Roman Ławrynowicz

 

Z WARMIŃSKO-MAZURSKICH LAT JERZEGO HAJDUGI

 

Jerzy HAJDUGA - ksiądz i poeta, autor dziesięciu tomików wierszy, dwóch sztuk teatralnych, licznych felietonów oraz innych form publicystycznych i literackich, opiekun młodych poetów, człowiek spolegliwy. Urodzony w Krakowie, dziewięć lat ze swego czterdziestodziewięcioletniego życia spędził na Warmii i Mazurach, najpierw w Gietrzwałdzie, później w Ełku. Gdy opuszczał te miejscowości, towarzyszył mu szczery smutek. Liczne były grupy tych, którzy ubolewali, że księdza wśród nich nie będzie. Źródło tego stanu wskazuje chyba Władysław Katarzyński w 111 nr "Gazety Olsztyńskiej" z 2001 r. Napisał on: "Ksiądz poeta jest postacią nietuzinkową. Gdziekolwiek się pojawia, wydarza się coś ważnego. Spotyka się z czytelnikami, inspiruje młodzież do twórczych poszukiwań, pisze felietony". Poezja księdza jest różnorodna tematycznie, zwięzła, komunikatywna. Trafiła do wielu antologii.

Ludziom potrzebne są i wiersze księdza Jerzego i jego działalność, a przede wszystkim serce otwarte, zawsze gotowe służyć pomocą każdemu potrzebującemu.

Ksiądz Jerzy Hajduga często gościł na łamach "Gazety Olsztyńskiej" i "Gazety Współczesnej", publikowano Jego utwory w "Tygodniku Kulturalnym", "Poezji", "Literaturze" i innych. Postać pisarza i jego twórczość znają bibliotekarze Warmii i Mazur. Spotkałem się z księdzem Jerzym pod koniec czerwca w Ełku, w przededniu jego wyjazdu do Krakowa. Czas to był nieodpowiedni na poważną rozmowę, lepszy na dopowiedzenia, uzupełnienia.

Rozmowie naszej towarzyszyła też obawa przed powtarzaniem informacji publikowanych, znanych z utworów autora i licznych z nim wywiadów.

Roman Ławrynowicz: Co znaczy dla księdza być poetą?

Jerzy Hajduga: Poezja jest częścią życia wewnętrznego. Pomaga w stanach napięć psychicznych. Bywa, że przywraca równowagę i spokój. Poezja to medytacja, rozterki, wątpliwości i refleksja nad życiem. Bywa też ucieczką od otaczającego świata. Poezja ma swój udział w mojej drodze do kapłaństwa.

R.Ł.: Ważnym tworzywem w pracy kapłańskiej jest słowo. A jaką rolę odgrywa słowo poetyckie?

J.H.: W pracy kapłańskiej poezja pomaga. Szczególnie w homiliach. Obcowanie z poezją daje głębsze wyczucie słowa. Ułatwia kontakt z wiernymi. Pomaga zbliżać się do istoty wiary i lepiej ją wyrażać. Wiersz zdradza wnętrze człowieka. Jak przy pomocy wiersza wyrazić istotę Boga i wiary w Niego? Jak uniknąć uproszczeń i dewocji? Nie ma łatwego sposobu i dlatego chyba niektórzy początkujący poeci po włożeniu sutanny przestawali pisać. W pewnym momencie wszystko, co chce się napisać, wydaje się banalne. Moimi mistrzami słowa byli Tadeusz Różewicz i Jan Twardowski. Od nich uczyłem się najwięcej. Wzorem i natchnieniem moim stał się ksiądz Jan Twardowski, który potrafi odnaleźć w świecie najbliższym tak wiele przejawów Boga i znaków obecności Stwórcy.

R.Ł.: Czy poezja bywa również jak spektakl sztuki księdza "Ten pusty krzyż", "... błyskiem światła w kapłańskim życiu ..."?

J.H.: Poezja musi mieć swoje źródło. Tworzy go życie. U jednych jest to głębokość widzenia i rozumienia, zdolność przeżywania, umiejętność odczuwania cierpienia. Najczęściej niestety źródłem jest cierpienie. U wielu z wiekiem źródło poezji wysycha. Wiedzę łatwiej przekazuje się prozą. Coraz bardziej skłaniam się ku prozie.

R.Ł.: Skąd wzięło się też tak aktywne zainteresowanie piszącą młodzieżą?

J.H.: Było zawsze. Mam nadzieję, że pozostanie we mnie na zawsze zrozumienie dla innych, a szczególnie dla tych, którzy cierpią, niepogodzonych z rzeczywistością, skrzywdzonych przez los lub ludzi. Pomagam piszącym młodym ludziom, bo oni potrzebują zrozumienia, wsparcia, porady. Ja też korzystam. Ożywcza jest niezwykła wrażliwość młodych. Te czynniki skłaniają mnie do organizowania spotkań, konkursów, turniejów i innych form. Szczególnie udane były - sądzę - organizowane w Ełku Konkurs Jednego Wiersza "O Laur Pazura" i spotkania literackie.

R.Ł.: Jak wspomina ksiądz swoje kontakty z bibliotekami?

J.H.: Książka i biblioteka to też mój świat. Szczególnie bliskie były moje wizyty w bibliotekach podczas pobytu w Krakowie. Ale potrzebne książki lepiej kupić. Żal oddawać. A może po którą trzeba będzie sięgnąć jeszcze raz. Oczywiście życie umysłowe bez książki jest niemożliwe, tak jak niemożliwe jest codzienne obcowanie z książką bez biblioteki. Internet być może zastąpi jedno i drugie, ale to już dotyczy następnych pokoleń.

Dlaczego działalność swoją prowadziłem poza bibliotekami? Bo w bibliotekach nie było do tego miejsca ani warunków. Była to działalność poza biblioteką, ale z biblioteką.

R.Ł.: Dziękuję za rozmowę. Gratuluję zaszczytnego stanowiska rzecznika prasowego Zakonu Kanoników Regularnych w Polsce.

cofnij