Ants Viirman

dyrektor Wydziału Kultury,
Sportu i Czasu Wolnego
Szwedzkiego Stowarzyszenia Władz Lokalnych

 

Wpływ Biblioteki Publicznej na społeczeństwo demokratyczne

- biblioteki, uczestnictwo i demokracja

 

Pozwolą Państwo, że na początek wygłoszę pewne oświadczenie. Jestem pracownikiem Szwedzkiego Stowarzyszenia Władz Lokalnych, w skrócie SALA, gdzie kieruję wydziałem kultury, sportu i czasu wolnego. Jednak na tym forum wygłaszam osobiste poglądy i opinie, które nie muszą odzwierciedlać stanowiska mojej organizacji. Z drugiej strony, jest oczywiste, że moja funkcja w SALA daje mi dostęp do wiedzy, na której mogę oprzeć swoje refleksje dotyczące przyszłości bibliotek publicznych. Sądzę również, że na moje opinie i poglądy w znacznym stopniu wpływają doświadczenia związane ze szwedzkimi tradycjami i praktyką w dziedzinie administracji i kultury, aczkolwiek z pewnością nie mają one typowo szwedzkiego charakteru. Do pewnego stopnia moje zapatrywania mógł ukształtować fakt, iż urodziłem się w 1942 roku w byłej republice estońskiej i mój rodowód wywodzi się z estońskiej ziemi, chociaż cała moja kariera zawodowa wiąże się ze Szwecją i ze szwedzkimi zarządami miast. Należy też zauważyć, że jestem bibliotekarzem, ale przez ostatnie piętnaście lat nie pracowałem w wyuczonym zawodzie. Od wczesnych lat 80-tych pracuję w instytucjach zarządzających kulturą. Jestem dumny z bycia biurokratą - bez biurokracji nie może istnieć jakakolwiek polityka kulturalna.

Przejdę do tematu. Zamierzam omówić trzy pojęcia, które moim zdaniem ściśle wiążą się z biblioteką publiczną i jej celami, a także są niezbędne dla społecznej akceptacji i legitymizacji tej placówki oraz jej znaczenia dla społeczeństwa w przyszłości.

Pierwsze pojęcie nie ma dobrego odpowiednika w języku angielskim ani, jak sądzę, w języku polskim czy rosyjskim. Chodzi mi o szwedzkie słowo folkbildning. Oznacza ono kształcenie, ale pojęcie edukacji dla dorosłych nie oddaje w całości jego znaczenia. Być może trafniejsze byłoby określenie: "powszechne samokształcenie". W historii szwedzkiej kultury i polityki symbolizuje ono walkę upośledzonych grup w społeczeństwie o uniezależnienie się od kościelnego ucisku, od bezlitosnego pracodawcy albo od biedy i nieszczęść wywołanych nadużywaniem alkoholu. Walkę tę prowadziły popularne niezależne ruchy: ruch pracy, rozmaite nonkonformistyczne ruchy religijne i towarzystwo antyalkoholowe. Wszystkie trzy odmiany ruchów powstawały pod koniec XIX wieku. Wszystkie trzy pragnęły zmienić istniejące społeczeństwo i strukturę władzy w łonie tego społeczeństwa. Żeby osiągnąć ów cel, ludzie potrzebowali wiedzy, wiedzy, której nie mogli otrzymać w szkołach organizowanych przez kościół albo klasy rządzące, wobec których wyrażali sprzeciw. Zostali więc zmuszeni do tworzenia własnego systemu edukacji, powszechnego, dobrowolnego samokształcenia, czyli "folkbildning". Ów ruch kształceniowy, zorganizowany przez samych ludzi i wybranych przez nich przywódców, stał się głównym czynnikiem w procesie ustanawiania demokracji politycznej w Szwecji na początku naszego stulecia. I właśnie w procesie samokształcenia biblioteki, organizowane i finansowane przez te dobrowolne ruchy ludowe, odegrały ważną rolę.

Drugim pojęciem jest demokracja. Na demokrację polityczną można patrzeć rozmaicie. Ja chciałbym zwrócić uwagę na dwa jej aspekty. Po pierwsze, formalny aspekt demokracji, odmiana demokracji skodyfikowana w konstytucjach i dokumentach ustalających zasady wyborów i procedur w parlamentach, zarządach miejskich i innych organach przedstawicielskich. Wielu z uczestników tej konferencji zapewne przekonało się, że demokracja formalna może być znakomicie zdefiniowana w konstytucji, a mimo to obywatele danego kraju są pozbawieni realnego wpływu na decyzje w sferze polityki. Jeżeli demokracja formalna nie jest powiązana z autentyczną demokracją, z autentycznym uczestnictwem, nie ma wielkiej wartości i stwarza ryzyko, iż sfrustrowani i wyobcowani obywatele danej społeczności odwrócą się od polityki. Wielu ludzi obawia się, że mała liczba uczestników tegorocznych wyborów do Parlamentu Unii Europejskiej świadczy o braku powiązania demokracji formalnej w Unii z autentycznym uczestnictwem w demokracji. W Szwecji ma obecnie miejsce ożywiona dyskusja na temat zjawiska, które nazywamy pogardą dla polityków, debata koncentrująca się na rozziewie między formalną i autentyczną demokracją. To pozwala mi przejść do trzeciego pojęcia:
Uczestnictwo. Normalna, zdrowa społeczność, autentyczna demokracja, w której odbywa się normalny, zdrowy proces rozwoju społecznego, wymaga, aby obywatele mieli rzeczywistą możliwość uczestniczenia w działalności politycznej i społecznej, i żeby przejawiali rzeczywiste zainteresowanie takim uczestnictwem. Dotyczy to zwłaszcza młodszego pokolenia. Dla autentycznego uczestnictwa niezbędna jest wiedza o okolicznościach i procesach wpływających na rozwój społeczeństwa, c h ę ć uczestniczenia w tych procesach oraz możliwości uczestniczenia w nich i wywierania wpływu. Krótko mówiąc, konieczne jest, aby ludzie żyjący w społeczeństwie byli jego prawdziwymi obywatelami i członkami, a nie tylko poddanymi rządzonymi przez władze, choćby nawet owe władze odznaczały się nadzwyczajną mądrością. Pozwólcie Państwo, że zacytuję oświadczenie, które sam wygłosiłem przed kilkoma laty, w trakcie reorganizacji zarządu pewnego szwedzkiego miasta: "Oczywiście ja wiem najlepiej, ale moja wiedza nie ma znaczenia."

Jak zatem można osiągnąć autentyczne uczestnictwo i autentyczną demokrację ? Jedna droga to stworzyć członkom społeczeństwa warunki, by mogli formułować własne poglądy na kwestie natury politycznej, a nie tylko godzili się z opisami dostarczonymi przez władze. Druga metoda - tu opieram się na swoich szwedzkich doświadczeniach - polega na tworzeniu silnego samorządu lokalnego i silnych, niezależnych władz lokalnych, w oparciu o demokrację lokalną. Oczywiście te dwie rzeczy w pewnym sensie uzupełniają się wzajemnie.

Jestem głęboko przekonany, że biblioteka publiczna może odegrać ważną rolę jako instrument przydatny dla obywateli poszukujących wiedzy i formujących opinie na rozmaite sprawy. Biblioteka powinna być niezależną, obiektywną instytucją, pozbawioną uprzedzeń, nie służącą określonym ośrodkom nacisku; powinna zapewniać materiały niezbędne obywatelowi do swobodnego samokształcenia i poszukiwania wiedzy - tu ponownie odnoszę się do wcześniej wspomnianych przez siebie pojęć. Wiedzy, której potrzebuje obywatel, by stać się aktywnym członkiem społeczności, nie dostarczy oficjalny system edukacji albo struktura władzy politycznej. Państwo czy gmina nie są w stanie stworzyć demokracji. Przeciwnie, państwo albo gmina to - w najlepszym razie - skutki demokratycznych procesów.

Jak biblioteka może więc wypełnić te wielkie i trudne zadania, wynikające z mojej argumentacji ?

Przede wszystkim potrzebuje ona wysoko kwalifikowanego personelu. Ludzie ci muszą, rzecz jasna, opanować wszystkie umiejętności, jakich wymaga zawód bibliotekarza. Dodatkowo jednak potrzebują czegoś, co nazwałbym etyką zawodową. Chodzi mi o postawę wobec własnej profesji i jej wymogów, a w szczególności o obiektywność, prawość, pokorę i szacunek zarówno w stosunku do informacji i kultury, jak i do potrzeb osoby korzystającej z biblioteki. Taka etyczna postawa wymagałaby czasem odwagi, odwagi występowania w obronie biblioteki, zwłaszcza gdy brakuje zasobów ekonomicznych, a zarząd biblioteki nalega na skuteczność i produktywność, które mogą stać w sprzeczności z potrzebami użytkowników biblioteki. Może dojść do sytuacji, w których kwestionowana jest obiektywność bibliotekarza i zarząd czy też rozmaite grupy nacisku upierają się przy poczynaniach graniczących z cenzurą. Niekiedy trudno jest wyraźnie rozgraniczyć tolerancję wobec odszczepieńców i uzasadnioną chęć przeciwstawienia się destrukcyjnym ruchom i pomysłom. Jako przykłady pozwolę sobie podać debatę w Szwecji na temat organizacji neonazistowskich, podczas której, moim zdaniem, część osób przesadnie naciskała na obronę wolności słowa, oraz postawę wobec odchyleń, na przykład homoseksualizmu, gdzie bardzo gwałtownie podkreślano tradycyjne, "moralne" wartości.

Po drugie, potrzebuje starannie przygotowanego i wszechstronnego zbioru materiałów. Nawet najwspanialszy personel nie odniesie sukcesu, jeśli nie będzie mógł się oprzeć na dobrym zbiorze materiałów. Zbiory muszą mieć szeroki zakres i odzwierciedlać życie społeczności, dla której biblioteka działa. Konieczny jest bogaty wybór beletrystyki, obejmujący zarówno klasykę jak i literaturę współczesną, zarówno utwory krajowe, jak i teksty reprezentujące inne kraje i kultury, zarówno przekłady, jak i oryginały. I oczywiście literatura niebeletrystyczna, dotycząca wszystkich dziedzin wiedzy, nauk humanistycznych oraz przyrodniczych. Nie trzeba chyba dodawać, że dobry wybór czasopism znakomicie przybliżyłby wiele dziedzin wiedzy. Szczególnie ważny jest duży wybór książek i periodyków, które odnoszą się do bieżących debat politycznych i społecznych, wybór uwzględniający różne idee. Przy selekcjonowaniu tego rodzaju materiałów bardzo ważne jest to, żeby bibliotekarz był pozbawiony uprzedzeń i kierował się uczciwością. Gdy chodzi o idee, czasami słyszy się głosy żądające cenzury, nawet z organów prawnych, które odpowiadają za bibliotekę i jej zasoby.

Oczywiście względy ekonomiczne wpływają na ograniczenie zasobu materiałów, i z tym trzeba się pogodzić. Jednak w żadnym razie nie wolno nam przystać na ograniczenia uwarunkowane określonymi poglądami, przypadkowymi wartościami czy ideami.

Po trzecie, poszczególne biblioteki muszą ze sobą współpracować. Żadna, nawet największa biblioteka nie jest samowystarczalna pod względem zbiorów czy kompetencji. Ważnym elementem zawodowej etyki bibliotekarza musi być wzajemna solidarność, podług której więksi i mocniejsi czują się odpowiedzialni za pomaganie słabszym, a mała biblioteka publiczna w małej miejscowości wiejskiej może polegać na większych i lepiej wyposażonych placówkach w dużym mieście lub na uniwersytecie. Istotną kwestią są potrzeby użytkownika, a nie prestiż czy egoizm. Naturalnie współpraca nie może się ograniczać do terenu kraju, ale musi mieć charakter międzynarodowy, bez względu na bariery polityczne czy ideologiczne.

Po czwarte, biblioteka musi korzystać z wszelkich dostępnych udogodnień technicznych. Przede wszystkim dotyczy to nowoczesnych technik informacyjnych.

Ponieważ jednak zaliczam się do sceptycznych humanistów, a moje dzieciństwo przypadało na okres tuż po wojnie, chciałbym wygłosić kilka krytycznych uwag na temat nowoczesnej techniki. Łatwo jest popaść w zauroczenie nową techniką, uważać Internet za coś, co wkrótce zastąpi książki i biblioteki. Dostrzegam takie tendencje na przykład w niedawnej debacie w szwedzkich szkołach, gdzie rozważa się komputery jako alternatywę dla bibliotek szkolnych. Myślę, że należy pamiętać o oczywistym fakcie: nowa technika daje nam wspaniałe sposoby powielania i dystrybuowania informacji i wiedzy, ale w ostatecznym rozrachunku nadal jesteśmy uzależnieni od dwóch wcześniejszych wynalazków w dziedzinie technologii informatycznej: od sztuki pisania i sztuki drukowania. Ponadto w moim odczuciu nowa technika informacyjna przynajmniej pod jednym względem utrudniła pozyskiwanie i ocenę informacji. Mam na myśli to, co można byłoby nazwać oceną źródeł. W przypadku książek i innych drukowanych materiałów dość łatwo ustalić, kto opublikował tekst, jakie interesy kryją się za daną publikacją i w jaki sposób wpłynęły one na jej ostateczny kształt. W Internecie mamy do czynienia z zalewem informacji, które w normalnych warunkach potraktowalibyśmy jako plotki, pogłoski albo propagandę, lecz niedoświadczony użytkownik może je uznać za prawdziwe. Słyszałem również argumenty poważnych naukowców, że sporo artykułów naukowych publikowanych w Internecie nie sprostałoby wymogom stawianym przez najlepsze czasopisma naukowe. Myślę, że bibliotekarze powinni dyskutować między sobą o tym aspekcie Internetu - jestem pewien, że taka debata trwa - zwłaszcza gdy traktujemy sieć jako źródło wiedzy i informacji dla młodych ludzi. Na przykład u nas prowadzona jest ożywiona dyskusja o Internecie i ruchach neonazistowskich. Jednak z drugiej strony ocena jakościowa czy inny rodzaj ingerencji można uznać za rodzaj cenzury i ograniczenie wolności słowa. W tego rodzaju sytuacji rola biblioteki nie jest prosta i należy ją przedyskutować jako problem zawodowy i etyczny. Jest dla mnie oczywiste, że profesjonalny bibliotekarz ma tu ważną rolę do odegrania jako przewodnik niedoświadczonego gościa w internetowej dżungli.

Kolejny problem związany z nową technologią, który wyobrażam sobie bardzo ogólnie, to kwestia praw autorskich. Jeśli dobrze zrozumiałem problem, jesteśmy w trakcie ustalania nowego zestawu przepisów, które mogą prowadzić do ograniczenia dostępu do informacji - a w każdym razie moje możliwości zdobycia informacji będą zależały od moich zasobów finansowych. Niektórzy ludzie twierdzą, że zagrożona jest wspaniała wizja bezpłatnego dostępu do bibliotek, nakreślona w Bibliotecznym Manifeście UNESCO. Muszę wszak przyznać, że dotykam skomplikowanego problemu, o którym wiem mniej niż większość szanownej publiczności.

W końcu niektórzy z was mogą zapytać: po co całe to przemówienie o bibliotekach i technice informacyjnej ? Czyż nie powinno się mówić o bibliotece jako o placówce kulturalnej, o innych niż literatura formach sztuki ? Czy biblioteka w społeczeństwie zajmuje się tylko wiedzą, informacją, uczestniczeniem w procesach społecznych ? A gdzie jest sztuka ? Gdzie miejsce na przeżycia emocjonalne ?

Rzeczywiście, skoncentrowałem się na bibliotece jako źródle wiedzy, jako sposobie na uczestnictwo polityczne i społeczne. To nie oznacza, że nie uświadamiam sobie znaczenia biblioteki jako instytucji promującej kulturę i sztukę. W tej dziedzinie większość bibliotek, w Szwecji i w innych krajach, odgrywa bardzo ważną rolę. W istocie rzeczy szwedzkie biblioteki są głównymi instytucjami kulturalnymi w większości gmin. Jednak moim zdaniem to ważna, decydująca rola w dziedzinie wiedzy i informacji uprawomocni istnienie bibliotek na dłuższą metę i skłoni społeczność do wydawania na nie znacznych pieniędzy. Chcę wyrazić przekonanie, że wiedza i informacja to najważniejsza powinność i wyzwanie dla biblioteki, zwłaszcza przy ograniczonych nakładach finansowych, ale również i wtedy, gdy pieniędzy jest w bród.

Dlaczego tak obstaję przy tej kwestii ? Między innymi dlatego, że wiem, iż w społeczności lokalnej - mieście czy wiosce - jest sporo ludzi, którzy chętnie biorą udział w organizowaniu rozmaitych działań kulturalnych. W Szwecji dyskutujemy nad rolą społeczności obywatelskiej, popularnych ruchów oraz różnych organizacji i grup w dziedzinie kultury i czasu wolnego. Trudniej jest jednak wyobrazić sobie, że ktoś inny niż społeczność weźmie odpowiedzialność za instytucję, która obiektywnie, profesjonalnie i rzetelnie zapewnia materiały wspierające wiedzę i indywidualny rozwój oraz odpowiedzialność członków społeczności za umacniającego się ducha wspólnoty i demokrację (jeśli dobrze pamiętam, Manifest UNESCO dotyczący Bibliotek Publicznych stwierdza, iż bibliotek powinny być administrowane przez państwowy organ prawny. O ile mi wiadomo, nie istnieją podobne stwierdzenia w odniesieniu do orkiestr, galerii sztuki czy teatrów).

Moim zdaniem, najlepszą gwarancją przyszłości wspaniałych profesjonalnych bibliotek na terenie naszych krajów, bibliotek, z których korzysta wielu obywateli spragnionych wiedzy, jest konkretne sformułowanie naszego zadania: zbieranie, organizowanie i udostępnianie materiałów przeciętnemu obywatelowi, żeby mógł się stać członkiem społeczności w pełnym tego słowa znaczeniu, obywatelem zdolnym przejąć część zbiorowej odpowiedzialności, osobą, która nie da się manipulować przez władze czy instytucje komercyjne. Jeśli tego dokonamy, nasze biblioteki będą najlepszymi obrońcami ludzkich wartości i najważniejszymi instytucjami kulturalnymi w małych społecznościach lokalnych, a także w skali kraju.

cofnij