NAJWESELSZA SZKOŁA - scenki ze szkolnego życia na podstawie wierszy Joanny Kulmowej, Igora Sikiryckiego i Marii Terlikowskiej
NARRATOR:
Niedługo przyjdziecie do szkoły. Poznacie nowych kolegów, koleżanki, nowe panie.
Dostaniecie nowe książki. Nauczycie się wielu mądrych rzeczy.
Ale czy będziecie lubić szkołę? Czy wam się tam spodoba? Mamy nadzieję, że tak.
A teraz na początek dowiedzcie się,
jakie problemy ze szkołą mają niektórzy trochę starsi od was koledzy.
PROBLEM
Lubię szkołę, lecz ten problem
Zawsze działa mi na nerwy:
Wszystkie lekcje są za długie,
A za krótkie wszystkie przerwy.
LUBI SZKOŁĘ
Bardzo lubi naszą szkołę
Mój kolega Jasiek
I dlatego po dwa lata
Siedzi w każdej klasie.
PYTANIE
Czemu w szkole nauczyciel
Mnie jednego wciąż strofuje?
Wszak i trójkę mam w zeszycie
Obok tych piętnastu dwójek.
WYZNANIE
Gdy ze szkoły wracam z piątką
Cały dom koło mnie tańczy,
Babcia woła: - Chodź, dzieciątko,
Mam tu soczek z pomarańczy.
Mama mnie całuje w czoło,
Tata bierze na barana,
Siostra tańczy ze mną w koło,
Ciocia prosi: - Zjedz banana.
A ja tylko wzdycham. Czemu?
Bo to wszystko, bądźmy szczerzy,
Nie mnie, tylko Zielińskiemu
Jak najbardziej się należy.
Bowiem piątkę tylko wtedy
Mam z rachunków czy polskiego,
Gdy klasówkę zdołam ściągnąć
Od kolegi Zielińskiego.
NARRATOR:
W szkole będziecie mieć różnych kolegów. Jednych polubicie bardziej, innych mniej. Niektórzy was rozśmieszą, inni pomogą.
Za chwilę spotkacie bardzo ciekawe szkolne towarzystwo.
DOBRY KOLEGA
Dobrym jest kolegą Adaś,
Znakomicie podpowiada.
Siedzę razem z tym Adasiem
Drugi rok w tej samej klasie.
NIESPRAWIEDLIWOŚĆ
Kiedy spóźniam się do szkoły,
Każą mi się wstydzić,
A że pierwszy wciąż wychodzę,
Tego nikt nie widzi.
MŁYNARZ
Będzie z Felka niezły młynarz,
Doświadczenie ma już spore,
Bo od rana do wieczora
Felek miele wciąż ozorem.
ZOOLOGICZNY TALENT
Jacek odważny jest jak lew
I w wodzie czuje się jak ryba.
Jak jeleń biega pośród drzew,
A z trampoliny jak ptak śmiga.
Po płotach łazi niczym kot,
Jak czapla zręcznie ryby łowi,
A gdy zaśpiewa, gotów w lot
Dorównać głosem słowikowi.
Nagrodę chłopcu za to dać
Z pewnością byłoby już można,
Gdyby nie pysznił się jak paw
I mniej uparty był od osła.
BRAMKARZ
Antek bez piłki żyć nie może,
Sława bramkarza mu się marzy.
Czy deszcz, czy śnieg, o każdej porze
Można go w bramce zauważyć.
Ten Antek ma niełatwe życie,
Choć cała klasa mu współczuje,
Bo piłkę łapie znakomicie,
Lecz jeszcze lepiej łapie-dwóje.
POMYSŁ
Każdy mi Janka stawia za przykład,
Wychwala jego zalety
Mówiąc, że Janek to postać niezwykła,
A ja to ciemniak, niestety.
Zabrać więc Janka mogę,
Gdy na wycieczkę pojadę.
Janek mi w nocy oświetli drogę,
Bo ciągle świeci przykładem.
TAJEMNICZE ŚLADY
Ja jestem szkolnym detektywem.
Myślicie, że to niemożliwe?
Ależ to nawet nic trudnego-
Wystarczy przyjrzeć się kolegom.
Widzicie w sieni brudne ślady?
Czyje to ślady? Jasne, Ady!
Bo Ada, nasza koleżanka,
Nie wie, do czego jest słomianka.
Ktoś wyciął napis na pulpicie.
Kto?
Zaraz zgadnę, zobaczycie.
Już biorę lupę,
Patrzę,
Badam...
No, oczywiście, że to Adam!
Bo tylko on ma fiński nóż-
I przez "u" zwykłe pisze "tchórz"...
Na ścianach ślady czarnej ręki...
Czekajcie, zaraz powiem, czyje.
No oczywiście, że Irenki,
Bo ona nigdy rąk nie myje.
A tu zagadkę nową mamy:
Książka, a na niej tłuste plamy.
I to nietrudna jest zagadka.
Czyja to książka?
Jasne, Władka!
On wciąż zajada chleb ze smalcem
I bierze książki w tłuste palce...
Można powiedzieć bez przesady,
Każdego zdradzą własne ślady.
I po tych śladach was wykrywa
Oko szkolnego detektywa.
PLOTKA
Dorotka stłukła nogę na schodach
I z tego w szkole urosła plotka.
- Wiecie? Dorotka miała wypadek!
Złamała nogę! Wiem od sąsiadek!
- Spadła ze schodów...
- Z piętra...
- Z którego?
- Nie wiem dokładnie...
- Ja wiem! Z trzeciego!
- Wypadła z okna!
- Tak, było u niej czterech doktorów!
- I pielęgniarka!
- I pogotowie!
- Ma nogi w gipsie!
- Biedna Dorotka!
- Okropne rzeczy!
- Już pewno nigdy się nie wyleczy...
Gdy nad Dorotką klasa biadała-
Wchodzi Dorotka zdrowa i cała.
Tylko plasterek ma na kolanie...
I o to było całe gadanie!
NARRATOR:
Po południu wszystkie dzieci lubią bawić się na podwórku. Czasami moż-na tam spotkać same chwalipięty.
Posłuchajcie, jak ze sobą rozmawiają:
NA PODWÓRKU
Bawią się dzieci na podwórku:
Paulinka, Jurek, Grześ, Michałek,
Tomek i Zosia, siostra Jurka,
Ta specjalistka od przechwałek.
"Przyjechał do nas wujek z Płocka"-
Nieśmiałym głosem Grześ zaczyna.
A Zosia na to: "Też mi miasto!
Ten Płock to mała jest mieścina".
Do nas przyjechał w zeszłym roku
Pewien podróżnik wprost z Bieguna
I choć go wszyscy zapraszali,
Przez cały tydzień mieszkał u nas.
Potem powrócił znów na Biegun.
Pisał, że dobrze mu się wiedzie,
Lecz raz, gdy wybrał się na spacer,
Białe napadły go niedźwiedzie.
Udało mu się wyjść bez szwanku,
Pewien Eskimos go ocalił.
Ale podróżnik się przeziębił
I teraz zawsze nosi szalik".
"Ja też nosiłem kiedyś szalik!-
Zawołał Grześ-spytajcie Inkę.
To było wtedy, gdy na wiosnę
Zachorowaliśmy na świnkę".
"E, co tam świnka-rzekł Michałek-
Ja miałem taki wielki katar,
Że mi dopiero wtedy przeszedł,
Gdy doktor maścią nos mi natarł".
"Katar! Też wielka mi choroba!
Zawołał drwiącym głosem Jurek.
Ja w zeszłym roku spadłem z płotu
I zdarłem sobie z nosa skórę."
"Też masz się czym przechwalać, nosem?!
Paulinka wznosi oczy modre.
Ja w zeszłym roku miałam koklusz,
A wkrótce po kokluszu odrę."
"Odra, dziecinna to choroba-
Zosia wydaje tę ocenę,
Ja miałam bronchit, szkarlatynę
I nawet dzisiaj mam migrenę".
Chwalą się dzieci. Tylko Tomek
Żadnego nie uronił słowa,
Zmartwiony tym, że do tej pory
On jeden tylko nie chorował.
NARRATOR:
Zdarza się, że dzielny uczeń zachoruje. Nie chodzi wtedy do szkoły,
leży w łóżku, nudzi się i zamęcza wszystkich swoimi kaprysami.
MIMOZA
Któż to taki leży w łóżku
Na olbrzymich trzech poduszkach,
Pod kołdrami puchowymi,
Przed stolikiem zastawionym?
Któż to oczy wciąż przeciera
I godzinę się ubiera,
Potem zaś w cieplutkiej wodzie
Delikatnie myje twarz?
To stary dziad,
Co ma sto czterdzieści lat?
Nie.
Któż to z całym ciastkiem w ustach
Woła: "Kompot! Szklanka pusta!
Podaj to!
A teraz tamto,
Albo wszystko razem ustaw!"
To już chyba
Inwalida?
Nie.
Któż to taki?
I dlaczego
Każdy biega wokół niego?
Czemu włożył rękawice
I dwa swetry grube wdział,
By nie zmarznąć na ulicy?
Czyżby się tak grypy bał,
Chociaż słońce świeci z nieba
I pół roku nie ma śniegu?
Może dziś na biegun jedzie,
Tam gdzie białe są niedźwiedzie?
Nie.
Teraz mu się przypatrzcie-
Przecież to jest chłopczyk Wicio.
Mamy Wicio,
Papy Wicio,
Ten z mieszkania numer sześć.
To on właśnie leży w łóżku
Na puchowych trzech poduszkach,
Oprócz ciastek i konfitur,
Nic zupełnie nie chce jeść.
A dlaczego?
A dlatego,
Że zaledwie się obudzi,
Termometrem go witają,
Obuwają,
Ubierają,
No, a kiedy o coś prosi,
To mu zaraz ktoś przynosi.
Nie wie, kiedy wstawać pora,
Jak chce-leży do wieczora,
Jeszcze deszcz nie zaczął padać-
Już kalosze chce nakładać.
A dlaczego?
A dlatego,
Że się biega wokół niego.
I tak mieszka w domu nowym
Do niczego nie gotowy.
Ni, do tego by w przyszłości
Bohaterskim być lotnikiem,
By za wrogiem ruszyć w pościg
Lub dowodzić pancernikiem.
Z lękiem myśli wciąż o mrozach
W pokoiku swoim ślicznym-
I tak rośnie jak mimoza
Gdzieś w ogrodzie botanicznym.
NARRATOR:
Gdy leży sobie taki chory czasami myśli o szkole. Marzy sobie, że może kiedyś zdarzy się, że...
MARZYCIEL
Czy to się zdarzy-czy nie zdarzy,
Lubię czasami sobie pomarzyć.
...Marzę, że jutro zamiast przyrody
pójdziemy z całą klasą... na lody.
Zamiast fizyki (chociaż ją cenię)
będziemy w szkole mieć przedstawienie.
Zamiast klasówki-będzie siatkówka
Albo, na przykład, lekcja pływania'
Że wiersz mi sam szybko wejdzie w głowę,
a... krasnoludki zrobią zadania.
Że zamiast, jak to dotychczas bywa,
niedostateczne same obrywać,
piątki (wyłącznie) miałbym w zeszycie...
Lubię czasami sobie pomarzyć,
bo cóż bez marzeń warte jest życie?
NARRATOR:
Każdy z nas ma marzenia, jest nam lepiej z nimi a gdy się spełniają, żyje się nam świetnie. Dlatego na koniec życzymy wam spełnienia marzeń , powodze-nia, sukcesów i udanych dni w waszym szkolnym życiu.
ELEMENTARZ DLA NAJMŁODSZEGO, ŚREDNIAKA I STARSZEGO - scenariusz montażu poetyckiego na podstawie wierszy księdza Jana Twardowskiego
NARRATOR I:
Gdyby zapytać przeciętnego czytelnika o poezję księdza Jana Twardowskie-go, na pewno skojarzyłyby mu się słowa: "Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą". Pochodzą one z jednego z najbardziej znanych
utworów tego poety i często są wykorzystywane jako motto przy różnych doniosłych okazjach. Ale ksiądz Jan Twardowski znany jest nie tylko jako poeta, ale tak-że autor felietonów, utworów dla dzieci, prozy ewangelicznej i kaznodziej-skiej.
NARRATOR II:
Urodził się 01.06.1915 roku w Warszawie. Ukończył gimnazjum matema-tyczno-przyrodnicze, z którego wbrew profilowi szkoły wyniósł zamiłowa-nie do poezji. Jeszcze przed wojną rozpoczął studia polonistyczne, które ukończył w 1947 roku.
W czasie okupacji był członkiem AK, pisał w prasie podziemnej, brał udział w Powstaniu Warszawskim. W 1944 roku wstąpił do Warszawskiego Seminarium Duchownego. W 1948 roku ukończył teo-logię i przyjął święcenia kapłańskie. Jego pierwsze tomiki
poezji nie przy-niosły uznania władz i nie były popularne. Sukces przyniósł mu wydany dopiero w 1970 roku zbiorek "Znak ufności". Od tego momentu ksiądz Twardowski cieszy się dużym uznaniem wśród czytelników i na rynku wy-dawniczym.
NARRATOR I.:
W swoich utworach zarówno prozatorskich jak i poetyckich Twardowski daje nam rady jak żyć, jak godzić się z przeciwnościami losu. Pisze o lu-dziach, Bogu, miłości, wierze, cierpieniu. O swojej twórczości mówi:
RECYTATOR: NIE TYLKO O CZAPLACH
Piszę o czaplach co wstają jak poranne zorze
o jeżu co ma oczy wystające
o morelach co pochodzą od dziadka migdała
śmiejąc się, że mają drzewa ginekologiczne
o słoniu bo ma problem bo usiąść nie może
o kundlu bliskim sercu bo wyje po trochu
Boga najłatwiej znajdziesz nie pisząc o Bogu.
NARRATOR II:
Autor niejednokrotnie w humorystyczny sposób uświadamia nam prawdy
oczywiste, o których w życiu często zapominamy.
RECYTATOR: RACHUNEK DLA DOROSŁEGO
Jak daleko odszedłeś
Od prostego kubka z jednym uchem
Od prostego stołu ze zwykłą ceratą
Od wzruszenia nie na niby
Od sensu
Od podziwu nad światem
Od tego co nagie a nie rozebrane
Od tego co za wielkie nie tylko z daleka , ale i z bliska
Od tajemnicy nie wykładanej na talerz
Od matki, która patrzyła w oczy, żebyś nie skłamał
Od pacierza
Od Polski z raną
Ty stary koniu
NARRATOR I:
Marnujemy w życiu tyle pięknych okazji, szans na spotkania z drugim
człowiekiem. Nie rozumiemy, jesteśmy zbyt natrętni, niechcący, boleśnie
dotykamy innych. Bądźmy tolerancyjni, ale znajmy granice prawdziwej
tolerancji, która nie walczy z tym, co się dzieje w świecie ludzkiej myśli.
RECYTATOR: NIE SĄDŹ
Mój ty w gorącej święconej wodzie kąpany
proszę cię nade wszystko
nie sądź przedwcześnie nikogo
ani
ascety, który prowadzi do nieba sam siebie na smyczy
ani
skrupulanta, który stale przepisuje swoje sumienie tam i z powrotem z czystego
na brudno
ani
szlachetnych a nadmuchanych
ani
ostrzących sztylet litości
ani
żmijki serca
ani
deklamujących: polna myszka siedzi sobie
konfesjonał ząbkiem skrobie-
ani
stukających do nieba w kaloszach
ani
pesymizmu tak głębokiego, że każe szukać
ani
tych dla których śmierć jest tylko ostatnią urzędową formalnością
ani
tych po których zostają portrety jak dostojne małpy
NARRATOR II:
Uświadommy sobie obecność nadziei w naszym życiu, która pozwala mieć przekonanie, że nie ma sytuacji przegranych i niepotrzebnych uczuć. Na-dzieja prowadzi do wiary, a wiara porządkuje nasze pozorne przeciwności i jest źródłem spojrzenia na wszystko od strony dobra.
RECYTATOR: KIEDY MÓWISZ
Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka-to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś gdy mówisz, że kochasz.
NARRATOR I :
Twardowski uczy nas, jak szukać Jezusa, jak się modlić. Bóg nie tylko wte-dy jest w naszym życiu , gdy modlimy się, ale możemy Go również odkryć w krzyku naszego sumienia, w tęsknocie za czystą miłością, za wiernością, której nie dochowaliśmy.
RECYTATOR: BOŻE
Boże którego nie widzę
a kiedyś zobaczę
przychodzę bezrobotny
przystaję w ogonku
i proszę Cię o miłość jak o ciężką pracę
RECYTATOR:
Dziękuję Ci po prostu za to, że jesteś
za to, że nie mieścisz się w naszej głowie, która jest za logiczna
za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe
za to, że jesteś taki bliski i daleki, że we wszystkim inny
za to, że jesteś już nie odnaleziony i nie odnaleziony jeszcze
że uciekamy od Ciebie do Ciebie
za to, że nie czynimy niczego dla Ciebie, ale wszystko dzięki Tobie
za to, czego pojąć nie mogę - nie jest nigdy złudzeniem
za to, że milczysz. Tylko my - oczytani analfabeci chlapiemy językiem.
RECYTATOR: PRZYCHODZĘ
Przychodzę Panie Boże
już przestarzały
z prośbą drobną
żebyśmy nie zgłupieli
ulecz nas
Lenartowiczem
Syrokomlą
Lechoniem
Kamieńską
Baczyńskim z powstańcami
przyjmij do siebie
w złą noc ciemną
tak jak dziewczynkę z zapałkami
NARRATOR II:
W życiu najważniejsza jest miłość, którą trzeba pielęgnować, która wymaga
cierpliwości, pracy nad sobą, walki z egoizmem. Kochać to nie tylko dawać ale i przyjmować, zgadzać się na to, co nam dają, bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie.
RECYTATOR: ODESZŁA
Czy miłość co odeszła raz jeszcze powróci
czy przejdzie przez pokój jak pies oswojony
na dzień dobry niedobry potrąci nas nosem
przypomni stare listy czy Boga przeprosi
że przyszła jak dama odeszła jak chamka
RECYTATOR: TO SAMO
Młodzi co biegną gromadą
dorośli co chodzą parami
starzy przy końcu osobno
tylko wciąż serce to samo
pracuje jak pszczoła po ciemku
szuka miłości w miłości
przed śmiercią czystą i wielką
RECYTATOR: TEN SAM
Ten sam księżyc chodzi po pokoju
późne komary więc łagodna zima
jęczmień poczerwieniał uzbierany w deszczu
kaczki ziewają
jeszcze jestem
wszystko to samo
tylko nie kocha się jak nigdy przedtem
NARRATOR I:
Twardowski nie ominął w swej poezji dzieci, poświęcił im kilka tomików
"Zeszyt w kratkę", "Patyki i patyczki", "Kasztan dla milionera".
RECYTATOR: O MALUCHACH
Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcie futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się, że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "o"
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
-ale Jezus brał je z powagą na kolana
RECYTATOR: W KLASIE
Ryczą w klasie dokazują
najgrzeczniejszych kotem szczują
ryczą biją się po łapie
chcą położyć się na mapie
na przyrodzie lepsza draka
wypchanego szczypią ptaka
nogi skaczą skrzypią ławki
kogoś biorą za nogawki
piszczą wyją głośno chrapią
książkę do religii drapią
Nagle sfrunął anioł biały
mówi-lubię te kawały
RECYTATOR: KUBEK
Nie chcę z poduszką krzesełka
pieca łopatki wiaderka
zegarka pieniędzy kuferka
Szekspira szaty sweterka
skarbonki trąbki pudełka
domu co stał się już duchem
lecz przywróć mi święty Antoni
mój kubek z jednym uchem
RECYTATOR: NAJŚWIĘTSZA RODZINA
Żeby mamusia budziła się rano
żeby ustawiała kubek mleka na stole
żeby tatuś nie wracał zmęczony
żeby pani nie straszyła w szkole
żeby w albumach niemodne ciotki ożyły
modlę się do Najświętszej Rodziny
NARRATOR I:
Utwory księdza Twardowskiego są bardzo pogodne, zawierają dużo humoru,
niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzach czytelników.
RECYTATOR: WESTCHNIENIE
Aniele Boży nie budź mnie
Niech jak najdłużej śpię
RECYTATOR: PYTANIE
Co to jest para wodna ?
Tylko umysł dziecka
Jak źrebak szybki
Odpowiedział od razu
- Dwie małe rybki
RECYTATOR: XXX
Dobrego dziadka staruszka
Grypa wsadziła do łóżka
- Do widzenia- mówi dziadzio
A tu domownicy radzą
- Dobry dziadziu figiel zrób
By nie leżał w łóżku trup
XXX
Spotkały raz Jezusa
dorosłe dwa gawrony
Nie przyszło im do głowy
powiedzieć :Pochwalony
XXX
Kocham sinus twoich ust
osinus twoich rąk
parabolę twoich nóg
tylko kreska ułamkowa
straszy jak przyszła teściowa
XXX
Usłyszał od Jegomości
- Nie żeń się chłopie z czystej miłości
Zaraz się dowiesz w takowym stanie-
Miłość odejdzie, a baba zostanie
NAGROBEK
Tu leży trzydziestoletnia żona
Julia Justa
która 27 kwietnia
po raz pierwszy zamknęła usta
RECYTATOR:
Optymizm, wiara w człowieka , w dobro - to wartości, które płyną z utworów księdza Jana Twardowskiego. Przesłanie zawarte w jego wierszach pozwala nam piękniej żyć, odważniej patrzeć w przyszłość, kochać, mieć nadzieję.
RECYTATOR: WIERSZ ŚTAROŚWIECKI
Pomódlmy się w Noc Betlejemską
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania
by wszystko się nam rozplątało
węzły, konflikty, powikłania
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki
a w oczach mądre łzy stanęły
na choince barwnej świeczki
Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego
i niech nastraszy każdy smutek
tak jak goryla niemądrego
Aby się wszystko uprościło -
było zwyczajne - proste sobie-
by szpak pstrokaty zagrypiony
fikał koziołki nam na grobie
Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych-
na zawsze wzięła w swoje ręce.
Motto: "Człowiek dla człowieka winien być rzeczą świętą" (Seneka)
NARRATOR:
"Świat jest dla mnie myślisz. Należy do mnie. Mogę w nim żyć,
mogę z niego czerpać, ponieważ jest mój".
To prawda-świat jest dla ciebie , ale i ty jesteś dla świata, a więc nie tylko
bierzesz, musisz także dawać z siebie."
M. HILLAR-"MY Z II POŁOWY XX WIEKU"
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzimy miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni, cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zamkniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości.
M. HILLAR-"POMARAŃCZA"
Obierał pomarańczę
Małymi palcami
Ten z drugiej ławki
Patrzył
Połykał głośno ślinę
Myślał
Dałbym mu za jeden kawałek
Żółtą kredkę
I dwa gwoździe
Lecz nic nie powiedział
Ściskał w dłoni chleb
Smalec topił się
Pod gorącymi palcami
I kapał na welwetowe majtki.
T. KUBIAK-"TYLKO ZE STRACHU"
Kochają się, przytulają się
tylko ze strachu
Boją się ciemności
drżą jedno o drugie
tylko ze strachu
Boją się śmiertelnie
czarnych cmentarzy uczuć.
Nie kłamią tylko wtedy gdy opowiadają sny
bo snów nie trzeba wybaczać.
Oto jest cała miłość naszego pięknego wieku
po śmierci Tristana i Izoldy
Romea i Julii
Laury i Petrarki
Beatrycze i Danta
i tych wszystkich nudnych kochanków
i nadzianych uczuciem gołębic
bez których bardzo często jest źle na świecie
poetom
i nie poetom także.
PIOSENKA-"DZIWNY JEST TEN ŚWIAT"
J. TUWIM-"NÓŻ"
-Wielmożny panie! nie mam gdzie spać!
Noc ciemna i zimno na dworze.
Czy możesz mi nocleg u siebie dać
Choćby na słomie w oborze?
-Bracie mój! -Bliźni! Jakżebyś tam
Śród bydła mógł spać na gnoju?
Dla bliźnich łoże puchowe mam
W ciepłym zacisznym pokoju.
-O dobry panie! Wstyd mi tych łez ,
Lecz z głodu, ach! z głodu płaczę!
Gdy trochę żarcia zostawi twój pies,
Daj mi ten ochłap sobaczy.
-Gościu mój miły! Oto jest drób,
-Pieczeń, kiełbasa, zwierzyna !
Siadaj do stołu! Zaszczyt mi zrób
I napij się ze mną wina!
-Jakże mam z tobą do stołu siąść,
Mój dobroczyńco kochany?
Bosy, obdarty jest; panie twój gość
I wiszą na nim łachmany.
-Weź najładniejszy z mej szafy strój
I wszystko, czego ci trzeba.
A na śniadanie masz bracie mój ,
Ten świeży bochenek chleba .
A kiedy północ wybiła już,
Gdy spali i pan i sługi,
Włóczęga wyjął z zanadrza nóż
Ostry, błyszczący i długi.
Nóż w jego ręku tak drżał i lśnił
Jak gwiazdy z jasnego nieba,
Aż wreszcie podszedł i nagle-wbił
W bochenek świeżego chleba!
Świrem włóczęga zniknął-bo cóż?
Wyspał się, najadł.... W porządku.
Lecz w świeżym chlebie zostawił nóż,
Zostawił go-na pamiątkę:
Że kto ma dom swój, stragan czy sklep,
Ten może spokojnie chrapać,
Póki nędzarze mają ten chleb,
Żeby w nim noże zatapiać!
A. ASNYK-"SONET"
Jednego serca! tak mało, tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Co by przy moim miłością zadrżało,
A byłbym cichym pomiędzy cichemi.
Jednych ust trzeba! Skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdzie bym patrzał śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.
Jednego serca i rąk białych dwoje!
Co by mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,
Który mnie niesie w objęciach do nieba;
Jednego serca! Tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!
NARRATOR:
"Nam, ludziom z końca XX wieku zapatrzonym w cywilizację,
wydaje się, że wiemy wszystko. Ale podświadomie zdajemy
sobie sprawę, że jeszcze wiele przed nami. Ukryci za ekranami
komputerów, wystukując pytania w internecie obawiamy się
tego, co przyniesie jutro. Czy potrafię temu stawić czoło? Czy
nie stchórzę? Czy pozostanę człowiekiem? Jak poznać
odpowiedzi na te wszystkie pytania? Co jeszcze mnie czeka?"
PIOSENKA: " DNI KTÓRYCH JESZCZE NIE ZNAMY"
L. STAFF-"ARS"
Patrz bystro w jutro
Lecz nie prorokuj
Zostaw to znachorom
Tak trudno oddać to co jest
Czas ma zawsze czas
I świat jest stary jak świat
Nie stworzysz nic nowego
Poszukując nowości.
NARRATOR :
"Kiedy nas nie będzie , ludzie będą latali balonami, zmieni się
krój marynarek, może odnajdą szósty zmysł i nawet go rozwiną,
ale życie będzie takie samo trudne, pełne tajemnic, szczęśliwe."
PIOSENKA-" NAPRAWDĘ NIE DZIEJE SIĘ NIC"
NARRATOR:
"Jest nas tak wielu, ale naprawdę jesteśmy sami. Zagubieni w
pędzie za niewiadomym. Boimy się wyciągnąć rękę, odezwać się
ciepłym słowem-może nas wyśmieją? Ale czekamy na każdy
dobry gest, spijamy z warg dobre słowa. Łudzimy się, że może
następnym razem, jutro, za chwilę odnajdę siebie w Tobie."
"NIEISTNIEJĄCY"
Gdzie jesteś przyjacielu
czysty jak roślina,
wierniejszy
niż własne ciało.
Miliony ludzi rodzi ziemia,
ale ty się nie urodziłeś
Nie ma
nawet ciszy oczekującej na twój głos,
nawet przestrzeni
oczekującej na cień poruszenia się
Twojej ręki
Nieistniejący
przyjdź do mnie.
PIOSENKA -"MIEJCIE NADZIEJĘ"
A. OSIECKA-"SĄ TAKIE NOCE"
...Są takie noce
od innych łaskawsze,
kiedy się wolno wygłupić,
wolno powtarzać Nigdy i Zawsze,
wolno słowami się upić.
Tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść okłamać, oszukać,
bo się już będzie odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać.
Szukam wiatru w polu,
zapomnianych słów,
śladu łez w kąkolu,
przedwczorajszych bzów,
szukam wiatru w polu-
jak to trwa i trwa-
chociaż oczy bolą,
szukam w niebie dna.
Są takie noce od innych ciemniejsze,
kiedy się wolno rozpłakać,
wolno powtarzać słowa najświętsze,
mówić o wróżbach i znakach.
Tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść, okłamać, oszukać,
bo się już będzie odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać.
J. IWASZKIEWICZ-"MAPA POGODY"
Pogoda domu niechaj będzie z tobą
Jasnego pokoju, nakrytego stołu,
białego sera, mleka, kawy, wiśni, drobnych przedmiotów,
których pochodzenie my tylko znamy
Fotografii, o których my tylko coś wiemy
Pogoda roślin pokojowych, choinek, aloesów, pogoda naszych piesków
Pogoda, pogoda
Pogoda ziemi niechaj będzie z tobą.
J. TWARDOWSKI-"ŚPIESZMY SIĘ KOCHAĆ LUDZI"
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
PIOSENKA - "DEZYDERATA"
DEZYDERAT, DEZYDERATA
I.
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech
I pamiętaj jaki spokój możesz znaleźć w ciszy
O ile to możliwe bez wyrzekania się siebie
Bądź na dobrej stopie ze wszystkimi
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie
Wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych
Oni też mają swoją opowieść
Unikaj głośnych i napastliwych
Unikaj głośnych są udręką ducha
II.
Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany
Będą dla ciebie źródłem radości
Bądź ostrożny w interesach, bądź ostrożny w interesach
Na świecie bowiem pełno oszustwa
Bądź sobą zwłaszcza nie udawaj uczucia
Ani też nie podchodź cynicznie do miłości
Bo ona jest wieczna jak trawa, bo ona jest wieczna
Unikaj głośnych i napastliwych
Unikaj głośnych są udręką ducha
III.
Przyjmij spokojnie co ci lata doradzają
Z wdziękiem wyrzekając się spraw miłości
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż drzewa i gwiazdy
Masz prawo być tutaj
Pamiętaj żyj w zgodzie z Bogiem
Czymkolwiek On ci się wydaje
W zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój
W zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach
Jest to piękny świat, jest to piękny świat
Znalezione w starym kościele św. Pawła w Baltimore
Datowane 1692 rok.
Teksty pozostałych piosenek, przewidzianych w scenariuszu, których słowa mogą być trud-niej dostępne. Scenariusz dopuszcza także rezygnację z nich lub zmianę na inne.
"DNI, KTÓRYCH JESZCZE NIE ZNAMY"
I
Tyle było dni do utraty sił
Do utraty tchu tyle było chwil
Gdy żałujesz ty, z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz
Ref.:
Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy ( 2 razy )
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy ( 2 razy )
II
Pewien ktoś , kto miał dom i sad
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł.
Choć majątek prysł , on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że
Ref.:
III.
Jak rozpoznać ludzi , których już nie znamy
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych
Jak oddzielisz nagle rozum swój od sera
Jak usłyszysz siebie w takim szumnym skercu
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych
Jak oddzielić nagle radość i nadzieję
Odpowiedzi szukaj, czasu jest niewiele
Ref.:
"NAPRAWDĘ NIE DZIEJE SIĘ NIC"
Czy zdanie okrągłe wypowiesz
Czy księgę mądrą napiszesz
Będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę
Słowo to zimny powiew
Nagłego wiatru w przestworze
Może orzeźwi cię, ale donikąd dojść nie pomoże
Ref.:
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum
Wódka w parku wypita albo zachód słońca
Lecz pamiętaj naprawdę nie dzieje się nic
I nie stanie się nic aż do końca
II
Czy zdanie okrągłe wypowiesz
Czy księgę mądrą napiszesz
Będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę
Zaufaj tylko warg splotom
Bełkotom niezrozumiałym
Gestom w próżni zawisłym, niedoskonałym.
Ref.:
"MIEJCIE NADZIEJĘ"
I.
Miejcie nadzieję nie tę lichą marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
II.
Miejcie odwagę nie tę jednodniową
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć z swego stanowiska.
III.
Miejcie odwagę nie tę tchnącą szałem
Która na oślep leci bez oręża
Lecz tę , co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.
IV.
Przestańmy własną pieścić się boleścią
Przestańmy ciągłym lamentem się poić
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić.
V.
Lecz nie przestańmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość
Do nas należy dać im moc i zbroję
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.
VI.
Miejcie nadzieję nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.