Z przyjemnością odnotowuję, że wreszcie jakaś bibliotekarka (choć od 20 lat niepracująca w zawodzie) znalazła się w Białym Domu jako Pierwsza Dama. Laura Welch, późniejsza Bushowa, pracowała w bibliotece w Houston, gdy obecny prezydent USA odbywał w pobliżu służbę wojskową. George W. Bush słynie z tego, że nie lubi czytać książek. Ciekawe, jak poznał Laurę? Może jednak choć raz skorzystał z biblioteki? <\P>
Przygody Pana Samochodzika pewnie nigdy się nie skończą. Po śmierci Zbigniewa Nienackiego kontynuował je - pod pseudonimem Jerzy Szumski - olsztyński poeta i prozaik Jerzy Ignaciuk, zmarły w 2000 r. Okazuje się jednak, że Ignaciuk nie realizował założonego przez wydawców ("Warmia" w Olsztynie) pensum czterech powieści rocznie. Jeszcze za jego życia "Warmia" zatrudniła dodatkowego autora, używającego pseudonimu Tomasz Olszakowski. Wypowiedzi nowego kontynuatora zamieszcza "Najwyższy Czas" 2001 nr 3: "Wiosną 1999 roku wydawcy [...] zdecydowali się poszerzyć grono epigonów kontynuujących serię. Zwietrzyłem w tym swoją szansę. Mglista perspektywa odległych zysków dodała mi skrzydeł. W ciągu raptem trzech tygodni katorżniczej pracy wyprodukowałem dwustustronicowe dzieło, które już latem trafiło do księgarń pod tytułem "Pan Samochodzik i ... Arka Noego". Co więcej - Wydawcy wyrazili zainteresowanie dalszą współpracą. W tej chwili [...] opublikowano już cztery moje książki. Cóż mogę powiedzieć o tych "dziełach" opublikowanych na wszelki wypadek pod pseudonimem Tomasz Olszakowski? Nie zawiodłem oczekiwań wydawców. Napisanie czterech powieści rocznie nie stanowi dla mnie problemu. Umysł mam szczęśliwie lotny, talent literacki (czy też może raczej pewna rzemieślnicza zręczność w składaniu zdań) i dociekliwość w pogłębianiu tematów także jak dotąd mnie nie zawodzą. [...] Cóż, przyznam się od razu, nasączyłem pisane dzieło odrobiną humoru. Musiałem jakoś zdobywać tanią popularność wśród gawiedzi, przepraszam, wśród czytelników".
Nie zanika zainteresowanie życiem prywatnym i obyczajami Nienackiego oraz jego domem w Jerzwałdzie. "Przegląd" 2001 nr 3 poświęcił pisarzowi spory artykuł. Oto przedstawiona w nim jedna z barwnych miejscowych opowieści: "Bibliotekarka wybrała się pewnego razu z młodzieżą na spotkanie z pisarzem przy ognisku. - Na początku było nawet przyjemnie - wspomina. - Rozmawialiśmy o problemach młodzieży, nauce, kłopotach ze startem, ale zaraz potem Nienacki wszedł na swój obsesyjny temat seksu. Boże, czegóż on nie naopowiadał, cytował niestworzone rzeczy, aż się nam głupio i niesmacznie zrobiło i wzięliśmy nogi za pas. Pisarz pomagał też niektórym. Jednym podanie urzędu wysmażył, innym pożyczył parę groszy na chleb, miejscowym pijaczkom postawił kielicha za garść sensacyjnych informacji, które potem umieszczał w swoich książkach. - Cały Jerzwałd został opisany w Skiroławkach - śmieją się ludzie".
Internetowe odwiedziny w Bibliotece Kongresu przyniosły zaskakujący wynik. Dużo tam autorów i wydawnictw z Olsztyna, zaskakująco dużo, co świadczy o tym, że metraż waszyngtońskiej placówki jest niewyobrażalnie wielki. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że w zbiorach kongresowych są nawet tomiki wierszy Wł. Katarzyńskiego, Z. Złakowskiego i H. Jakubca z 1978 r, kryminały Jula Grodzińskiego i T. Ostaszewskiego, Baśnie znad Łyny i zbiorek Rośnie do słońca (1954) Marii Zientary-Malewskiej. Katalog odnotowuje 18 pozycji tej autorki i dwie jej poświęcone! Myślę, że kiedy w Olsztynie do końca zrobi się czystkę wśród starych, brzydko prezentujących się i marnie wydanych książek, trzeba będzie wypożyczać je z Waszyngtonu. W Bibliotece Kongresu jest Brakoniecki (oprócz tomów wierszy także niemieckie i polskie wydanie Borussia. Ziemia i ludzie), Ignaciuk, Nienacki (17 pozycji, także "Samochodziki" i "Skiroławki"), Kruk, Martuszewski, Panas (12 pozycji), Połom, Traba, Sikorski, Rzempołuch, Alicja Bykowska-Salczyńska (nawet jej ostatni wybór poezji wydany w ub. roku przez Borussię), książki Ogrodzińskiego, Oleksika, Dzitki, Rojka, St. Piechockiego, Kwintowej, Chłosty, Chojnowskiego, Gębika (także bibliografia jego prac opracowana w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej), wspomnienia Boenigka, Grotowej, Seroki, Knosaliny, Vetulani, Sukertowej-Biedrawiny itp. Jest mnóstwo planów Olsztyna i miast powiatowych. Są monografie wielu miejscowości, po polsku i po niemiecku, katalogi wystaw plastycznych. Z prac, w których miała udział Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie lub Polskie Towarzystwo Czytelnicze - Oddział w Olsztynie, w katalogach figurują: Bibliografia Warmii i Mazur za lata 1962-1964 opracowana przez Tamarę Wajsbrot, Warmia i Mazury 1945-1985. Poradnik bibliograficzny i Warmia i Mazury 1945-1985. Przewodnik bibliograficzny - oba opracowane przez Bożenę Wasilewską z WBP, Stary Ratusz w Olsztynie na tle dziejów miasta Jerzego Sikorskiego, Olsztyńskie biografie literackie (wyd.OBN, WBP), Biblioteki publiczne na Warmii i Mazurach: przeszłość i teraźniejszość (1976), D. Szatrawskiego Jan Lubormirski, Zauroczenia H. Skurpskiego.
Najosobliwszym tytułem związanym z naszym regionem jest praca naukowa Badania nad trzodą chlewną w województwie olsztyńskim ze szczególnym uwzględnieniem świń o cechach prymitywnych Stefana Alexandrowicza (1952).
Biblioteka Krasińskich należy dziś do zespołu budynków Biblioteki Narodowej. W memuarach Marii z Łozińskich Łozińskiej Hemplowej (Z łańcucha wspomnień Kraków 1986, s. 234-235) znajdujemy fragment poświęcony jej powstaniu.
"Piękną rzecz stworzył hr. Edward Krasiński, ale też włożył w tę budowę i urządzenie Biblioteki część swego życia i prawie cały majątek, a ile serca i zamiłowania.
Byliśmy oboje z mężem na oficjalnym otwarciu Biblioteki z udziałem prezydenta Mościckiego. [...] Szanowaliśmy Mościckiego wtedy głównie jako uczonego. Nie był jeszcze przedmiotem tak ośmieszających jego powagę anegdot. Nie patrzono jeszcze przez palce na wyczyny jego syna, Michała, który mając straszną opinię reprezentował, a raczej kompromitował, Polskę na placówkach zagranicznych. [...] Na otwarciu Biblioteki bardzo pięknie przemawiał mój kuzyn - były marszałek i minister Franciszek Pułaski. W przemowie podnosił ogromne zasługi Edwarda Krasińskiego. Ordynat Krasiński zaprosił nas oboje, byśmy kiedyś zaszli, a oprowadzi nas dokładnie po bibliotece i muzeum. Ofiarował to wszystko narodowi - dar iście królewski. W budowę włożył bajońskie sumy, a chwalił się nam, że każda rzecz jest tu w kraju i przez naszych rzemieślników zrobiona. Wszystkie materiały również były krajowe, także marmury. Ile dał zarobku artystom, robotnikom, a potem, gdy to ofiarował narodowi, takimi go obciążono podatkami, że czuł się zrujnowany!
Tak się odwdzięczał nasz rząd ludziom poświęcającym tyle dla kraju. Potrzebniejsze były pieniądze, by płacić karciane i inne długi syna prezydenta! To było najważniejsze, to był "piękny" cel... co tam jakaś biblioteka".
Wariant powyższej sytuacji odnajdujemy w różnych ustrojach i czasach.
Nowa Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego to beton, szkło i metal na 60 tysiącach mkw. Dwie trzecie z tego przeznaczono na zbiory - 5 milionów woluminów. Nowa jest nie tylko architektura , ale i obyczaje. Po pierwsze z biblioteki może korzystać każdy, nie tylko studenci. Bywa więc, że stanowiska komputerowe są okupowane przez tzw. dresiarzy. Wprowadzono wolny dostęp do półek. Można siedzieć sobie na podłodze lub w fotelu i czytać książki przez dowolną ilość godzin. Nie trzeba być cicho. W "Magazynie Rzeczpospolitej" (z 13 października 2000 r.) czytamy, że niektórzy bywalcy BUW tak się tu zadomowili, że ściągają buty i na poszukiwanie nowych książek udają się na bosaka. Gazeta zamieszcza też opinie użytkowników. Wśród nich i taką: "Do tej pory nienawidziłem bibliotek. Ta sztuczna, nadęta atmosfera czytelni, gdzie starsze panie pilnują ciszy i porządku, zawsze mnie skutecznie zniechęcała. Tu jest inaczej".
Aleksandria, sławna największą biblioteką starożytności spaloną w 638 r., to dla wielu miasto magiczne. Tu żył Kawafis, tu dzieje się "Kwartet aleksandryjski" Durella. Od roku 1990 wznoszono w Aleksandrii ogromną bibliotekę na pamiątkę tej starożytnej. Monarchowie i prezydenci wielu państw finansowo wsparli dzieło (przedtem zobowiązali się do tego w Deklaracji z Aswan - luty 1990). Teraz prace dobiegają końca. Szczegóły architektoniczne są zachwycające: budowla powstała na planie koła; z czytelni, która ma 8 poziomów i 2000 miejsc! można patrzeć wprost na morze.