Robert Kuriata

 

MŁODZIENIEC BIBLIOTEKARSKI PO ZIELONOGÓRSKICH PRZEJŚCIACH O DOKUMENTACH ELEKTRONICZNYCH ROZPRAWIA

 

W dniach 5-6 października 2006 roku odbyło się pierwsze ogólnopolskie Forum Młodych Bibliotekarzy w Zielonej Górze. (Gwoli wyjaśnienia, za młodego bibliotekarza uważa się osobę pracującą w bibliotece, która nie ukończyła jeszcze 35-ciu lat – oczywiście liczy się wiek fizyczny, a nie duchowy.) Troje „młodych” bibliotekarzy z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie miała przyjemność uczestniczyć w tym pierwszym (i osobiście mam nadzieję, że nie ostatnim), niecodziennym i wyjątkowo potrzebnym spotkaniu. Zaproponowany przez organizatorów temat tego historycznego forum brzmiał: „Zrób karierę w bibliotece”, jednak mnie szczególnie zaintrygował jeden z referatów autorstwa zielonogórskiego kolegi-bibliotekarza pt. „Czasopisma i literatura zawodowa w ocenie młodych bibliotekarzy”. Pokrótce: autor referatu stwierdził, że nasza fachowa literatura jest nudna (opisująca np. zwykły dzień z życia biblioteki w Koziej Wólce), pisana (nie wiadomo po co) fachowym językiem (z którym pewnie mają problemy bibliotekarze wiejskich filii) i brak w niej wątków bieżących, tj. informacji o digitalizacji, dokumentach elektronicznych, audiowizualnych itd. (nawiasem mówiąc, poniekąd zgadzam się ze słowami kolegi, zastrzegając tylko, by w swej nieco lżejszej formie nasza literatura nie była pisana językiem brukowym. Oby została na poziomie!) W związku z powyższym, aby ten artykuł nie był nudny – będzie krótki, a i znajdzie się w nim moja propozycja dotycząca dokumentów elektronicznych i audiowizualnych.

Coraz więcej bibliotek posiada (chcąc, nie chcąc) poszerzający się zbiór dokumentów, zwanych dalej elektronicznymi (Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Zielonej Górze posiada około 200 vol., podczas gdy Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie ponad 800 vol. - na dniach dojdą następne). Co z nimi robić? Jak je udostępniać? Co z wymaganiami sprzętowymi? Co z prawem autorskim, gdy zaistnieje potrzeba kopiowania? Zanim postaram się na te i inne pytania odpowiedzieć, na samym początku przypomnę, czym jest dokument elektroniczny. Spośród kilku definicji najbardziej przystępną znalazłem w Wikipedii:

Dokument elektroniczny (inaczej dokument cyfrowy, dokument binarny) – w informatyce dokument w postaci pliku tekstowego, graficznego, muzycznego, filmowego lub mieszanego będącego wynikiem pracy z danym programem komputerowym, dający się zapisać, a następnie odczytać. Posiada cechy dokumentu, czyli potwierdza prawdziwość zaistnienia danego wydarzenia, okoliczności, zjawiska oraz cechy pliku. Mogą być więc dowodem w procedurach prawnych.” (http://pl.wikipedia.org/wiki/Dokument_elektroniczny - strona dostępna na dzień 20.10.2006 r.)

Zatem za dokument elektroniczny możemy uważać każdą płytę CD lub DVD (na razie nie wiem nic o żadnym innym rodzaju nośnika – może w przyszłości będą to „kości pamięci”), będącą nośnikiem tekstu, grafiki, muzyki, filmów czy programów komputerowych. Dokumenty takie pojawiają się w zbiorach biblioteki w rozmaity sposób - najczęściej jako dodatek do jakiejś gazety, rzadziej do książki. Są też oczywiście dokumenty elektroniczne, zwane „wolnymi”, czyli zakupione samodzielnie, a nie załączone do innej publikacji (tu: książki, czasopisma).

Co z nimi robić? Oczywiście gromadzić, katalogować, chronić i udostępniać. Tak jak każdą książkę czy czasopismo. Co więcej, uważam, że bibliotekarz jest zobowiązany do tego, by zachęcać czytelników do korzystania z tej nowej formy informacyjnej. Każdy dokument elektroniczny powinien być traktowany na równi z książką. Skoro bibliotekarz udostępnia wiedzę zawartą w książkach, powinien też udostępniać tę zawartą w dokumentach elektronicznych. Może bibliotekarze jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, że niejednokrotnie dokument elektroniczny nie bywa tylko archiwum danego czasopisma (np. Gazety Prawnej czy Rzeczpospolitej), ale może też być tożsamy z książką (co dotyczy niektórych CD dołączonych do książek), czy nawet zawierać więcej informacji niż owa forma tradycyjna. Zdarza się też, iż niektóre dokumenty elektroniczne są substytutami (tu: zamiennikami – ale nie w pejoratywnym tego słowa znaczeniu) zwykłych książek.

Apeluję do bibliotekarzy: nie tylko gromadźcie i chrońcie, ale przede wszystkim katalogujcie i udostępniajcie wszystkie dokumenty elektroniczne. Niech w Waszych katalogach książek znajdują się też opisy katalogowe/rekordy dokumentów elektronicznych – niech tworzą wspólną bazę!

Artur Paszko w artykule „Impresje na temat hybrydyzacji usług bibliotek publicznych w Polsce” pisze o konieczności „(…) uczestnictwa bibliotek w rewolucji technologicznej, co jest warunkiem rzeczywistego wypełniania przez nie swojej misji. W równej mierze dotyczy to wszystkich typów bibliotek (…)” (Bibliotekarz 10/2006, s. 3) Dlatego musimy wyjść naprzeciw technice i nowym formom gromadzenia, chronienia, a przede wszystkim udostępniania wszelkich nośników informacji, bez względu na to, czy są to dokumenty elektroniczne, kości pamięci, czy inne, nowe formy nośników.

Jak udostępniać dokumenty elektroniczne?

Zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Oddział 3 – Dozwolony użytek chronionych utworów, w art. 28 czytamy:
    Biblioteki, archiwa i szkoły mogą:
    1) udostępniać nieodpłatnie, w zakresie swoich zadań statutowych, egzemplarze utworów rozpowszechnionych,
    2) sporządzać lub zlecać sporządzanie egzemplarzy rozpowszechnionych utworów więcej celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony własnych zbiorów,
    3) udostępniać zbiory dla celów badawczych lub poznawczych za pośrednictwem końcówek systemu informatycznego (terminali) znajdujących się na terenie tych jednostek.

Krótko mówiąc, wszelkie dokumenty elektroniczne powinno się udostępniać na terenie biblioteki lub, jeśli istnieje taki zapis w zakresie zadań statutowych, udostępniać na zewnątrz. Jeżeli dokument elektroniczny jest udostępniany tylko na miejscu, należy przeznaczyć specjalnie w tym celu osobne stanowisko komputerowe.

Co z wymaganiami sprzętowymi? Na większości dokumentów elektronicznych są wypisane tzw. wymagania sprzętowe. Najczęściej wystarczy zwykły komputer z systemem Windows 98 lub XP i napędem DVD, (bo coraz więcej dokumentów elektronicznych jest nagranych na tego typu nośnikach) monitor, klawiatura, myszka oraz zestaw słuchawek (do pracy cichej – głównie z dokumentami audialnymi lub audiowizualnymi). Dobrze by było, gdyby takie stanowiska komputerowe miały stały dostęp do Internetu, gdyż niektóre dokumenty elektroniczne za jego pośrednictwem łączą się w celu uaktualnienia danych zarejestrowanych na nośniku.

Powróćmy do kwestii, co z prawem autorskim, gdy idzie o kopiowanie? Dokumenty audialne i audiowizualne, a także programy komputerowe są chronione prawem autorskim (wspominającym m.in. o zakazie ich kopiowania). Jednakże teksty można kopiować (drukować) do użytku własnego (w celach naukowych), jeśli nie przekroczy się jednego arkusza wydawniczego (22 strony).

Reasumując: drodzy Bibliotekarze, gromadźcie, katalogujcie, chrońcie i udostępniajcie wszelkiego rodzaju dokumenty elektroniczne tak, jakby to były książki czy czasopisma oferowane przez Was czytelnikom. Wyjdźmy naprzeciw nowym nośnikom informacji i danych. Nie zamykajmy się w deskach ksiąg i regałów. Patrzmy przyszłościowo i bądźmy zawsze o jeden krok do przodu przed czytelnikiem. To my powinniśmy wprowadzać go w nowoczesność, a nie odwrotnie.

 

Zasoby dokumentów elektronicznych WBP w Olsztynie (stan na 20.10.2006r.):
Czytelnia – 390 vol.
IB – 116 vol.
Wypożyczalnia – 114 vol.
OLZjo – 108 vol.
OLDziM – 90 vol.
IM – 9 vol.
GOZ – 2 vol.
Zbiory Specjalne – 2 vol.
Razem: – 822 vol.

cofnij