniej mózgiem elektronicznym, pojawił się w bibliotece początkowo jako rekwizyt stosowany przez autorów tworzących w poetyce science fiction. Bunt maszyny myślącej stanowił często motyw powieści roztaczającej katastroficzne wizje. Elektronicznymi cudami zachwycili się inżynierowie gustujący w książkach Lema czy braci Strugackich. Wspominając polskiego klasyka kosmicznych opowieści, Stanisława Lema, który zajął się w swej twórczości również tematem biblioteki. Wskazał na zagrożenia jak również pułapki technologiczne, jakie mogą przydarzyć się w bibliotece przyszłości. Należą do nich przed wszystkich: przesadna dążność do wyodrębniania ekstraktu z myśli, (które może sprowokować zdaniem Lema, masowe szaleństwo, ale jak wiadomo współcześnie jest to zjawisko występujące na skalę globalną) oraz prozaiczny brak dostawy prądu, powodujący paraliż skomputeryzowanej biblioteki5.

W czasach, gdzie miast literackich czy naukowych dysertacji ceni się szybką i krótką informację, powrót do tradycyjnych metod pracy z czytelnikiem (czytaj: osobisty, niezautomatyzowany, dłuższy w czasie wykonywania kontakt z petentem) jest odstraszającym zarówno dla użytkownika jak i samego pracownika biblioteki nie PR-owym działaniem. Potencjalnego użytkownika biblioteki można najwłaściwiej określić za Erichem Fromem. Stwierdził on, że nowoczesny człowiek przekształcił się w towar, traktuje on swoją energię życiową jako inwestycję, która powinna mu przynieść maksymalny zysk, stosowny do jego pozycji na ludzkim rynku. Człowiek taki jest wyobcowany od siebie, od swoich bliźnich, od natury. Jego głównym celem jest swobodna wymiana swoich zdolności, wiedzy i samego siebie, swego osobowego pakietu – z innymi, którzy w głównej mierze są nastawieni na uczciwą i korzystną wymianę. Jedynym celem jest ruch, jedyną zasadą uczciwej wymiany, jedynym zadowoleniem – konsumpcja6. Zaobserwowany przez José Ortegę y Gasseta „bunt mas” doprowadziła do obalenia autorytetów, nobilitacji wzorów kultury popularnej, odsunięcia na margines księgarzy, nauczycieli, w szerszym ujęciu mniejszości czytającej7.

Krajobraz bibliotek zmienił się kategorycznie. Wymienione zostały księgozbiory; komputeryzacja i swobodny dostęp do Internetu są czymś nieodzownym. w kreowanej obecnie przestrzeni bibliotek akademickich w Stanach Zjednoczonych najbardziej widoczną innowacją na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku stała się niewątpliwie nowa forma usług informacyjnych, zlokalizowanych w miejscu określanym, jako „Information Commons”8. To szczególna forma współpracy między biblioteką a centrum informatycznym. w dotychczasowej przestrzeni bibliotecznej obejmuje ona całkiem nowe elementy; łączy usługi udzielania informacji, wypożyczeń, usługi technologiczne w zakresie technologii informatycznych i merytoryczne poprzez kontakt z wykładowcami. Rosnąca popularność takich miejsc także w Polsce wynika z ogólnej mobilności bibliotekarzy, uczących świadomej segregacji informacji, oraz szeroko pojęta wygoda: w jednym miejscu można poszukać, wyselekcjonować, przygotować informację, poza tym posurfować po Internecie, czatować, obsługiwać pocztę mailową, pisać prace, przygotowywać prezentacje multimedialne. Takie przestrzenie stanowią novum i istotny element wabiący użytkowników.

Wejście ludzkości w nowe stulecie rozpoczęło falę powstawania nowych zjawisk. Obok życia w tradycyjnie pojęty sposób obserwujemy również ekspansję bytu w wirtualnym świecie, jakim jest Web 2.0. Termin spopularyzowano dzięki firmie O'Reilly Media, która w 2004 roku zorganizowała szereg konferencji poświęconych temu nowemu trendowi internetowemu. Internautom przestało wystarczać bierne przeglądanie stron, więc zainicjowano łączenie się w grupy, aby stworzyć różnorakie projekty. Społeczności te tworzą serwisy, które w wielu przypadkach odwołują się do tego, co dotyczy bezpośrednio także biblioteki i bibliotekarzy – książek i innych dokumentów.

Stopniowo zaczęto się dostrzegać potencjalne korzyści stosowania technologii Web 2.0 w bibliotekarstwie, a także konsekwencje, jakie ich rozwój i wykorzystanie przyniesie bibliotekom. Bibliotekarze stosunkowo szybko zaadaptowali niektóre spośród narzędzi charakterystycznych dla Web 2.0, w szczególności blogi, komunikatory, czy portale społecznościowe typu Facebook. Jednak to właśnie w tzw. biblioblogosferze (bibliotekarskich blogach) po raz pierwszy pojawił się termin Library 2.0 (Biblioteka 2.0) i dyskusja na temat jego istoty i zakresu.

Po raz pierwszy użył go i zdefiniował w 2005 roku Michael Casey we własnym blogu LibraryCrunch. Dwa lata później razem z Laurą C. Savastinuk opublikował książkę pt. Library 2.0. A guide to participatory library service (Biblioteka 2.0. Partycypacyjny model usług bibliotecznych - przewodnik)9. Rozdział szósty przewodnika opisywał narzędzia i technologie Web 2.0 oraz możliwości i praktyczne przykłady ich wykorzystania w bibliotekach. Autorzy podkreślają, że dostępne narzędzia mogą być wykorzystywane zarówno w komunikacji wewnętrznej pomiędzy pracownikami (przesyłanie i komentowanie ważnych dla instytucji informacji za pomocą wewnętrznego bloga, praca zespołowa z wykorzystaniem komunikatorów internetowych), jak i w komunikacji z otoczeniem (biblioteczne blogi informujące użytkowników o zbiorach, usługach czy wydarzeniach, serwisy poświęcone wybranej tematyce, programy czatowe do rozmów z czytelnikami, subskrypcja bibliotecznych podcastów z możliwością automatycznego ściągania nagrań, biblioteczne przestrzenie w MySpace, itp.). Jednym słowem Casey i Sevastinuk przedstawiają listę możliwości zastosowania elektronicznych aplikacji, które w praktyczny i atrakcyjny sposób mogą poprawić komunikację zarówno między czytelnikami a bibliotekarzami, jak i wśród samych bibliotekarzy. Co najistotniejsze nowoczesne trendy na dobre zagościły w naszych retro-bibliotekach i wpływa to coraz bardziej na fakt, iż retro staje się modne, a bywanie w bibliotece trendy.

Biblioteka na miarę człowieka: „Trzecie miejsce” , czyli kawa, herbata, czy e-book?

Biblioteka na miarę człowieka … to biblioteka radosna, zapewniająca możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniająca również to, iż para studentów zasiądzie sobie po południu na kanapie i (…) cząstkę flirtu dopełni w bibliotece10, biorąc z półki i odstawiając książki naukowe; a zatem biblioteka, do której chodzi się chętnie i która przeobrazi się stopniowo w machinę spędzania wolnego czasu (…). Choć wizja Umberto Eco zdaje się być nieco utopijna posiada już swoje konkretne odzwierciedlenia w przestrzeniach społecznych bibliotek realizujących ideę tzw. trzeciego miejsca.

W książce The Great Good Place, socjolog Ray Oldenburg inicjuje potrzebę stworzenia „trzeciego miejsca”, którą charakteryzuje współdziałanie społeczności i prowadzenie życia towarzyskiego, zaraz po miejscu w domu i pracy. Oldenburg podaje cechy, które jego zdaniem mogą stworzyć odpowiedni klimat, który łączy ludzi i zachęca do poszukiwania tzw. „trzeciego miejsca”. Te cechy to m.in.: swoboda przebywania, równość klasowa i społeczna, komunikatywność, dostępność, obecność starych i nowych znajomych, przyjazna atmosfera, poczucie bycia w „domu z dala od domu”.

Kompromisem między powszechnym kultem przyjemności, ale też pragnieniem profesjonalnej obsługi jest postulat, aby biblioteki zapewniały komfortowe warunki pracy i odpoczynku, sprzyjały wymianie poglądów, pracy indywidualnej i zespołowej, gdyż takie są oczekiwania ich użytkowników. Zdaniem Andrew McDonalda11, dobrze zorganizowana biblioteka to taka, która zapewnia miejsce do nauki, ale również skutecznie zachęca do korzystania z tego, co może sama zaoferować – to miejsce nie tylko wspólnej nauki, ale również miejsce, gdzie można uzyskać pomoc w korzystaniu z różnego rodzaju źródeł informacyjnych. Dobre samopoczucie w bibliotece jest efektem działania różnych czynników: odpowiedniej architektury (przestrzenność, przeszklone powierzchnie dostarczające naturalnego oświetlenia), wyposażenia (np. miękkie, kolorowe a czasem fantazyjne wręcz fotele), funkcjonalności, organizacji usług.

Przestrzenie tzw. nie biblioteczne w bibliotekach powstają dla osób wyrażających potrzebę kontaktów towarzyskich, relaksu, uczestniczenia w kulturalnych imprezach. Ten społeczny aspekt dawnych książnic spowodował w rezultacie coraz liczniej wkomponowane w przestrzeń biblioteczną takie miejsca jak: bary, kawiarnie, księgarnie, galerie wystawowe, sale szkoleniowe, multimedialne czy wykładowe, pokoje seminaryjne, miejsca wypoczynku typu: ogród. Aby przyciągnąć czytelników do miejsc kojarzonych głównie z zakurzonymi księgami trzeba, więc dużej zmiany nie tylko w przestrzeni, specjalizacji, zmiany funkcji, ale również zmianę usposobienia wobec czytelnika, gościa w danej bibliotece. Dlatego też kojarzona z biblioteką sroga mina bibliotekarza i sławetne: Proszę zachować bezwzględną ciszę! musi odejść do lamusa. A raczej, wpisując się w informatyczny trend, powinno poddać się dezaktywacji.

Kup Pan info! – infobroker, jako dostarczyciel skondensowanej wiedzy (przystosowanie)

W tym momencie pojawia się nowy bibliotekarz. Bywa nazywany ekstremalnym pasjonatem, gadżeciarzem, ale przede wszystkim specjalistą od wykonywania zleceń dotyczących wyszukiwania i udostępniania informacji (z ang. brokerem informacji, information broker, knowledge broker, cyberian, freelance librarian, researcher, data dealer). Choć jest to novum na rynku pracy, zwłaszcza związanej z bibliotekami, zyskuje coraz większą popularność. w Polsce istnieją już prywatne firmy specjalizujące się w udzielaniu tego typu usług. Jeśli chodzi o bibliotekę to słuszne wydaje się intuicyjne zestawienie infobrokera i informacji naukowej (działów bibliotecznych obecnych zwłaszcza w bibliotekach szkół wyższych i specjalistycznych). Zawód ten - profesjonalnego pośrednika w wyszukiwaniu i ocenie informacji - zaczął kształtować się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, powstał w wyniku specjalizacji bibliotekoznawstwa i rozwoju technik przesyłu i transmisji informacji. Usługi tego typu najbardziej popularne są w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Większość z nielicznych infobrokerów w Polsce, prezentujących swoją ofertę na stronach www, opiera się na wyjaśnieniu przedstawionym przez organizację skupiającą brokerów informacji z całego świata: Association of Independent Information Professionals (AIIP).

Biblioteka wkroczyła tym samym w świat biznesu, zmieniła swą naturę na komercyjną. Ale czy nie w tą właśnie stronę zmierzają po trosze wszystkie zabiegi współczesnej biblioteki, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom czytelnika, który nie chce tylko czytać, ale pragnie też słuchać, linkować, akceptować, Lubić to! Biblioteka przeistacza się tym samym w multikopleks informacyjno-kulturalny, niezapominający oczywiście o wspieraniu edukacji. Tyle tych funkcji a ta sama instytucja nonprofit.

Ważne jest, aby zakres działań biblioteki nie ograniczał się do czterech ścian, lecz rozszerzał się w dwóch kierunkach: do wewnątrz – w stronę własnych czytelników i analizy ich potrzeb, oraz na zewnątrz – w stronę zasobów innych bibliotek. Tak działo się zawsze w porządnych bibliotekach, ale teraz można robić to szybciej, łatwiej i pełniej. Na tym też polega globalizacja świata informacji. Profesor Maurice B. Line na wykładzie głoszonym w Bibliotece Królewskiej w Kopenhadze w kwietniu 2001 wnioskował: Biblioteka naukowa XXI wieku powinna stać się supermarketem informacyjnym, źródłem zarazem zasobów info, jak i ekspertyzy. Decyzja, w jaki sposób ma być dostarczana informacja – poprzez zasoby budowane na miejscu lub dostęp do odległych źródeł – powinna być wypadkową wyboru użytkownika i kryterium finansowego.12 Czyli ma być tanio, skrótowo, ale profesjonalnie i wiarygodnie.

Posługując się terminologią użytą przez Grażynę Piotrowicz13 bibliotekę przyszłości to instytucja hybrydowa (zintegrowana) rozumiana jest, jako łącząca w kontekst działającej instytucji - szereg technologii pochodzących z różnych źródeł, a także eksploatująca zintegrowane systemy i serwisy, które działają zarówno w środowisku cyfrowym jak i tekstowym. Powinna ona integrować dostęp do wszystkich rodzajów zasobów. Używając różnorodnych technologii ze świata biblioteki cyfrowej i stosując je do różnego typu mediów. Biblioteka przyszłości będzie musiała zmienić swoją strukturę organizacyjną (na bardziej elastyczną, macierzową) a także swą kulturę organizacyjną i przekształcać się w „organizację opartą na wiedzy”. Biblioteka jako miejsce nadal zachowa swe pierwotne znaczenie jako centralne miejsce kampusu, choć ruch tu będzie malał. Oczekuje się jednak, że część jej tradycyjnych funkcji społecznych (kontakty interpersonalne i związane ze sprzężeniem zwrotnym: użytkownik-system) przeniesie się w przestrzeń sieciową i podtrzymywana będzie wirtualnie w ramach funkcjonowania bibliotek cyfrowych.

Szczególnie wysokie wymagania będą stawiane przed pracownikami bibliotek. Personel musi być właściwie przygotowany i dysponować odpowiednim poziomem wiedzy, umiejętności i potencjału twórczego, by sprostać wyzwaniom XXI wieku. Nie tylko walczyć o przetrwanie, ale stale obserwować zmiany w życiu społecznym, by w każdej chwili móc zapewnić usługę na wysokim poziomie i w miłej atmosferze. Wówczas to takie działania biblioteki przyciągną czytelników i spowodują, że stanie się takim ważnym „trzecim miejscem” w życiu społecznym ludzi, gdzie można otrzymać, zrozumieć i spożytkować informację, ale także po prostu być...

 


1J. Tomkowski Zamieszkać w Bibliotece, Ossa: Wydawnictwo Dom na wsi, 2004.
2Temat zainspirowany powieścią Ray’a Bradburego wystąpił nawet w japońskich anime: Read or Die autorstwa Hideyuki Kurata z 2001 r., oraz Library War autorstwa Hiro Arikawa z 2008r.
3J.-C. Carière, Nie myśl, ze książki znikną, Warszawa: Wydawnictwo W.A.B, 2010.
4W celu „uczłowieczenia” zmitygowanej funkcji biblioteki i jej pracowników warto zapoznać się z książką (dziennikiem) Teresy Moniki Rudzkiej; Patrz: T.M. Rudzka, Bibliotekarki, Kraków, 2010.
5Zob. S. Lem, Biblioteka XXI wieku, Kraków 1986, s. 88-91.
6E. Fromm, O sztuce miłości, przeł. A. Bogdański, Warszawa 1973, s.112-113.
7Zob. G. Leszczyński, Bunt czytelników. Proza inicjacyjna netgeneracji, Warszawa 2010.
8M. M. Somerville, L. Collins, Collaborative design: a learner-centered library planning approach, “The Electronic Library”,. Vol. 26, Iss.6 (2008), s.803
9F. Nesta, J. Mi, Library 2.0 or Library III: returning to leadership, “Library Management” vol.32 No 1/2, 2011
10U. Eco, O bibliotece, Warszawa: Świat Książki, 2007, s. 47.
11A. McDonald, The Ten Commandments revisited: the Qualities of Good Library Space, „Liber Quarterly”, vol.16, no 2. (2006)
12M. B. Line, Biblioteka przyszłości, „Forum Akademickie” 2001, nr 1, s. 54.
13G. Piotrowicz, Cyfrowa przyszłość, czyli biblioteki w erze informacji, w: Biblioteki XXI wikeu. Czy przetrwamy? Łódź 2006, s.247-266.
Powrót